Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Samsung Galaxy S20 Ultra to najbardziej kompletny smartfon na rynku. Ma kilka wad, ma zaporowo wysoką cenę, ale jeśli szukasz maksimum możliwości, lepiej nie trafisz.

Lech Okoń (LuiN)
31
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Wielki, ciężki, ale z potężnym aparatem, obłędnym ekranem i pojemną baterią. Ekstremalnie szybki, niezawodny, z kompletem usług Google'a i całym dobrodziejstwem przeszło 10-letniej historii serii. Samsung S20 Ultra to pełen rozmachu pokaz koreańskiej myśli technicznej. Długo wyczekiwane prężenie muskułów i zupełnie nowe (roz)danie, zamiast odgrzewanego kotleta.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ten nagłówek powstał trzy miesiące temu, na początku testów Galaxy S20 Ultra. Dzięki cierpliwości uprzejmości firmy Samsung, z S20 Ultra mogłem korzystać znacznie dłużej niż pozostali polscy testerzy. Wystarczyło czasu na 9-etapowy test akumulatora, wystarczyło na zrobienie kilkuset zdjęć, mogłem też trochę znudzić się nowym telefonem i spojrzeć nań zimniejszym okiem. I wiecie co? Tak jak nie musiałem zmieniać wstępu, tak i nie zmieniła się moja ocena końcowa. Zapraszam do lektury :-).

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Specyfikacja SAMSUNG Galaxy S20 Ultra 5G SM-G988 i zestaw sprzedażowy

  • Wymiary: 166,9 x 76 x 8,8 mm, 222 g,
  • Obudowa: Zakrzywione szkło Gorilla Glass 6 z przodu i z tyłu obudowy, rama z aluminium, certyfikat IP68, warianty kolorystyczne szary i czarny,
  • Wyświetlacz: 6,9 cala Dynamic AMOLED 2X, 1440 x 3200 pikseli, proporcje 20:9, 511 ppi, HDR10+, dotyk 240 Hz, odświeżanie 60 i 120 Hz,
  • Czytnik linii papilarnych: pod powierzchnią ekranu (ultradźwiękowy), barometr,
  • Procesor: ośmiordzeniowy chipset Exynos 990 (2 x Mongoose M5 @2,73 GHz + 2 x Cortex-A76 @2,5 GHz + 4 x Cortex-A55 @2,0 GHz), proces technologiczny 7 nm+, jedenastordzeniowa grafika Mali-G77 MP11,
  • Pamięć: 12 GB RAM-u, 128 GB pamięci wewnętrznej (104,2 GB dla użytkownika), karty pamięci microSD do 1 TB,
  • Dual SIM: 2 gniazda na karty nanoSIM, SIM2 zamiennie z microSD, alternatywnie dostępny eSIM,
  • Łączność: 5G (5+ Gb/s), LTE Cat20 (2048/150 Mb/s), Wi-Fi a/b/g/n/ac/ax (2,4/5 GHz), Wi-Fi Direct, Bluetooth 5.0, ANT+, NFC, GPS/Galileo/GLONASS/Beidou, cyfrowy kompas, USB-C 3.2, USB-OTG,
  • Główny aparat: 108 Mpix (piksele 0,8 µm), obiektyw 26 mm z przysłoną f/1.8, Dual Pixel PDAF, optyczna stabilizacja obrazu, diodowa lampa, filmy 4320p@24fps, 2160p@60fps, 1080p@240fps, 720p@960fps, HDR10+, dual-video-rec; drugi aparat 12 Mpix (piksele 1,4 µm), obiektyw ultraszerokokątny 12 mm z przysłoną F/2.2, Super Steady video; trzeci aparat 48 Mpix (piksele 0,8 µm), "teleobiektyw" z przysłoną F/3.5, PDAF, optyczna stabilizacja obrazu, zoom peryskopowy 4x (103 mm); czujnik TOF 3D 0,3 Mpix, F/1,
  • Przedni aparat 40 Mpix (piksele 0,7 µm), obiektyw 26 mm z przysłoną f/2.2, Dual Pixel PDAF, filmy 2160p@60fps,
  • Niewymienny akumulator litowo-polimerowy o pojemności 5000 mAh, szybkie ładowanie 45 W, USB Power Delivery 3.0, szybkie ładowanie bezprzewodowe Qi/PMA 15 W, bezprzewodowe ładowanie innych urządzeń (9 W),
  • Android 10 z interfejsem Samsung One UI 2.1 (test na oprogramowaniu G986BXXU1ATBK),
  • Cena wyjściowa: 5999 zł.
Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Gdy już cieszyłem się, że wraz z telefonem dostajemy ochronne etui (obecne w zestawach dziennikarskich), okazało się nagle, że sklepowe egzemplarze pozbawione są tego sylikonowego luksusu. Nie ma siły - musicie kupić w ciemno własne, nie ma "sylikonka" na przeczekanie. Trochę słabo w przypadku telefonu za 6 tys. zł, prawda? Reszta to właściwie standard, nie licząc wysokiej jakości słuchawek i fabrycznie przyklejonej niezłej folii ochronnej. Nie ukrywam, że przy tak dużym budżecie liczyłem na coś ekstra, ale podobnie jak u Apple'a - przeliczycie się. Nawet dołączona ładowarka z przewodem USB-C do USB-C nie jest taka na maksie - to 25W, podczas gdy telefon obsłuży i 45W. Zanim jednak będziecie na nią narzekać, zerknijcie koniecznie do rozdziału poświęconemu baterii, bo okazała się znacznie szybsza niż można się było spodziewać (Power Delivery to był dobry pomysł).

