DAJ CYNK

Oppo Reno 10x Zoom - test smartfonu z fotograficznym peryskopem

Mieszko Zagańczyk

Testy sprzętu

Wygląd i konstrukcja

Słyszałem różne opinie na temat Oppo Reno 10x Zoom - że za duży, ze za ciężki, że coś tam jeszcze… Mnie smartfon zachwycił od pierwszej chwili, gdy wyjąłem go z pudełka i z takim wrażeniem pozostałem do ostatnich dni testów. Faktycznie 210 gramów to nie jest mało, a wymiary 162 x 77,2 x 9,3 mm dla osób o drobniejszych dłoniach będą kłopotliwe, jednak w normalnej, męskiej ręce telefon nie powinien specjalnie ciążyć. Oppo Reno 10x Zoom świetnie leży w dłoni, a wygląda wręcz rewelacyjnie. 

Oppo Reno 10x zoom - test

Jest to konstrukcja dość typowa dla 2019 roku - aluminiowa ramka dookoła, szklany tył, duży ekran 19.5:9 z niewielkimi brzegami i bez wcięcia czy dziurki. Diabeł tkwi w szczegółach - to fakt, że według podobnej recepty konstruuje się dziś niemal każdy smartfon z wyższej półki, ale większa część producentów upiera się przy połyskujących odcieniami lśniącymi powierzchniami. Oppo Reno 10x Zoom w wersji czarnej też lśni, jednak testowany przeze mnie wariant ciemnozielony, o zmatowionym szkle to po prostu strzał w dziesiątkę. Tył smartfonu jest idealnie gładki, co dotyczy także szkiełka chroniącego obiektyw. Robi to fenomenalne wrażenie. Jest tylko jeden element lekko wystający - półkolista, ceramiczna wypustka O-dot, która ma chronić aparat przed zarysowaniem szkła. I chroni dobrze, przyjemniej, gdy smartfon jest używany w typowych warunkach domowych i biurowych. Ocena wzornictwa to oczywiście rzecz gustu, jednak moim zdaniem Oppo Reno 10x Zoom deklasuje pod względem wyglądu konkurujące z nim smartfony Samsunga czy Hauwei.

Oppo Reno 10x zoom - test

Oppo Reno 10x zoom - test

Oppo Reno 10x zoom - test

Do ergonomii także nie mam zastrzeżeń - obudowa nie należy do najlżejszych, ale nie obciąża kieszeni ani ramienia, przyciski są „pod palcami”, ekran z kolei jest na tyle wąski, że kciuk dosięga przeciwległej krawędzi. W niekorzystnych warunkach - np. w deszczu czy zimą obudowa wciąż może wydawać się zbyt śliska, ale tu z pomocą przychodzi matowe, nieźle wykonane etui dołączone do zestawu.

W tym momencie warto jednak wskazać na wadę Oppo Reno 10x Zoom - smartfon nie zapewnia, przynajmniej oficjalnie, pyło- i wodoszczelności zgodnej z normami IP. Konkurencja taką ochronę w swoich modelach z podobnej półki cenowej zapewnia już od dawna.   

Aparat jak płetwa

Użytkownicy, którzy nie znają najnowszych rozwiązań stosowanych przez OPPO, z czasem mogą też, ku swojemu zaskoczeniu, odkryć jeszcze jeden element konstrukcyjny tego modelu. Chodzi o wysuwany u góry za pomocą sprytnego mechanizmu moduł, który kryje z jednej strony aparat do sielfie i głośniczek telefoniczny, a z drugiej flesz dla tylnej kamery. Dzięki temu górna ramka nad ekranem jest bardzo wąska, a wyświetlacza nie szpeci żadne wycięcie. W porównaniu do innych tego rodzaju rozwiązań firmie Oppo udała się jedna rzecz - wysuwanego elementu w stanie spoczynku w ogóle nie widać, nie słychać i nie czuć pod palcami. Wygląda wręcz monolitycznie. 

Oppo Reno 10x zoom - test

Po włączeniu aparatu selfie moduł wysuwa się z jednej strony na kształt płetwy rekina, jak to określa producent. Mechanizm działa cicho i chociaż nie jest zbyt szybki, nie utrudnia to np. ani robienia zdjęć selfie, ani wykorzystania kamery do odblokowania twarzy. Pytanie dotyczy tylko trwałości tego elementu. Po schowaniu na pewno nic mu nie grozi, po wysunięciu i dociśnięciu ładnie się wsuwa do obudowy, ale ile razy można z niego w ten sposób skorzystać? Producent określa trwałość płetwy na 200 tysięcy użyć, co ma jego zdaniem wystarczyć na 10 lat standardowego wykorzystania smartfonu. Takie wyliczenie zakłada, że codziennie moduł będzie się wysuwał prawie 55 razy. Ten limit dość łatwo przekroczyć, ale już 110 wysunięć dziennie w ciągu pięciu lat (a to uznajmy za maksymalny cykl życia tego smartfonu) będzie już bardziej przekonujące. Trzeba tylko dbać o czystość płetwowego modułu, bo dość szybko zaczyna  się wokół niego gromadzić kurz. 

Oppo Reno 10x zoom - test

Do identyfikacji użytkownika nie trzeba zresztą wykorzystywać rozpoznawania twarzy, chociaż działa ono wręcz doskonale. Jednak w tym modelu można się  przekonać do… ekranowego czytnika linii papilarnych. To nielubiane przez wielu rozwiązanie w Oppo Reno 10x Zoom sprawdza się nad wyraz dobrze. Nie jest absolutnie bezawaryjne, ale odsetek błędów jest niewielki, szybkości nic nie można zarzucić i w takim wykonaniu to rzeczywiście o wiele bardziej sensowna alternatywa dla tradycyjnych, płytkowych czytników.

Oppo Reno 10x zoom - test

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News