TPSA będzie miała potężnego rywala
Po wielu latach przymiarek Polskie Sieci Elektroenergetyczne łączą swe aktywa telekomunikacyjne. W czerwcu tego roku ma się pojawić pod nową marką potężny rywal TP SA.
Po wielu latach przymiarek Polskie Sieci Elektroenergetyczne łączą swe
aktywa telekomunikacyjne. W czerwcu tego roku ma się pojawić pod nową marką
potężny rywal TP SA. Niedługo potem zaczną szukać na niego kupca
Nowy operator ma być konsolidowany wokół spółki Tel-Energo - po TP SA
największym operatorze w dziedzinie transmisji danych i dzierżawy łączy.
Tel-Energo ma połączyć się z Telbankiem, który kupiło w połowie ubiegłego
roku od NBP i banków komercyjnych. Projekt pod nazwą "Jedna firma" ma być
przedstawiony 10 marca na WZA Tel-Energo i Telbanku, które mają zdecydować o
integracji. Jak zapowiada wiceprezes PSE Piotr Rutkowski, integracja
zakończy się w czerwcu tego roku.
Powstałaby w ten sposób firma o aktywach wartości 650 mln zł i 423 mln zł zł
łącznych przychodów za ubiegły rok. Stawia ją to w gronie kilku największych
rywali TP SA w łączności stacjonarnej: za Netią (704,5 mln zł przychodów), a
przed Telefonią Dialog (390,8 mln zł).
Pozostanie tylko jeden
W grudniu ubiegłego roku rady nadzorcze Tel-Energo i Telbanku zgodziły się
na połączenie firm i powołały zespół "Jedna firma", który razem z doradcą
Deloitte & Touche przygotowuje fuzję. Projekt uwzględnia m.in. kwestie
prawne, podatkowe i restrukturyzację firm.
Jak się dowiedzieliśmy, grupa otrzyma nową nazwę. W najbliższych dniach ma
być ogłoszony przetarg na opracowanie wizerunku korporacyjnego oraz wybór
agencji reklamowej. - Nie chcemy, by było to zwykłe przejęcie jednej firmy
przez drugą, ale utworzenie nowoczesnej firmy telekomunikacyjnej. Tel-Energo
i Telbank mają po dziesięć lat i wymagają zmian dostosowujących je do
obecnych potrzeb rynkowych - mówi prezes Tel-Energo Tomasz Kibil. - Wstępny
wieloletni model finansowy połączonej firmy powinien być znany już w marcu,
zaś ostateczny budżet - w czerwcu.
Zdaniem prezesa Kibila sieci obu firm są już zintegrowane (kosztowało to
kilkanaście milionów złotych), ale konieczne są dalsze wydatki na likwidację
tzw. wąskich gardeł.
Połączenie firm ma przynieść obniżkę kosztów. Przedstawiciele Tel-Energo
przyznają, że główne oszczędności mają pochodzić ze zwolnień. - Będziemy
starali się łagodzić ich skutki, np. przez przesunięcia pracowników
technicznych do struktur sprzedaży - mówi prezes Kibil.
Sporo osób już zwolniono, obniżono też pensje, które w branży uchodziły za
mocno wyśrubowane. Tel-Energo przez lata było lustrzanym odbiciem PSE i
jedną z typowych spółek nomenklaturowych. - Mówiło się, że w PSE pracują
ojcowie, a w Tel-Energo ich dzieci. To się powoli zmienia, teraz jest mniej
układów, sporo fachowców kupiono na rynku - mówi jeden z wieloletnich
pracowników obu spółek. Przyznaje jednak, że sam dostał się tam "z
polecenia".
Światłowody już nie ciążą
Udało nam się dotrzeć do wyników finansowych telekomunikacyjnych spółek PSE,
które mają być zaprezentowane 10 marca. Przychody Tel-Energo wzrosły w
ubiegłym roku o 30 proc. do 293 mln zł, ale spółka wciąż przynosi straty -
wyniosły one 98 mln zł. - Obciążają nas obsługa długu zaciągniętego na zakup
Telbanku i opłaty, które ponosiliśmy za dzierżawę światłowodów. Tylko w
stosunku do PSE wynosiły one 7,5 mln zł miesięcznie - mówi prezes Kibil. -
Pod koniec ubiegłego roku sfinalizowany został proces wniesienia tych
światłowodów do Tel-Energo, co znacząco odciąży powstającą firmę.
