To walnie - brytyjski bank centralny straszy kryzysem. Winne technologie
Historia lubi się powtarzać. Według brytyjskiego banku centralnego czeka nas powtórka tego, co miało miejsce na przełomie tysiącleci.

Przyznam, że nie śledziłem tamtych wydarzeń z zapartym tchem. A to dlatego, że miałem wtedy 9 lat i interesowałem się głównie Pokemonami (nie żeby mi przeszło). Mimo to znam historię największego krachu na rynku nowych technologii, jakim było pęknięcie bańki spekulacyjnej tak zwanych dot-comów, czyli... działalności skupionych na działaniu w sieci. Dokładnie tak: wtedy coś tak oczywistego, jak strona internetowa i działalność w sieci wydawało się olbrzymim przełomem i praktycznie każdy, kto jakąś założył, mógł przy niewielkim wysiłku liczyć na strumień pieniędzy od inwestorów. Czemu Was tym zanudzam? Ponieważ to dobra podkładka pod to, co dzieje się teraz.
Bańka AI
Oczywiście moje skojarzenia i szukanie analogii samo w sobie nie jest argumentem w tej sprawie. Jest nim natomiast stanowisko komitetu polityki finansowej Banku Anglii, które prezentuje się następująco:



Według wielu wskaźników wyceny na rynkach akcji wydają się zawyżone, szczególnie w przypadku spółek technologicznych skoncentrowanych na sztucznej inteligencji. To… sprawia, że rynki akcji są szczególnie narażone, jeśli oczekiwania dotyczące wpływu sztucznej inteligencji staną się mniej optymistyczne.
Oznacza to, że firmy zajmujące się zarabianiem na AI podbiły serca inwestorów, jednak wkrótce ich umysły mogą ochłonąć i z zimnej kalkulacji wyjdzie, że jednak włożyli w Sztuczną Inteligencję znacznie więcej, niż jest ono tego warte. A kiedy pierwsi duzi inwestorzy zaczną się wycofywać w celu ochrony swoich środków, to rozum znów pójdzie na urlop i rozpocznie się paniczna ucieczka. Wystarczy spojrzeć na wycenę największego gracza, czyli OpenAI: ta przekroczyła 500 mld USD. Dla porównania w październiku ubiegłego roku było to 170 mld USD.
Czy to oznacza, że AI jest nic niewarte? W żadnym przypadku. Pęknięcie bańki to nagła i bolesna korekta. Owszem, może zakończyć się krachem i upadkiem wielu firm, jeśli emocje inwestorów zbyt mocno dadzą o sobie znać. Jednak ta technologia ma wielki potencjał. Po prostu zdaniem komitetu polityki finansowej Banku Anglii jest on znacznie przeszacowany.