Prezentacja wideo telefonu:

 

6,9 cala to próg bólu

222 gramy, 166,9 mm wysokości, 76 mm szerokości - S20U jest ogromny i do tego ciężki. Żeby było trudniej, ogromnie wystaje z niego też aparat, ale dołączone etui w znacznej mierze niweluje ten problem, dodając przy tym niestety objętości (na koniec testów okazało się, że etui nie ma w sklepowych pudełkach). Względem innych dostępnych na rynku gigantów... Samsung jest jeszcze większy. Nie ma już miejsca na większe ekrany, no chyba, że będą one wyginane. S20 Ultra to telefon głównie dla miłośników wielkich wyświetlaczy, dla których potężny ekran jest zaletą, a nie udręką. Reszta osób zdecydowanie lepiej odnajdzie się w gabarytach S20 czy S20+.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Jeśli masz drobne, filigranowe dłonie nie wyciągaj ich ślepo do S20 Ultra - poczekaj na możliwość obejrzenia telefonu w sklepie, na zważenie go w rękach. To już nie jest propozycja uniwersalna i telefon dla każdego. To wybór dla osoby, która doskonale wie czego oczekuje i chce za każdym razem jeszcze więcej. Dla kogoś, kto lubi jak telefon swoje waży. Dla miłośnika sprzętu premium, który chce mieć pewność, że nie wydał ciężko zarobionych pieniędzy na tanie, chińskie plastiki.

Czy sam należę do tej prestiżowej, ekskluzywnej grupy odbiorców raczej nie spytacie? Otóż nie - lubię małe telefony, kocham S10e, uwielbiam składanego Z Flipa. Ale S20 Ultra miał tyle uzasadnień dla swoich rozmiarów i masy, że szybko przestał mi przeszkadzać w kieszeni, albo raczej pogodziłem się z konsekwencjami. Dodam, że nigdy nie miałem wrażenia, że zostawiłem gdzieś telefon - kościstym zadkiem aparatów wyraźnie odciskał się na udzie. Od dresach zapomnijcie - najpierw rozciągnie Wam kieszenie, potem wypadnie przy wsiadaniu do auta. S20 Ultra lubi jeans i/lub pojemne damskie torebki.

Ekran to duży... ale jaki dobry

Samsung Galaxy S20 Ultra ma wyświetlacz WQHD (1440 x 3200 pikseli), który po obniżeniu rozdzielczości do 1080 x 2400 px, jest w stanie wyświetlać obraz w 120 Hz. I tutaj co ważbe - różnicy w rozdzielczości nie widać, więc nie ma się czego obawiać. Zresztą, Samsung domyślnie uruchamia telefon właśnie w 1080p. Po drugie, zmianę odświeżania z 60 na 120 Hz widać natychmiast i bardzo trudno jest potem wrócić do 60 Hz. Skok płynności, szczególnie przy przewijaniu list jest olbrzymi. Odnosimy wrażenie, że telefon działa o wiele szybciej. Opcję tę niewątpliwie docenią wytrawni gracze, dla których opóźnienia ekranu w wybranych gatunkach gier są kwestią krytyczną.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Olbrzymi ekran i w dodatku AMOLED aż prosi się o włączenie trybu ciemnego w ustawieniach. Poprawia on nie tylko kontrast treści, ale i ogranicza konsumpcję energii przez telefon. Tryb ciemny możemy też indywidualnie uruchomić w przeglądarce internetowej - Telepolis w tej szacie wygląda obłędnie. Tradycyjnie już dla Koreańczyków, telefon ma dwa poziomy maksymalnej jasności. Operując samym tylko suwakiem możemy uzyskać maksymalnie 310,71 nitów, a gdy na czujnik jasności otoczenia skierujemy mocne źródło światła, w trybie automatycznym ekran rozbłyśnie do niemal 700 nitów - 690,09 według naszego pomiaru. Co warto przy tym dodać, nie występuje już degradacja kolorów i zmiana temperatury barwowej w trybie tak ekstremalnej jasności. W standardzie dostajemy 63718K, a w trybie "turbo" 6249K.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Multimedia na najwyższym poziomie

Sorry Samsung, ale w tak dużym telefonie gniazdo JACK powinno się znaleźć. Nie ma mowy, że zabrakło na nie miejsca itp., nie przekonacie mnie. Na osłodę dostajemy jednak bardzo przyjemne słuchawki AKG, w sumie to już tradycyjnie w przypadku flagowców tego producenta. Oglądanie filmów na tak wielkim ekranie czy słuchanie podcastów z głośników stereo telefonu to czysta przyjemność. Szczególnie filmy obsługujące HDR10 zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Korzystam podczas pracy z niewielkiej podstawki pod telefon i muszę się przyznać, że kilka razy złapałem się na zupełnym skupieniu uwagi na 6,9-calowym ekranie S20 Ultra, zamiast na stojącym tuż za nim 49-calowym monitorze. Ten telefon serio potrafi wciągać i udawać coś nawet większego niż w rzeczywistości tym jest. Przy tym audio łatwo było o złudzenie telewizora stojącego w dalszej części pokoju, na który zerkam tylko kątem oka.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Gdy dojechał do mnie na równoległe testy Huawei P40 Pro, miałem zamiar porównać oba urządzenia w tej roli - multimedialnego centrum rozrywki. Jednak nic z tego. Raz, że w sklepie Huaweia nie ma podstawowych aplikacji VoD, to dwa - nawet instalując je na własną rękę nie dostaniemy wysokiej jakości wideo - Netflix utknie Wam na jakości SD. Przy Samsungu cała ta kombinatoryka zwyczajnie nie miała szans, już w przedbiegach. Przykro mi Huaweiu, jak Was tam bardzo lubię, to jednak nie wygląda to teraz dobrze.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Jeśli zamierzacie oglądać filmy na ekranie S20 Ultra podczas jazdy pociągiem, uczulam Was na śliską obudowę urządzenia i dużą masę. Etui, szkło ochronne, a może i jakaś podstawka pod telefon będą mile widziane - upuściłem już kilka Samsungów w tych okolicznościach przyrody, szczęśliwie jednak przeżyły.