Formalnie nie zostały wniesione światłowody, lecz 20-letni czynsz dzierżawny
o wartości 214 mln zł (o tyle podniesiono kapitał Tel-Energo). Kwota ta może
się wydawać zaskakująco mała, gdyż do tej pory z tytułu dzierżawy Tel-Energo
musiało płacić co rok aż 90 mln zł! - Wyceny dokonał kwalifikowany
rzeczoznawca. Czynsz wynikał z zasad ustalonych dawno temu, a obecnie na
rynku ceny dzierżawy łączy spadły - tłumaczy prezes Rutkowski.
- Stawki są zdecydowanie niższe już od kilku lat. Oznacza to, że przez ten
czas PSE trochę doiły swoją spółkę - powiedział nam jeden z analityków.
- Na razie nie rozważamy innych możliwości pomocy dla Tel-Energo. Z
projekcji finansowych wynika, że nie ma potrzeby pomocy w obsłudze długu
zaciągniętego na zakup Telbanku. Firma jest zdolna do obsługi tego długu -
mówi prezes Rutkowski.
Powstającej firmie ulżyłaby także sprzedaż posiadanych przez Tel-Energo i
Telbank 1,5 proc. akcji Polkomtela, operatora sieci komórkowej Plus GSM (są
warte łącznie około 50 mln euro). Polscy akcjonariusze Polkomtela, m.in. PKN
Orlen, KGHM i PSE (mają blisko 60 proc. akcji), zamierzają jednak sprzedać
aktywa komórkowe wspólnie. Problem w tym, że nie mogą się dogadać, m.in. z
powodu rosnących oczekiwań finansowych, i nie jest pewne, czy do całej
operacji dojdzie jeszcze w tym roku.
Ceny spadły, ale rynek rośnie
W Tel-Energo i Telbank uderzył mocno spadek stawek za dzierżawę łączy. Kilka
lat temu liczne firmy kładły światłowody jak oszalałe, licząc na ich szybkie
zapełnienie przesyłanymi danymi. Teraz na rynku trwa bezpardonowa walka,
operatorzy zarzucają sobie dumping, a 40 proc. pojemności sieci nie jest
wykorzystane. Największy potentat - TP SA - zanotował w ubiegłym roku spadek
wpływów z tytułu dzierżawy łączy z 424 mln zł w 2002 roku do 383 mln zł w
ubiegłym roku. Problem w tym, że ceny w Polsce dalej są wyższe niż w Unii
Europejskiej - średnio o 16 proc. A więc dalej mogą spadać...
Perspektywy branży, w której działać będzie nowa firma energetyków, to na
razie niewiadoma. Zdaniem analityka AT Kearney Przemysława Stangierskiego
rynek związany z transmisją danych w Polsce w ubiegłym roku osiągnął wartość
1,28 mld dol., a w ciągu najbliższych lat ma wzrosnąć o 66 proc. (do 2,125
mld dol.). Ale w tych wyliczeniach uwzględniono wpływy z udostępniania
internetu, natomiast "czysta" transmisja danych (np. jako usługa dla firm)
wprawdzie nominalnie nieco wzrośnie, ale jej udział w całym rynku spadnie z
33 proc. do 25 proc.
Prezes Kibil szacuje udział Tel-Energo z Telbankiem w krajowym rynku
dzierżawy łączy na 25-30 proc., zaś transmisji danych - na 28 proc. (liderem
z połową rynku jest wciąż TP SA). Liczy, że ten udział umocni się, a
przychody "jednej firmy" wzrosną w tym roku o 30 proc. dzięki nowym
zintegrowanym usługom.
Obecnie połowę przychodów Tel-Energo i Telbankowi daje obsługa innych
operatorów i sieci telewizji kablowej. Działalność dla branży energetycznej
wciąż stanowi 15 proc., ale w najbliższych latach będzie maleć. Zdaniem
prezesa Kibila nowa firma skoncentruje się na obsłudze korporacji i sektora
finansowego. Ten ostatni daje jej 20 proc. przychodów, a bardzo silną
pozycję ma Telbank. Według naszych informacji firma przyniosła ostatecznie w
ubiegłym roku skromny zysk - 4,4 mln zł przy 130 mln zł przychodów. Na razie
nie potwierdziły się obawy, że po wycofaniu się z akcjonariatu Telbanku
banki będą rezygnować z usług swojej byłej sieci transmisji danych.
