Polska zgubiła człowieka. Pan Eugeniusz żyje, ale nie istnieje
Cyfrowe systemy mnóstwo ułatwiają, ale nie są bez wad. Zwłaszcza gdy muszą zderzyć się z potężną biurokracją. Taki właśnie jest przypadek pana Eugeniusza, który… oficjalnie nie istnieje.

Bohaterem tej historii jest 34-letni Eugeniusz Samojłow. „Formalnie nie istnieję” – powiedział dziennikarzom „Interwencji”.
Przybył do Polski jako młody obywatel ZSRR z dzisiejszej Ukrainy. Gdy Związek Radziecki się rozpadł, jego paszport stracił znaczenie. Ten problem jednak udało się rozwiązać. Pan Eugeniusz skończył szkołę i studia na Uniwersytecie Wrocławskim. Do 2017 roku miał zezwolenie na pobyt czasowy w Polsce. Potem… jakby znikł. Systemy cyfrowe go nie widzą, nie ma też żadnego dokumentu, który potwierdzałby istnienie takiej osoby. Stał się „niewidzialnym zakładnikiem naszego kraju”, z którego nie może wyjechać, bo nie figuruje w systemie.



Człowiek, który znikł w 2017
Gdy upłynął czas ważności zezwolenia na pobyt czasowy, Pan Eugeniusz ubiegał się o pozwolenie na pobyt długoterminowy. Tego mu niestety odmówiono. W kolejnym kroku złożył wniosek o przyznanie statusu rezydenta długoterminowego Unii Europejskiej. W odpowiedzi dostał polecenie, by opuścić kraj w ciągu 30 dni. Tego nie może zrobić z powodu braku dokumentów.
By uzyskać status rezydenta długoterminowego UE, pan Eugeniusz musi przedstawić zaświadczenie o zarobkach. Jest jednak w patowej sytuacji, bo pracodawcy nie chcą zatrudnić osoby bez pozwolenia na legalny pobyt, do tego tzw. bezpaństwowca. Urzędnicy nie pomagali i w efekcie mówimy o osobie pozbawionej ważnych dokumentów oraz wszelkich praw obywatelskich. Bez możliwości pracy, opuszczenia kraju, uzyskania prawa jazdy, otwarcia konta w banku i podpisywania wielu typów umów.
Sprawa trafiła do sądu. Prawomocny wyrok został wydany 17 listopada 2023 roku. Pan Eugeniusz ma otrzymać status rezydenta długoterminowego UE w ciągu 60 dni od ogłoszenia wyroku. Tylko że urzędnicy z Urzędu Wojewódzkiego nic sobie z tego nie robią – wciąż domagają się udokumentowania stałego zatrudnienia w Polsce. Pan Eugeniusz zaś nie ma dowodu tożsamości, by się wylegitymować i udowodnić, że istnieje.
Koniec końców Pan Eugeniusz uzyskał to, o co walczył – wrócił do istniejących. Pomogli w tym dziennikarze Interwencji. Urzędnicy zapoznali się z wyrokiem i zastosowali do jego zaleceń, wydając odpowiednie dokumenty. W Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim zaś wszczęto postępowanie wyjaśniające.