One UI 2.x to nowe rozdanie u Samsunga

Interfejs One UI 2.1 połączony został z Androidem 10. Po pierwszym uruchomieniu, do mojej dyspozycji było 104,2 ze 128 GB pamięci telefonu. Pamięć można w razie potrzeby rozszerzyć kartami microSD. Niestety w Polsce nie był chwili premiery dostępny najwyższy wariant telefonu - 512/16 GB, ale już cena 5999 zł za opcję 128/12 GB nie potrzebowała dodatkowego balastu. 

Tak naprawdę zalety minimalistycznego One UI widzieliśmy już przy okazji zeszłorocznych flagowców producenta. Tradycyjnie przygodę rozpocząłem od włączenia trybu ciemnego, który uwypukla zalety ekstremalnie kontrastowego ekranu AMOLED z idealną czernią. Po niezbyt optymistycznych zeszłorocznych próbach z czytnikiem odcisków palców zaszytym w ekranie, tym razem pomiary były pewne i co ważne, szybkie. Do prostego odblokowania ekranu można też wykorzystać rozpoznawanie twarzy, choć trzeba tutaj zaznaczyć, że telefon nie ma zaawansowanego skanowania 3D i do obsługi aplikacji bankowych lepiej jednak wykorzystać opuszkę palca.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Duży ekran to nie tylko zalety, ale też pewne wady. Domyślnie interfejs wyświetla przesadnie duże ikony czy klawiaturę. Zmiana wielkości siatki ikon czy wielkości tekstu pozwala lepiej zagospodarować to iście tabletowe dobrodziejstwo. Pozostałością po głębokich zakrzywieniach ekranu jest ekran krawędziowy - menu z podręcznymi aplikacjami wysuwane gestem przesuwania od krawędzi. Nigdy nie miałem specjalnego przekonania do tego bajeru, niemniej - pomimo bardziej płaskiego niż zwykle ekranu, nadal jest on dostępny dla miłośników tego rozwiązania. Podobnie sprawa wygląda z funkcją Always On Display, czyli stałym wyświetlaniu na zablokowanym ekranie godziny, kalendarza, powiadomień czy nawet jakiegoś obrazka. Funkcja ta istotnie obciąża akumulator, więc po chwili zaciekawienia większość osób i tak ją wyłącza.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Mamy też asystenta głosowego Bixby, do którego możemy mówić przytrzymując przycisk włącznika telefonu. Asystent nadal nie porozumie się z nami w języku polskim, ale jeśli mówisz po angielsku, możesz zadawać pytania podobnie jak do asystenta Google'a i np. dowiedzieć się ile lat ma Barack Obama.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Niegdyś czołowi producenci telefonów z Androidem kojarzeni byli przede wszystkim z ogromem zbędnych, preinstalowanych aplikacji. W One UI tego natłoku nie spotkałem. Nie było też niepokojącego trendu reklamowego. W telefonach Xiaomi potrafią się wyświetlać reklamy w aplikacjach systemowych i podobne kroki poczynił ostatnio w sklepie z aplikacjami Huawei. W przypadku Samsunga macie nadal pewność, że... kupiliście telefon w pełnej wersji.

Łączność i wydajność

Z jednej strony Galaxy S20 Ultra obsługuje niemal wszystko (lista standardów na 1. stronie tekstu), z drugiej zaś polscy użytkownicy są nieco poszkodowani. Podobnie jak w poprzednich latach, do Europy trafił wariant telefonu z autorskim chipsetem Exynos (tym razem to Exynos 990). Jest on minimalnie wolniejszy w benchmarkach od Snapdargona 865 - chipsetu, który trafił do wariantu telefonu dla USA i... do większości flagowców konkurencji. Różnica wydajności jest niedostrzegalna poza benchmarkami i to nie nią należy się przejmować. Inny chipset to też inny modem, a ten exynosowy nie obsługuje wdrożonego niedawno 5G sieci Plus w częstotliwościach 2600 MHz. Nie będziesz więc hipsterem 5G, musisz poczekać aż operatorzy dogadają się z urzędami i ruszą sieci 5G oparte o pasma 700 i 3400-3800 MHz. Te już będą działać jak należy, być może jeszcze w 2020 roku.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Pstryczek w nos należy się też Samsungowi (jak i innym producentom) za przewód niekompatybilny z USB 3.2, który sam telefon obsługuje. Dopiero dodatkowy kabelek pozwolił w pełni rozpędzić się urządzeniu. Co ciekawe przy tym, wyniki uzyskane przez redakcyjnego kolegę w teście przesyłu plików okazały się wyższe dla S20+. Marian ma jednak potwora nie komputer :-). 10 GB w 28 plikach wideo przesłałem do telefonu w czasie niespełna 4 minut, uzyskując imponujący zapis na poziomie 145,96 MB/s. W przypadku transferu tej paczki plików w drugą stronę (na dysk SSD komputera) wynik był nieco niższy i wyniósł 134,92 MB/s. W przypadku transmisji drobniejszych plików, o zróżnicowanej wielkości (514 plików, 4,9 GB) z telefonu do komputera dostałem wynik 78,22 MB/s. To świetne rezultaty, tylko koniecznie zaopatrzcie się w kompatybilny przewód, inaczej utkniecie na góra 44 MB/s.