Gra o NOM
Nie dość, że konsolidacja aktywów PSE wokół Tel-Energo mocno się opóźniła,
to zmieniła się strategia. Pierwotnie jako pierwszy wchłonięty miał być
Niezależny Operator Międzystrefowy (NOM), a nie Telbank. Problem w tym, że
Tel-Energo ma tylko 15 proc. udziałów tego konkurenta TP SA na rynku
długodystansowych połączeń telefonicznych, 50 proc. mają PSE, zaś resztę...
nie wiadomo kto. Trwa spór z Orlenem, który twierdzi, że zrealizował opcję
sprzedaży PSE swych 35 proc. udziałów NOM za 111,5 mln zł. Innego zdania są
PSE. Sprawa znajduje się w sądzie arbitrażowym przy Krajowej Izbie
Gospodarczej.
Jeszcze niedawno prezes Rutkowski nie wykluczał nawet upadłości NOM. Teraz
jednak zapowiada wniesienie 10 marca udziałów w NOM do Tel-Energo, co
zwiększy kapitał tej ostatniej spółki o 18,5 mln zł. Na razie nie ma jednak
mowy o zintegrowaniu NOM z "jedną firmą".
Innym tego powodem jest również marginalizacja jego pozycji rynkowej. NOM
zasłynął przed blisko trzema laty, rzucając rękawicę TP SA w świeżo
zliberalizowanej telefonii międzymiastowej i zdobywając w krótkim czasie aż
24 proc. rynku. Głośną walkę z TP SA jednak przegrał, nie otrzymując
wystarczającego wsparcia ze strony swoich udziałowców. W efekcie musiał
podpisać niezbyt korzystne porozumienie z TP SA i stracił udział w rynku
równie szybko, jak go zyskał (obecnie jest to zaledwie około 2,5 proc.).
Firma poniosła w ubiegłym roku - według naszych informacji - 7 mln zł straty
przy 37,5 mln przychodów. Tak kiepską sytuację trudno jednak tłumaczyć tylko
"zmianami w funkcjonowaniu rynku telekomunikacyjnego, w tym umocnieniem
pozycji TP SA". - NOM działa w bardzo dochodowych segmentach rynku -
połączeniach międzymiastowych, międzynarodowych i na komórki. Powinni brać
przykład ze szwedzkiego Tele2, który tylko w czwartym kwartale ubiegłego
roku pozyskał około 300 tys. klientów kosztem TP SA. Do tego potrzebny jest
jednak know-how i spore nakłady inwestycyjne - mówi analityk DI BRE Banku
Michał Marczak.
Rzeczywiście Tele2 ma 4,6-6,6 proc. rynku w połączeniach długodystansowych.
NOM czeka restrukturyzacja. Już w ubiegłym roku zaczęto likwidować liczne
absurdy, jak np. podwójne etaty - pracownik był zatrudniony i w Tel-Energo,
i w NOM, mimo że nie doszło do połączenia obu spółek. W PSE mówi się też
nieoficjalnie o "błędach popełnionych w zarządzaniu".
Sprzedać, ale jak?
Wszystkie aktywa telekomunikacyjne PSE są na sprzedaż, gdyż przedsiębiorstwo
pilnie potrzebuje pieniędzy na modernizację infrastruktury energetycznej i
redukcję pokaźnego długu. Tylko w tym roku powinny wydać na jego spłatę
500-600 mln zł.
Zarząd PSE odrzucił w grudniu ofertę Netii na zakup Tel-Energo. Według
naszych informacji Netia proponowała 280 mln zł i drugie tyle w odłożonych
płatnościach pod warunkiem osiągnięcia przez spółkę określonych wskaźników.
PSE chciały minimum 600 mln zł gotówki, a negocjacje z ich ramienia
prowadził bank inwestycyjny CA IB.
Dlaczego PSE szukało inwestora tylko dla Tel-Energo, zamiast poczekać na
integrację swoich stacjonarnych aktywów? - Próbowaliśmy rozpoznać rynek.
Decyzja o wycofaniu się z tego procesu była słuszna - przekonuje prezes
Rutkowski.
Niektórzy przedstawiciele PSE i Tel-Energo przyznają, że popełniono błąd. -
Próba sprzedaży Tel-Energo przed zakończeniem łączenia z Telbankiem nie była
najlepszym posunięciem - przyznaje jeden z nich. - Bez sensu wydano tylko
pieniądze.
