Państwowy Tinder ratunkiem dla demografii. Klub Jagielloński wie, skąd brać dzieci

Dlaczego Polacy nie mają dzieci? Klub Jagielloński twierdzi, że nie tylko zna odpowiedź, ale i rozwiązanie.

Paweł Maretycz (Maniiiek)
1
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Państwowy Tinder ratunkiem dla demografii. Klub Jagielloński wie, skąd brać dzieci

Gigantyczne ceny mieszkań, napięta sytuacja geopolityczna, zbyt niskie płace. Według wielu osób to właśnie dlatego Polacy nie chcą mieć dzieci. Inni wskazują chęć łatwego życia — dziecko to jednak poważne zobowiązanie na przynajmniej 18 lat. Jeszcze inni wskazują na kryzys samotności jako główną przyczynę. To właśnie do tej grupy zalicza się Klub Jagielloński.

Dalsza część tekstu pod wideo

Państwowy Tinder

Oczywiście to nie tak, że Klub Jagielloński ma moc sprawczą, aby wymusić na państwie stworzenie oficjalnej aplikacji randkowej, czy dołączenie jej do mObywatela — chociaż to byłoby ciekawe na swój sposób. Państwowy Tinder miałby jednak działać inaczej niż ten prawdziwy. Jak zauważa Klub Jagielloński, komercyjne aplikacje randkowe nie mają na celu pomocy w odnalezieniu drugiej połówki, a jedynie zachęcają do poświęcania czasu na jej szukanie. W końcu każda para to dwie osoby korzystające z aplikacji mniej. 

Jak jednak sprawić, aby aplikacja łączyła ludzi skutecznie w pary? Otóż zdaniem Mateusza Łakomego, autora książki Demografia jest przyszłością, należy skupić się na kwestiach, które są kluczowe w budowaniu długotrwałego związku. Jak podkreślił ekspert:

Platforma matchmakingowa powinna dopasowywać użytkowników przede wszystkim na podstawie kryteriów, które badania naukowe wskazują jako najważniejsze dla trwałości związku i późniejszego stworzenia rodziny. Najważniejsze z nich to podobny status społeczno-ekonomiczny (wykształcenie, zawód, dochody, subiektywna pozycja społeczna). Zdjęcia oczywiście też tam będą, bo wizualizacja jest potrzebna, ale nie mogą być głównym czynnikiem decyzyjnym. (...) Użytkownik wypełniałby szczegółową ankietę (wiek, wartości, plany życiowe, wykształcenie, zawód, zainteresowania itd.). Algorytm powinien przeliczać to na status społeczno-ekonomiczny, niekoniecznie pokazując te dane użytkownikom i proponować ograniczoną, dobrze wyselekcjonowaną pulę profili – tak, żeby nie było ciągłego przebierania jak w ulęgałkach i wiecznego niezadowolenia.

I chociaż sam pomysł brzmi niezwykle ciekawie, to Klub Jagielloński sam zwraca uwagę, że Polacy mogliby nie chcieć oficjalnej państwowej aplikacji, która będzie im dobierała partnerów. Dodatkowo sama opinia klubu to zbyt mało, aby zachęcić rząd do działania w tej sprawie. A jak to z Wami wygląda? Korzystalibyście? Ja na przykład nie, bo jakby się żona dowiedziała, to pewnie urwałaby mi nie tylko głowę.