Wracając jeszcze do tematu łączności - tak, z tego tabletu da się dzwonić. Rozmowy są głośne, dźwięk ma jakość adekwatną do aktualnie dostępnej technologii, a niezależnie od tego czy używamy 3G, VoLTE czy VoWiFi, zasięg jest stabilny. Godna odnotowania jest wysoka głośność w trybie głośnomówiącym, która powinna wystarczyć do przeprowadzenia rozmowy w aucie, bez użycia dodatkowego zestawu. Gdy już o aucie mowa, nie odnotowałem żadnych problemów z GPS-em. I nie bez powodu, GPS-owa afera nas zupełnie nie dotyczyła. Na utrudnienia przed aktualizacją narzekali początkowo jedynie mieszkańcy USA i Kanady, gdzie telefon ma inny chipset.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Wydajność w benchmarkach, chociaż może nie jest zupełnie topowa (ech ty Snapdragonie 865), to i tak dostajemy do tego stopnia ekstremalne wartości, że jeszcze przez 4 lata od zakupu powinna działać płynnie każda nowa gra. Telefon z powodzeniem można zaprzęgnąć do obróbki filmów, jak i do wszelkich innych zasobożernych procesów. Obudowa nie nagrzewa się przesadnie, a pomimo throttlingu zmniejszającego taktowanie dla zapewnienia niskiej temperatury, nie doświadczyłem zauważalnych spadków wydajności w grach i programach użytkowych.

Bateria 5000 mAh? Sprawdzamy za pomocą TELEPOLIS Mark!

5000 mAh to potężna dawka energii, ale i zawodnik do wątłych nie należy. Dodatkowo mamy 3 główne tryby pracy ekranu: 1440p@60Hz, 1080p@60Hz i 1080p@120Hz. Który wybrać i jak one wpływają na baterię? Przede wszystkim różnica pomiędzy pełną, natywną rozdzielczością ekranu 1440 x 3200px a 1080 x 2400px jest właściwie żadna z punktu widzenia baterii. Jeśli nie zależy Ci na dodatkowej płynności związanej z odświeżaniem ekranu w 120 Hz, możesz spokojnie pracować na pełnej rozdzielczości ekranu. Bo czym jest 29 minut różnicy, względem wyniku 9h i 18 minut? Gdy jednak zestawić ze sobą FullHD w 60 i 120 Hz, korzyść z mniejszego odświeżania to już prawie 2 godziny pracy na ekranie.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

TELEPOLIS Mark to autorski benchmark żywotności akumulatora, w którym testujemy telefony z tą samą jasnością ekranu ustawioną na 300 nitów, odpowiednią do pracy poza pomieszczeniami. Nie stosujemy tym samym niesprawiedliwego ustawiania jasności ekranu na 50 czy 100%, krzywdzącego dla najwyższej klasy ekranów, które świecą jaśniej niż konkurenci. Napisana przez nas aplikacja symuluje prostą konsumpcję treści na ekranie telefonu i komunikację z bliskimi - przeglądanie mediów społecznościowych, oglądanie filmów czy wysyłanie wiadomości przez komunikator, dając ujednolicony wynik SoT (czas pracy na włączonym ekranie).

        Czas pracy w minutach
Model Ekran - 300 cd/mkw Bateria (mAh) Biuro Gry Telepolis Mark
Przekątna Rozdzielczość
Huawei Mate Xs rozłożony 8" 2020 x 2480 4500 293 228,4 308
Huawei Mate Xs złożony 6,6" 1148 x 2480 4500 389 226,8 411
Huawei P30 Pro 6,47" 1080 x 2340 4000 537 237,5 519
Huawei P40 6,1" 1080 x 2340 3800 649 265 527
Huawei P40 Lite E 6,39" 720 x 1560 4000 581 283 532
Motorola Moto G8 Power 6,4" 1080 x 2300 5000 894 412 668
Motorola Moto G8 Power Lite 6,5" 720 x 1600 5000 566 553 545
Oppo A91 6,4" 1080 x 2400 4025 383 291 337
Oppo Reno3 6,4" 1080 x 2400 4025 476 215 480
Realme X50 Pro 90 Hz 6,44" 1080 x 2400 4200 396 227,6 486
Realme X50 Pro 60 Hz 6,44" 1080 x 2400 4200 437 231,7 497
Samsung Galaxy A51 6,5" 1080 x 2400 4000 497 384,2 478
Samsung Galaxy Fold 7,3" 2152 x 1536 4380 385 184,9  
Samsung Galaxy S20+ 6,7" 1440 x 3200 4500 454 236,3 468
Samsung Galaxy S20+ 120Hz 6,7" 1080 x 2400 4500 431 238,9 399
Samsung Galaxy S20+ 60Hz 6,7" 1080 x 2400 4500 522 249,8 525
Samsung Galaxy S20 Ultra 6,9" 1440 x 3200 5000 481 245,4 529
Samsung Galaxy S20 Ultra 120Hz 6,9" 1080 x 2400 5000 480 231,6 445
Samsung Galaxy S20 Ultra 60Hz 6,9" 1080 x 2400 5000 527 253,7 558
Samsung Galaxy XCover Pro 6,3" 1080 x 2340 4050 532 260,5 430
Samsung Galaxy Z Flip 6,7" 1080 x 2636 3300 446 199,4 387
Xiaomi Mi Note 10 6,47" 1080 x 2340 5260 590 449,2 645
Xiaomi Redmi 8A 6,22" 720 x 1520 5000 n/d 567,3 572
Pokaż więcej


