Bankomaty zniknęły. Tysiące ludzi nagle odcięto od gotówki

Austriackie banki, chcąc ograniczyć liczbę bankomatów, obcięły prowizje dla ich operatorów. Nie wszystko poszło jednak zgodnie z planem.

Piotr Urbaniak (gtxxor)
10
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Bankomaty zniknęły. Tysiące ludzi nagle odcięto od gotówki

15-tysięczna miejscowość odcięta od gotówki

O tym, że liczba bankomatów sukcesywnie maleje, nikogo raczej uświadamiać nie trzeba. Zresztą, statystycznie korzystamy z gotówki coraz rzadziej. Kłopot pojawia się wtedy, gdy papierowy pieniądz mimo trendu okazuje się niezbędny, a w pobliżu nie ma skąd go wypłacić.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na to właśnie skarży się Christian Partoll, burmistrz austriackiego miasteczka Ansfelden, który zauważa, że w ostatnich latach 15-tysięczna miejscowość została niemal odcięta od gotówki. Likwidując lokalne oddziały na rzecz bankowości elektronicznej, banki zabrały także bankomaty, a pozabankowi operatorzy płatności rozwiązali problem tylko na krótką chwilę – skarży się samorządowiec. To efekt obcięcia prowizji dla operatorów, co w zamyśle miało ograniczyć zawyżoną liczbę urządzeń. I rzeczywiście ogranicza, tyle że nie tak, jak sobie to wymarzono.

Bankomaty są nierentowne, więc operatorzy chcą dotacji

W dzielnicy Freindorf ostatni bankomat ma zniknąć już we wrześniu. Po tym, jak zwinęły się banki, maszynę postawiła spółka Payment Services Austria GmbH (w skrócie: PSA). Tyle że biznes okazał się ponoć nierentowny i firma zażyczyła sobie, aby miasto pokryło koszty eksploatacji urządzenia, szacowane na niespełna 25 tys. euro (ok. 111,4 tys. zł). Ratusz odmówił.

Burmistrz Partoll nie chce jednak pogodzić się z usunięciem ostatniego bankomatu w dzielnicy i składa w tej sprawie kolejne zażalenia. Zwłaszcza, że na sąsiednim Kremsdorfie bankomatów nie ma już w ogóle. Jak przekonuje, na banki powinien został nałożony „obowiązek zaopatrzenia ludzi w gotówkę”. Uparcie składa przy tym kolejne zażalenia.

Ze skrajności w skrajność

Zatem, sytuacja jest patowa. Co jednak najistotniejsze, Partoll uważa, że zamieszanie w Ansfelden to dopiero początek, gdyż w jego opinii problem z bankomatami ma naturę systemową. I może mieć rację. Przez wiele lat austriackie banki płaciły bowiem pośrednikom po 0,85 euro (ok. 3,8 zł) za każdą wypłatę, by niespodziewanie ograniczyć wysokość należnej prowizji do 0,45 euro (ok. 2 zł). 

Mimo wszystko Austria cały czas może uchodzić za europejskie zagłębie bankomatów, mając ich ponad 160 na 100 tys. dorosłych obywateli. Dla kontrastu w Polsce w kulminacyjnym momencie (2016 rok) były to nieco ponad 72 jednostki. Tamtejsze banki zdecydowały się na krok w tył (i przy okazji zaoszczędzić), aczkolwiek tradycyjnie teoria nieco rozminęła się z praktyką.

W zamyśle obcięcie prowizji miało sprawić, że operatorzy zmniejszą zagęszczenie urządzeń. W praktyce zaczęto likwidować nie zwielokrotnione punkty w metropoliach, lecz właśnie pojedyncze maszyny na prowincjach, które i tak generują niższy obrót niż na przykład trzeci bankomat na tym samym skrzyżowaniu w centrum Wiednia czy Linz. Efekt? Cierpią miasteczka takie jak Ansfelden.