Polska dostaje zadyszki. Internet zwolni, a AI nam ucieknie
Najnowszy raport naukowców brzmi jak zimny prysznic. Polskiej telekomunikacji grozi poważny zastój. Może to oznaczać nie tylko wolniejszy rozwój, ale też koniec marzeń o cyfrowej potędze.

Zapomnijcie o wizji Polski jako cyfrowego lidera. Jeśli nic się nie zmieni, ten pociąg odjedzie, a my zostaniemy na peronie. Takie wnioski płyną z raportu "Rynek telekomunikacyjny w Polsce" autorstwa prof. Konrada Raczkowskiego z UKSW. Diagnoza jest brutalna: przez brak inwestycji i nadmiar przepisów możemy stracić szansę na prawdziwy rozwój.
Profesor Raczkowski mówi wprost: bez nowoczesnej telekomunikacji nie ma mowy o wzroście gospodarczym i wyższej produktywności. To krwiobieg całej cyfrowej gospodarki. Jeśli on zacznie szwankować, ucierpią wszyscy.



Pieniędzy nie ma, a przepisy duszą
Problem jest dwojaki. Po pierwsze, Polska jest w ogonie Unii Europejskiej, jeśli chodzi o inwestycje. Wydajemy na nie tylko 16,9% PKB, podczas gdy średnia w UE przekracza 22%. To najgorszy wynik od prawie trzech dekad. Dotyczy to również telekomów. W 2024 roku ich nakłady inwestycyjne spadły aż o 14,3%, do 9,5 mld zł.
Po drugie, do tego dochodzą przepisy. Zdaniem profesora Raczkowskiego, państwo traktuje operatorów jak skarbonkę, z której można wyciągać pieniądze na łatanie budżetu. Zamiast zachęcać do rozwoju, nakłada się kolejne obciążenia. Efekt jest taki, że operatorzy, zamiast inwestować w nową infrastrukturę, muszą oddawać lwią część zysków państwu. Taka krótkowzroczna polityka uderza w nas wszystkich.
AI i 5G poczekają. Bezpieczeństwo też
Brak pieniędzy na kable i nadajniki to nie jest jakaś abstrakcja. Ten problem oznacza, że rozwój sztucznej inteligencji, Internetu Rzeczy (IoT) czy nowoczesnego przemysłu w Polsce gwałtownie wyhamuje. Jak mówi autor raportu: rozwój sztucznej inteligencji nie będzie taki, jaki chcemy. AI potrzebuje potężnej, szybkiej i stabilnej sieci. Bez niej będzie tylko ciekawostką.
Sprawa dotyczy też 5G. Operatorzy, którzy wzięli udział w aukcji, musieli zapłacić ogromne kwoty za dostęp do częstotliwości. Te pieniądze mogły zostać przeznaczone na budowę nowych stacji bazowych. W wielu krajach, takich jak USA czy Wielka Brytania, część opłat licencyjnych wraca do sektora w postaci konkretnych projektów. W Polsce te środki po prostu znikają w budżecie.
Sprawa jest jeszcze poważniejsza, gdy pomyślimy o bezpieczeństwie. Telekomunikacja to, obok energetyki, infrastruktura krytyczna. W dobie zagrożeń geopolitycznych i wojny za naszą granicą, odporna i nowoczesna sieć to element obrony narodowej. Wyobraźmy sobie paraliż państwa, gdy nagle zabraknie Internetu. Nasi sąsiedzi, Czesi czy Litwini, już to rozumieją i podchodzą do przepisów elastyczniej, traktując inwestycje w sieć jako strategiczny priorytet.
Raport UKSW to czerwona kartka dla regulatorów. Zamiast wyciskać z branży ostatnie soki, państwo powinno stworzyć warunki, w których inwestycje się opłacają. Inaczej cyfrowi liderzy odjadą nam na dobre, a my zostaniemy z przestarzałą siecią i niespełnionymi ambicjami.