Czas pracy Samsunga Galaxy S20 Ultra w zestawieniu z pojemnością akumulatora nie jest satysfakcjonujący. Wystarczy zerknąć na porównywalne wyniki Huaweia P30 Pro z akumulatorem 4000 mAh, by dojść do wniosku, że da się zrobić to lepiej. Podobnie jednak jak ceniony za czas pracy Huawei, Samsung Galaxy S20 Ultra pozwala bez specjalnych wyrzeczeń przetrwać 2 dni na pojedynczym ładowaniu. I robi jedną rzecz znacznie lepiej niż P30 Pro - ładuje się o wiele szybciej.

Telefon obsługuje Power Delivery w standardach 25W i 45W. Ładowarka w pierwszym z tych wariantów dostępna jest razem z telefonem. Sądziłem, że nie będzie miała startu do czterdziestowatowej propozycji Huaweia, która ładuje 4000 mAh akumulatora w 59 minut. Tymczasem Samsung uzyskał 80% naładowania, a więc tę pojemność już po 40 min i 37 sekundach. Obstawiałem, że potem ładowanie drastycznie wyhamuje, jak to w innych telefonach, ale nie - po 57 minutach ładowania (od poziomu 1%) telefon był pełny. Mam nadzieję jeszcze przetestować ładowanie 45W - niestety telefon nie rozpoznał poprawnie posiadanych przeze mnie ładowarek o tej i wyższej mocy, obsługujących Power Delivery, ale spróbuję z kolejnymi. Już jednak ładowarka z pudełka to prawdziwe mistrzostwo świata.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Oprócz tego dostajemy ładowanie bezprzewodowe 15W i możliwość zwrotnego ładowania innych urządzeń z mocą 9W. Za sprawą tego ostatniego można naładować leżący na S20 Ultra telefon, słuchawki czy epapierosa - ogranicza nas tylko fantazja i kompatybilny z Qi sprzęt. Sam telefon ładowałem jednak głównie przez USB-C - ta szybkość ładowania uzależnia do tego stopnia, że każdy z testów akumulatora wykonałem dwukrotnie ;-).

Stukrotny zoom... którego nie było

Kiedyś stukałbym się w głowę, teraz wiem o co chodzi Samsungowi. To ordynarne SPACE ZOOM 100X zwyczajnie musiało pojawić się na obudowie telefonu. Zbyt często Huawei trąbił o 50x zoomie, którego też nie było (optycznie), by Koreańczycy nie postanowili celowo popełnić tego samego... błędu(?).

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Marketing wyprzedził konkurencję i zarezerwował ten cyfrowy absurd tylko dla siebie. Dokładnie tak samo, jak uczynił to Play, z triumfem opowiadając o 5G Ready. W myśleniu przeciętnego Kowalskiego zostanie informacja, że Samsung ma potężny zoom 100x i to marketingowo wystarczy.

Nie jest co prawda sztuką powiększyć cyfrowo obraz, by uzyskać nieczytelną plamę, ale co tam. Być może komuś to się przyda, by coś sobie przybliżyć na ekranie telefonu, ale już raczej nie do robienia zdjęć.

Samsung Galaxy S20 Ultra ma optyczne przybliżenie tylko 4X. Wszystko powyżej to kombinacja danych z matryc głównego aparatu i zoomu. Nie bez znaczenia jest przy tym fakt, że z tych 108 Mpix można wyciąć naprawdę maleńki kawałek z centrum sensora, a ten będzie nadal przyjemnie ostry.

  • Zakres zoomu w Galaxy S20 Ultra 5G

Żeby jednak nie było, że się tylko znęcam, wyciąłem fragment 12 Mpix ze zdjęcia 108 Mpix i porównałem go z możliwościami automatyki telefonu. Z pokorą muszę przyznać, że przybliżenia hybrydowe Galaxy S20 Ultra oferują znacznie więcej niż tylko zoom cyfrowy. Ilość zarejestrowanych detali jest niebotycznie większa od momentu korzystania przez telefon ze sprzętowego zoomu 4x. Powiększenia 4x i 10x są nie tylko całkiem użyteczne, ale też znacznie wykraczają poza możliwości cyfrowego zoomu głównego sensora. Wszystko powyżej 10x to już jednak drastyczne pogarszanie jakości, a przybliżenie 100x wygląda wręcz karykaturalnie.

I jak to teraz ocenić? Zakres do 10x wygląda rewelacyjnie - Samsungowi należy się zdecydowanie pochwała. Z drugiej strony, mamy robiącą wodę z mózgu zagrywkę z powiększeniem 30x czy 100x. Podumałem i doszedłem do wniosku, że skoro jest lepiej ze zdjęciami niż u konkurentów, to chyba jednak trzeba chwalić.

