Oglądasz pornografię? Zeskanują ci twarz
Wielka Brytania idzie na wojnę z pornografią w sieci i jeńców nie bierze. W grę wchodzą najostrzejsze metody kontroli.

Podchody pod ograniczenie dostępu do pornografii trwają na całym świecie, ale podczas gdy zazwyczaj za szczyt drobiazgowości postrzega się kontrolę dokumentów, Brytyjczycy idą o krok dalej. Albo o parę kroków.
Zgodnie z projektem dyrektywy Ofcom (Office of Communications), czyli brytyjskiego urzędu ds. komunikacji, strony pornograficzne mogą sprawdzać wiek użytkowników. To jednak nic szczególnego. Emocje budzą zaproponowane techniki kontroli, w czym uwzględniono analizę kart płatniczych i skanowanie twarzy.



Krytykuje zarówno branża, jak i społecznicy
Przedstawiciele spółki Aylo (dawn. MindGeek), właściciela witryny PornHub, ostro krytykują ten pomysł – donosi BBC. Jak przekonują, gromadzenie „wysoce wrażliwych danych osobowych” może zagrozić bezpieczeństwu użytkowników. Podobnego zdania są działacze na rzecz ochrony prywatności.
Ofcom odpowiada, że w Wielkiej Brytanii pornografię w sieci regularnie ogląda co najmniej 14 mln osób. Są wśród nich liczni nieletni, spośród których co dziesiąty ponoć nie ukończył nawet 9. roku życia.
Radykalne metody kontroli
Dopuszczalne metody kontroli obejmują przede wszystkim weryfikację dokumentu ze zdjęciem, ale nie tylko. W legislacji przewidziano także sprawdzenie karty płatniczej, a ponadto samego urządzenia pod kątem historii ograniczeń rodzicielskich. Idąc dalej, akceptowalne są cyfrowe identyfikatory. Największe wątpliwości dotyczą jednak ostatniej z metod: skanowania twarzy.
Co prawda projekt stanowi, że witryny muszą przestrzegać przy tym zasad ochrony danych określonych przez organ nadzorujący prywatność, Biuro Komisarza ds. Informacji (ICO), ale to bynajmniej nie uspokaja sceptyków.
Wszelkie przepisy nakładające na setki tysięcy witryn dla dorosłych obowiązek gromadzenia znacznych ilości bardzo wrażliwych danych osobowych zagrażają bezpieczeństwu użytkowników
– podsumowują przedstawiciele Aylo.
Ostatecznie dla chcącego nic trudnego
Trochę paradoksalnie, wszystkie proponowane metody, mimo iż niezwykle inwazyjne, w gruncie rzeczy wydają się łatwe do obejścia – zauważają eksperci. Kontrola wszak dotyczyć będzie jedynie mieszkańców Wielkiej Brytanii, a co za tym idzie będzie można jej uniknąć poprzez sfałszowanie lokalizacji. Słowem, klient VPN i po sprawie.
Żeby nie być gołosłownym, BBC cytuje Simona Migliano, szefa badań w firmie Top10VPN. W stanie Utah w USA, dzień po wprowadzeniu ograniczeń wobec filmów dla dorosłych, popyt na usługi VPN miał wzrosnąć o bagatela 847 proc. I cóż, przynajmniej wiemy teraz, kto właśnie zaciera ręce.