Mimo ostrzeżeń policji tajemnicza kusicielka z Singapuru dalej naciąga Polaków, obiecując im wielkie zyski z inwestycji w kryptowaluty. Tym razem udało jej się oszukać dwóch braci, którzy stracili na interesach z kobietą ponad 200 tysięcy złotych.
Pod koniec grudnia Policja z Zielonej Góry ostrzegała przed lekkomyślnymi inwestycjami w kryptowaluty. Wtedy jeden z mieszkańców tego miasta zgłosił oszustwo na kwotę 120 tysięcy złotych. Za wszystkim stała niezidentyfikowana szajka, w której kluczową rolę odegrała tajemnicza kobieta, przedstawiająca się jako Anna z Singapuru.
Mimo nagłośnienia tej i innych podobnych spraw, chętnych na łatwy zarobek nie brakuje. Wczoraj do zielonogórskiej policji zgłosili się dwaj bracia, którzy stracili ponad 200 tysięcy złotych na kryptowalutach. Scenariusz oszustwa był identyczny – inwestycje poleciła im poznana w mediach społecznościowych kobieta z Singapuru. Metoda i opis zdarzenia wskazują na to, że to ta sama osoba.
Zobacz: Zainfekowali komputery w MediaMarkt. Chcieli kopać kryptowaluty
Jaki doszło do przekrętu? Wszystko zaczęło się na portalu randkowym. Pierwszy z braci poznał tam młodą kobietę z Singapuru. Para korespondowała ze sobą przez kilka tygodni, kobieta wypytywała o zarobki mężczyzny i zaproponowała mu, żeby zainwestował w kryptowaluty. Obiecywała szybkie zyski w krótkim czasie.
Kusicielka z Azji wysłała mężczyźnie swoje zdjęcia, zdjęcia swojej rodziny i samochodów. W ten sposób zdobywała zaufanie pokrzywdzonego. Obiecała, że we wszystkim mu pomoże.
Zielonogórzanin dał się namówić. Mężczyzna założył konto na polecanej przez znajomą stronie, gdzie miał inwestować w kryptowaluty. Na początku wpłacił 3 tys. złotych, a stan konta i rosnący zysk monitorował w aplikacji. Wszystko wyglądało wiarygodnie.
Naciągaczka zaczęła naciskać, by zainwestował więcej. Mężczyzna pożyczył więc od swojego brata 40 tys. złotych, które również przelał na swój portfel z kryptowalutami, gdzie widział zyski z inwestycji. Jak się później okazało – zyski fikcyjne.
Stosując namowy i sztuczki socjotechniczne, kobieta przekonała go, by zainwestował jeszcze więcej. Mieszkaniec Zielonej Góry pożyczył więc od brata 100 tysięcy złotych, które również wpłacił na swój wirtualny „portfel”.
To jednak nie wystarczyło oszustom. Zachęcona sukcesem, naciągaczka zaczepiła w mediach społecznościowych brata mężczyzny i pokazując mu, jakie rzekomo zyski osiągnął, przekonała go do zainwestowania 60 tysięcy złotych.
Po kilku dniach od tej wpłaty okazało się, że obydwaj mężczyźni nie mogą się zalogować na swoje konta w aplikacji. Nagle urwał się również kontakt z przyjaciółką z Singapuru… Bracia zorientowali się, że zostali oszukani i powiadomili policjantów.
Jak podaje zielonogórska Policja, każdego dnia zgłaszają się osoby, które padły ofiarami różnych oszustw w internecie. Sposoby i metody, jakimi posługują się oszuści, są coraz bardziej wyrafinowane i powodują, że osoby w różnym wieku dają się nabrać i tracą swoje pieniądze. Jak widać, naciągaczom udaje się też odgrywać te same scenariusze z różnymi ofiarami, bo chęć łatwego zysku to powszechna słabość.
Zobacz: Wyciek danych osobowych z Policji. Zginęły dwie ważne… dyskietki
Zobacz: Konta Onetu przejęte przez hakerów. Promowali kryptowaluty
Źródło zdjęć: Shutterstock
Źródło tekstu: Policja.pl