Aparaty Samsunga Galaxy S20 Ultra miażdżą rynek

Po latach hegemonii telefonów z matrycami Sony, w 2019 roku stało się coś, co mogło umknąć wielu z Was. Podczas rewolucji aparatów 48 Mpix, to tanie ISOCELL-e Samsunga zrobiły więcej zamieszania niż matryce IMX firmy Sony. Xiaomi Redmi Note 7, 7S, 8, 8 Pro czy wreszcie 108-megapikselowy Redmi Note 10 i najnowsze Mi 10 oraz Mi 10 Pro bazują już nie na Sony, lecz na matrycach Samsunga. Autorskie sensory trafiły też dziarsko do serii A producenta, a kwintesencją myśli technicznej Koreańczyków jest S5KHM1 - a więc sensor 108 Mpix o wielkości 1/1.33", który trafił do Samsunga Galaxy S20 Ultra. 12000 x 9000 pikseli - taką rozdzielczość mogą mieć zdjęcia z telefonu, ale pamiętając o zasadach fizyki, lepiej pozwolić urządzeniu na robienie standardowych fotek 4000 x 3000 Mpix - a więc 12 Mpix. Co warte odnotowania, nie będzie to przy tym pomniejszanie takie jak w aplikacji do obróbki zdjęć. Technologia Nonacell umożliwia połączenie danych z sąsiednich 9 pikseli i utworzenie jednego "superpiksela", o uśrednionym kolorze oraz ograniczonym do minimum szumie. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku badania właściwości zoomu, również tutaj korzyść z zastosowania automatyki Samsunga jest łatwo zauważalna w stosunku do zdjęć pomniejszanych ze 108 Mpix.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Co warto też podkreślić, Samsung Galaxy S20 Ultra potrafi zapisywać zdjęcia 108 Mpix prosto z matrycy, czego nie potrafi znacznie tańszy Xiaomi Mi Note 10. W przypadku tego ostatniego 4 sąsiadujące piksele są z założenia łączone ze sobą - owszem, mamy tryb 108 Mpix... ale to tylko seria zdjęć 27 Mpix cyfrowo powiększonych do 108 Mpix. W S20 Ultra taki zabieg był zbędny - to zupełnie inny sensor, a telefonowi nie brakuje mocy obliczeniowej do poradzenia sobie z tak dużą rozdzielczością.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

No dobrze, ale na tych 108 Mpix historia się nie kończy. Oprócz tego producent zamontował aż 48 Mpix sensor na potrzeby czterokrotnego zoomu optycznego, który hybrydowo oferuje do 10x przybliżenia (zdjęcia finalne 12 Mpix). Ten peryskopowy zoom ma optyczną stabilizację, jest bardzo jasny jak na tego typu konstrukcję (F/2.0) i ma piksele tej samej wielkości co główna matryca (0,8 mikrometra). Trzeci z aparatów uzbrojony został w sensor 12 Mpix, ultraszeroki kąt (ekwiwalent 13 mm, czyli taki zoom 0,5x), dosyć jasny obiektyw F/2.2 i niestety nie on funkcji autofokus. To właśnie jednak ta matryca odpowiada za genialnie działającą stabilizację wideo w trybie Super Steady, a jej piksele 1,4 mikrometra sprawiają, że spokojnie damy radę ze zdjęciami nocnymi również na szerokim kącie. Ostatni z modułów umieszczonych z tyłu obudowy to tzw. czujnik ToF 3D, który służy do pomiaru głębi sceny na potrzeby rozmaitych efektów tła. Największą wadą w/w zestawu jest zupełne pominięcie trybu makro. Huawei realizował go w starszych modelach autofocusem w aparacie ultraszerokokątnym, którego tutaj nie ma. 

Nie ma też dodatkowych aparatów tylko do zdjęć makro, które pojawiają się u konkurencji. Ostrość złapiemy telefonem z odległości 9 cm i potem możemy sobie wyciąć kawałek kadru lub od razu użyć przybliżenia 2x. Zoom optyczny 4x do zdjęć makro nie nadaje się kompletnie, ze względu na zbyt dużą minimalną odległość ostrzenia.

  • S20 Ultra vs. fotografia zbliżeniowa

Finałem długiej listy jest przedni aparat 40 Mpix (ludzie, ktoś tu oszalał ;-)), z obiektywem F/2.2 o ogniskowej 26 mm. Łączy on piksele dając finalne zdjęcia 10 Mpix. Aparat ten działa w 2 trybach, przy czym szeroki kąt jest na tyle umiarkowany, by nie zniekształcać przesadnie twarzy. Aha - co nie jest oczywiste - dostajemy autofocus. I to taki lepiej niż porządny. Można z powodzeniem zrobić sobie ostre zdjęcie jedynie połowy twarzy, ze wszystkimi porami, rzęsami i szczegółami tęczówki. Świetna sprawa dla płci pięknej, do kontroli poprawności nałożenia makijażu. Same selfies też są świetne i widać różnicę na korzyść względem modułów w S10-tkach. Nie spodziewajcie się jednak cudów, gdy jest naprawdę ciemno. To taka bardziej szansa na akceptowalne zdjęcie co 3 .kadr, zamiast co 6. Niemniej, na granicy technicznych możliwości konkurentów, S20 Ultra daje radę lepiej.

