Ta technologia to milowy krok w wygodzie. A wszyscy o niej zapomnieli

Jakub Krawczyński (KubaKraw)
2
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Ta technologia to milowy krok w wygodzie. A wszyscy o niej zapomnieli

Dalsza część tekstu pod wideo

Auracast to technologia, która już dziś tkwi w wielu słuchawkach, telewizorach i smartfonach, a mimo to pozostaje niemal niewidoczna w marketingu. Jej potencjał jest ogromny, ale producenci wciąż nie potrafią go odpowiednio sprzedać.

Audio przyszłości

Wyobraźmy sobie, że nie trzeba już parować słuchawek ani głośników. Wystarczy, że "złapiemy" odpowiedni sygnał, jak w radiu. Auracast pozwala podłączyć się do ogłoszeń na lotnisku, mikrofonu nauczyciela w klasie czy telewizora na siłowni. Każdy może ustawić własną głośność, poprawić dialogi albo po prostu słuchać bez przeszkadzania innym. To wygoda, która eliminuje wiele niedogodności i otwiera drzwi do zupełnie nowego sposobu korzystania z dźwięku.

Nie brakuje też dużych partnerów, którzy już wdrożyli Auracast. Sony dodało funkcję Audio Sharing do swoich flagowych słuchawek XM5 i XM6, Google, Samsung i OnePlus wspierają ją w nowych smartfonach, a JBL chwali się nią w głośnikach Charge 6, Clip 5 czy PartyBox Stage 320. LG i Samsung wprowadzili Auracast do telewizorów, a mniejsze firmy jak EarFun udowadniają, że nawet budżetowe słuchawki mogą oferować tę technologię.

Problem w tym, że z wielkiej chmury spadł mały deszcz. Bluetooth SIG pokazuje Auracast na targach CES, ale potem temat znika na miesiące. Firmy rzadko wspominają o nim w materiałach marketingowych, a czasem – jak w przypadku LG – trzeba grzebać w menu telewizora, by odkryć, że funkcja w ogóle istnieje. Nawet JBL, choć głośno promuje Auracast, zmaga się z problemami kompatybilności, które dopiero teraz próbuje rozwiązać aktualizacjami.

Ta cisza sprawia, że konsumenci nie wiedzą, że na wyciągnięcie ręki mają niesamowitą technologię. Auracast jest już obecne w wielu urządzeniach, ale brak edukacji i promocji powoduje, że potencjał pozostaje niewykorzystany. W efekcie miejsca, w których technologia mogłaby naprawdę pomóc, np. uczelnie, teatry czy lotniska – wdrażają ją bardzo powoli.

Pomimo braku bieżących sukcesów w tym temacie – prędzej czy później wszyscy przejdą na Auracast. Dlaczego? Korzyści są zbyt duże, by je ignorować. Rodziny będą mogły oglądać telewizję razem, każdy z własnymi ustawieniami dźwięku. Podróżni usłyszą wyraźne komunikaty na lotnisku, studenci bez problemu zrozumieją wykład, a grupy znajomych łatwo podzielą się muzyką.

Auracast to nie kolejna niszowa ciekawostka. Nie jest przesadą posunięcie się do stwierdzenia, że może być to w niedalekiej przyszłości fundament przyszłości audio. Gdy producenci wreszcie zaczną mówić o nim głośno, a infrastruktura nadąży za możliwościami, technologia stanie się tak rozpowszechniona i oczywista w użyciu, jak Bluetooth czy Wi‑Fi.