Kryzys na rynku chipów to przeszłość, ale jest inny, większy problem
Kryzys na rynku chipów można już uznać za przeszłość. Jednak problem jest teraz innych. Z perspektywy producentów być może nawet jeszcze większy.

Dwa lata pandemii COVID-19 to zwiększony popyt na wszelkiego rodzaju elektronikę. Z jednej strony szukaliśmy nowych form rozrywki, stąd zainteresowanie komputerami czy konsolami, a z drugiej potrzebowaliśmy sprzęt do pracy z domu. W połączeniu z zamykanymi co jakiś czas fabrykami przełożyło się na to na niedobór układów scalonych i kryzys, przez który producenci tygodniami, a nawet miesiącami musieli czekać na zamówione chipy.
Jeden kryzys się skończy, a drugi zaczął
Dzisiaj o kryzysie na rynku układów scalonych możemy już mówić i pisać w czasie przeszłym. Jednak z perspektywy producentów wcale nie jest to tak dobra wiadomość. Kryzys w dużej mierze minął, bo przestaliśmy kupować elektronikę. Popyt na wszelkiego rodzaju sprzęty tak zmalał, że producenci planują mniejszą produkcję, aby nie zostać z zalegającymi urządzeniami w magazynach i na sklepowych półkach.



Według danych Susquehanna International Group LLP. zapasy układów scalonych są w tym momencie na najwyższym poziomie od ponad dekady. Podobnie wygląda to z samymi urządzeniami. Według Enrique Loresa, dyrektora generalnego HP, w najbliższych kwartałach wzrosną zapasy komputerów konsumenckich.
To, co złe dla producentów, jest dobrą informacją dla nas, zwykłych użytkowników, którzy nie powinni mieć problemów z zakupem urządzeń. Wielu producentów zapowiada też agresywną walkę cenami, co też powinno ucieszyć konsumentów, którzy w najbliższych miesiącach planują zakup laptopa, podzespołów komputerowych czy też telefonu.
Eksperci przewidują, że sytuacja zacznie się poprawiać mniej więcej w połowie 2023 roku. W dłuższej perspektywie spodziewają się też większego zapotrzebowania na układy scalone, dlatego planują dalsze inwestycje w fabryki i linie produkcyjne.