  • S20 Ultra vs. selfies

Podobnie jak w przypadku telefonicznych aparatów 48 Mpix i 64 Mpix, tak i 108 Mpix nie jest stworzony do robienia zdjęć w pełnej rozdzielczości. Da się i w wielu sytuacjach efekt będzie naprawdę obłędny, jednak korzystamy tutaj z naprawdę maleńkich pikseli, które nie są w stanie nawet zbliżyć się do ich odpowiedników w świecie lustrzanek i bezlusterkowców. Samsung bardzo stara się wycisnąć jak najwięcej z matrycy i zdjęcia sięgające 25 MB/sztuka to naprawdę ogrom dodatkowych informacji, ale i prezentacja optycznych ograniczeń. Przybliżenia 1:1 pokazują ekstremalnie przetworzone zdjęcie - silnie odszumione, potem wyostrzone, a na koniec jeszcze z wygładzonymi konturami obiektów dla usunięcia obwódek przeostrzeń. Najgorzej przy tym wygląda odwzorowanie faktur roślinności czy gałęzi drzew na tle nieba. Wygląda to bardziej jak akwarela i efekt renderowania przez AI, niż jak "prawdziwe" zdjęcie.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Inna była jednak intencja twórców sensora, a mianowicie porządne zdjęcia o bardziej użytkowej rozdzielczości. Pomniejszając kadr do powiększenia 30%, wszystkie te wady znikają i widzimy kosmiczną wręcz jakość. Jak łatwo policzyć, to 32,4 Mpix, a więc rozdzielczość spokojnie wystarczająca, by wytapetować wielką ścianę. Samsung idzie nawet dalej, redukując rozdzielczość do 1/9 pierwotnego rozmiaru w trybie automatycznym. Tym sposobem znikają subtelne bolączki serii S10 - nie ma przebarwień w cieniach, mniej dotkliwe są aberracje chromatyczne i przede wszystkim jest więcej detali. Telefon dostaje znacznie więcej informacji z modułów fotograficznych i świetnie z nich korzysta.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Podczas dokładnego studiowania zdjęć, udało mi się zauważyć też pewne wady optyki. Ostrość nie spada drastycznie na brzegach kadru, co jest typowe dla dużych sensorów i relatywnie małych, jasnych obiektywów szerokokątnych. Zamiast tego mamy idealną ostrość w centrum kadru, kolisty pas mniejszej ostrości wokół centrum i nieco większą ostrość aż po brzegi kadru. Coś jakby ktoś dokleił lupę na szybie. Na brzegach zauważalna jest dodatkowo aberracja komatyczna - jasne punkty obrazu, wraz z oddalaniem się od centrum kadru zaczynają przyjmować kształt przecinka/komety. W fotografii krajobrazu raczej nie zauważycie problemu, ale już fotografowanie dokumentów z bardzo drobnym drukiem może uwidocznić te ograniczenia optyki.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Niezależnie jednak od tego, jak bardzo siliłbym się na wyliczanie wad, S20 Ultra pozostaje w moim odczuciu najlepiej wyważonym telefonem fotograficznym z jakim miałem do czynienia. Wreszcie ktoś dogonił Huaweia przy zdjęciach nocnych i zoomie, wreszcie też do osiągnięcia efektu bokeh wystarcza sama matryca, bez cyfrowych tricków, no i wreszcie kolory nie krzyczą "jestem wytworem sztucznej inteligencji". A do tego te filmy...

  • Zdjęcia prosto z telefonu - bez jakiejkolwiek obróbki

Samsung Galaxy S20 Ultra to sprzęt idealny dla vlogera

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Wideo 4K w 60 klatkach na sekundę ma zapierającą dech w piersiach jakość, którą producent łączy z zaskakująco dobrą stabilizacją. Nawet w tej rozdzielczości i klatkarzu ujęcia "z ręki" nie budzą zastrzeżeń pod względem stabilności i płynności. Jeśli to jednak za mało, możecie w każdej chwili włączyć tryb Super Steady. Nagrywa on co prawda w FullHD, ale korzystając z aparatu ultraszerokokątnego i zaawansowanych algorytmów EIS oferuje ujęcia niczym z drona. Aż tak dobrze z tym jeszcze nie było. Tylko pamiętajcie, że w tym trybie zoom hybrydowy nie działa. Przybliżenia bez Super Steady będą bez porównania bardziej szczegółowe.

  • Stabilizacja obrazu - Super Steady
  • Stabilizacja obrazu - 4K60 fps

Dojechało 8K

Nie można też zapomnieć o filmach 8K, a więc w aż 7680 x 4320 pikseli! Dokładnie tak, jedna klatka filmu to przeszło 33 Mpix, względem 2 Mpix w przypadku FullHD. Filmy te zapisywane są z przepływnością około 78,2 Mb/s, przy zapisie 24 klatek na sekundę. Jedna minuta nagrania zajmuje aż 575 MB. Niewiele mniej zajmują filmy 4K w 60fps - te mają przepływność 69,4 Mb/s. Przeliczając to na klatki filmu, mamy 3,26 Mb/kl. w 8K i 1,16 Mb/kl. w 4K@60fps. Nagrania 8K mogą być świetnym dodatkiem podczas montażu z finalnym eksportem do 4K. Dają nam możliwość podróżowania ramką filmu 4K po dużym kadrze i bezstratnego zoomowania. Zapomnijcie natomiast na tym etapie o dynamicznych scenach. Nie ma tutaj żadnej stabilizacji, a efekt rolling shuter jest... oooogromny. Powolne panoramowanie w 8K jeszcze przejdzie, natomiast szybkie ruchy nieuchronnie oznaczają wyginanie się budynków i osób w kadrze. Niemniej, to pierwszy telefon na rynku z filmami 8K i teraz będzie już tylko coraz lepiej. Początkowe problemy z autofocusem w 8K producent szybko rozwiązał aktualizacją.