- W czwartym kwartale tego roku rozpoczniemy poszukiwania inwestora -
deklaruje prezes Rutkowski.
Po wejściu strategicznego inwestora do "jednej firmy" do jej akcjonariatu
może też dołączyć wierzyciel Tel-Energo - Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju
(EBOiR). Zgodnie z umową kredytową skonwertowałby wówczas część długu
zaciągniętego na zakup Telbanku (łącznie wynosi on 410 mln zł) na akcje i w
ten sposób roczne koszty finansowe spadłyby o mniej więcej 20 mln zł.
Warunek: inwestor musi się pojawić do maja 2005 roku.
KOT nie znalazł mleczka
Andrzej Arendarski, przyjaciel Wiesława Kaczmarka (SLD), byłego ministra
skarbu, obejmując dwa lata temu fotel prezesa NOM, powiedział: "Moja
nominacja jest naturalną konsekwencją konsolidacyjnych planów PSE. Naszym
celem jest stworzenie silnej grupy telekomunikacyjnej oferującej szeroki
pakiet usług powszechnych". I wtedy głośno zrobiło się o rządowych planach
budowy grupy telekomunikacyjnej na bazie aktywów państwowych, które miano
skupić wokół Tel-Energo i Polkomtela, a potem przyciągnąć do niej operatorów
prywatnych. Grupę określano jako KGT lub - bardziej żartobliwie - KOT
(Krajowy Operator Telekomunikacyjny).
Jednak wkrótce ze stanowisk rządowych odeszły osoby uchodzące za
pomysłodawców - minister skarbu Wiesław Kaczmarek i wiceminister
infrastruktury Krzysztof Heller. Inni operatorzy nie wykazywali entuzjazmu
dla pomysłu konsolidacji i wszystko przycichło. Nie bez znaczenia mogły być
animozje, o których mówiło się w Tel-Energo - między Arendarskim i prezesem
PSE Stanisławem Dobrzańskim, dawniej jednym z liderów PSL.
- Teraz nie ma już za bardzo co łączyć, bo aktywa państwowe stopniały.
Wszyscy myślą o swoich interesach i nie oglądają się na jakieś zamysły
polityków. I PSE, i KGHM chcą się wycofać z branży telekomunikacyjnej, a nie
uczestniczyć w budowie jakiegoś nowego tworu - mówi Michał Marczak.
I rzeczywiście, trudno pogodzić dotychczasowe próby sprzedaży Tel-Energo z
planami budowy wielkiej grupy, której trzonem miało być... Tel-Energo.
Ale kto wie, czy taki pomysł nie wróci w nieco innej formie. Kluczem jest
zachowanie innych akcjonariuszy Polkomtela. - Rozważamy utworzenie
specjalnej spółki, do której mogłyby zostać wniesione aktywa Polkomtela
należące do polskich akcjonariuszy oraz Tel-Energo, a także innych
operatorów, np. Dialogu, a następnie np. upublicznienie jej poprzez giełdę.
Doradca inwestycyjny zbada ten pomysł - powiedział nam prezes Rutkowski.
- Wielu inwestorów widzi przyszłość telefonii stacjonarnej w ciemnych
barwach i nie chce się w nią angażować. Wolą raczej kupować czysty telekom
komórkowy, a nie takie pomieszanie z poplątaniem - pozostaje sceptyczny
Michał Marczak.
Co mają PSE?
Energetyka rozpoczęła w latach 1992-93 budowę własnej sieci
telekomunikacyjnej, by umożliwić błyskawiczną łączność między jednostkami
odpowiedzialnymi za wytwarzanie, przesyłanie i dystrybucję energii
elektrycznej. Kable telekomunikacyjne zawieszano powyżej linii
energetycznych na kilkudziesięciometrowych słupach. Obsługiwała je założona
przez PSE i zakłady energetyczne spółka Tel-Energo. Kiedy w drugiej połowie
lat 90. zaczęła się liberalizacja rynku, spółka wyszła na rynek z ofertą
konkurencyjną do TP SA. Razem z Telbankiem Tel-Energo świadczą usługi na
bazie sieci światłowodowej o łącznej długości 18 tys. km (obie spółki mają
odpowiednio 6 tys. i 12 tys. km sieci). PSE zainwestowały również w
Polkomtela, operatora sieci komórkowej Plus GSM, a także Niezależnego
Operatora Międzystrefowego.
Pełen artykuł w Gazecie Wyborczej