HMD chce wydać smartfon z ekranem 3,2-cala, ale nie to jest najgorsze
Pamiętacie wielki sukces Firefox OS? HMD Global postanowiło pójść w jego ślady.

I może jestem trochę złośliwy, jednak HMD Touch 4G nie budzi większych nadziei. I to nie z powodu swojej formy małego telefonu z 3,2-calowym, dotykowym ekranem. Wbrew pozorom myślę, że taki maluch w czasach dzisiejszych olbrzymów znalazłby swoją niszę. Może nie jakąś olbrzymią, ale jednak niszę. Problem widzę w tym, co znajdziemy w środku.
HMD Touch 4G zapowiada się na klapę 2025 roku
Nie chodzi mi o specyfikację, ani o gigantyczne ramki rodem z 2012 roku. Chociaż 1 rdzeniowy układ oparty na Cortex A7 o taktowaniu 1 GHz raczej nie pomaga, podobnie jak 64 MB RAM. Problem widzę w systemie RTOS Touch. Ten ma oferować aplikacje i usługi oparte na chmurze. Tym samym będzie to raczej internetowy terminal, a nie samodzielny sprzęt. Mowa więc o podejściu, które swego czasu było stosowane w Firefox OS.



I owszem, technologia chmurowa mocno się rozwinęła od tamtego czasu. Działanie aplikacji webowych nie jest niczym niezwykłym w dzisiejszych czasach. Jednak jeśli HMD Touch 4G i inne urządzenia na tej platformie nie okażą się sukcesem, to za kilka lat może się okazać, że utrzymywanie serwerów z aplikacjami może nie mieć sensu. A wtedy zamieni się w niemal bezużyteczny kawałek elektroniki.
Gdyby aplikacje były proste, a zarazem uruchamiane na samym urządzeniu, to jego żywotność nie byłaby tak zależna od producenta, a zakup tak mocno ryzykowny. W końcu stare telefony z Symbianem miały znacznie słabsze procesory i podobną ilość RAM (np. Nokia N73) a mimo to radziły sobie z dość zaawansowanymi aplikacjami. Gdyby HMD poszło w tym kierunku, to moglibyśmy dostać w końcu jakąś ciekawą alternatywę dla osób, które są już zmęczone smartfonami. Z drugiej strony możliwe, że to ja narzekam, a przyszłość leży w chmurze. W końcu już teraz wiele aplikacji na Androida, czy iOS zdaje się bezużytecznych bez połączenia z internetem.