  • Nagranie 8K - wyraźny rolling shutter
  • Nagranie 4K - rolling shutter jest minimalny
  • Nagranie 8K - praca zoomu
  • Nagranie 4K - praca zoomu

Podsumowanie

Chociaż nie ukrywam, że ostatnim Samsungiem, który wyciągnął mi kartę płatniczą z portfela był nieziemski Galaxy Note 4, muszę przyznać, że wreszcie coś bardzo pozytywnego dzieje się u koreańskiego giganta. Nudną zachowawczość zastąpiły telefony odważne i wyznaczające trendy, a nie tylko za nimi biegnące. Nie da się też ukryć, że Samsung dobrze wykorzystał moment - gdy jego największy konkurent w świecie Androida przeżywa trudne chwile, S20-stki istotnie mieszają na rynku, a wraz z nimi przystępniejsza cenowo seria A. Natomiast zmiana polityki cenowej Xiaomi sprawia, że Samsung nie oddala się cenowo aż tak bardzo, jak przed rokiem. Oczywiście w tym kontekście mowa jest o S20 i S20+, bo model Ultra to docelowo rywal dla iPhone'a 11 Pro Max, a nie dla "androidowego pospólstwa".

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Samsung Galaxy S20 Ultra jest tym rzadkim przypadkiem, w którym suwaki konfiguracji ktoś przeciągnął na maksa i jeszcze dorysował ze dwa stopnie nad tym maksimum. Wielki, dostojny, o absurdalnej specyfikacji aparatów, potężnej baterii, szybkiej pamięci i procesorze, gotowy na 5G, gotowy... by służyć przez lata.

Nie wybaczę Samsungowi kosmicznego zoomu 100x na obudowie, który okazał się tylko reklamą, ale muszę przyznać, że do 10x nie ma konkurencji. To także pierwszy telefon na rynku z filmami 8K, z których pewnie i tak nie będziecie korzystać. To natomiast, co przyda Wam się każdego dnia, to brak myślenia o sprzęcie. Android w samsungowym wydaniu jest żwawszy niż iOS, a każda funkcja po prostu działa. Tak po prostu, bezmyślnie sięgasz po określoną czynność, zamiast zastanawiać się nad sprzętem i ograniczeniami.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Po czasie też zrozumiałem skąd tak wąski i stonowany wybór wersji kolorystycznych obudowy (czarna i grafitowa). Coś, co dla niektórych będzie nudą, dla poważniejszych klientów okaże się pięknym minimalizmem i niewątpliwym atutem. S20 Ultra doskonale łączy się z elegancką marynarką i profesjonalnymi relacjami, a jak już ktoś poprzez telefon musi pokazać siebie, niech zainwestuje w pstrokate etui. Ten telefon to prawdziwy wół roboczy, a nie dziecinny gadżet i szanuję to.

Test Samsung Galaxy S20 Ultra 5G po 3 miesiącach użytkowania

Zanim ostateczny werdykt, zebrałem najważniejsze wady i zalety telefonu. Przypominam, że mają one różne poziomy istotności i ich sama liczba nie jest bezpośrednim wykładnikiem oceny końcowej, lecz czasem bardziej efektem nadgorliwości :-).

Wady:

  • Cena,
  • Dla wielu osób wielkość i masa,
  • Bardzo mocno wystająca wyspa aparatów - etui jest konieczne,
  • Brak wsparcia dla 5G 2600 MHz (Plus),
  • W telefonie za 6000 zł oczekiwałbym przynajmniej 256 GB pamięci wewnętrznej,
  • Brak gniazda JACK 3,5 mm.


Zalety:

  • Najlepszy ekran na rynku, z odświeżaniem 120 Hz,
  • Dobrze grające, donośne głośniki stereo,
  • Wzorcowa jakość i głośność połączeń, a także transmisji danych czy GPS-u,
  • Możliwości foto to przeskok o kilka generacji, a przy tym naturalne kolory na tle przetworzonych przez AI konkurentów,
  • Topowej jakości filmy, ze świetną stabilizacją do 4K włącznie, opcja nagrań 8K,
  • Użyteczny peryskopowy zoom (może nie 100x, ale do 10x wymiata),
  • Świetna wydajność i stabilność,
  • Właściwie komplet standardów łączności bezprzewodowej, z obsługą milimetrowych pasm 5G włącznie, 
  • Pojemny akumulator i ekstremalnie szybkie ładowanie,
  • Elastyczność dual SIM + eSIM

Z Galaxy S20 Ultra jest trochę jak z topowymi iPhone'ami - pobudza wyobraźnię, zmusza do zerknięcia do ofert operatorów, a potem zwykle schodzimy na Ziemię i wybieramy coś tańszego (np. Galaxy S20+). Nie oznacza to jednak, że mamy prawo krytykować kogoś za zakup absolutnie najlepszego modelu w ofercie producenta. Jeśli jest to sprzęt w zasięgu Twoich finansów, bez wątpienia będziesz zadowolony. Moja ocena końcowa to 9/10 - od dziesiątki oddala ją nieprawdziwy zoom 100x, pominięcie złącza JACK 3,5 mm i brak wsparcia dla 5G 2600 MHz (sieć Plus). Na całą resztę jestem w stanie machnąć ręką, tonąc w morzu zalet flagowego Samsunga.