Problemy z alarmowym numerem 112

System alarmowy z uniwersalnym numerem 112 nie ma w Polsce szczęścia. Choć w Unii Europejskiej funkcjonuje już od 1991 r., a oficjalnym i obowiązkowym systemem zawiadamiania ratunkowego jest od pięciu lat, to u nas ciągle są kłopoty z jego ostatecznym wdrożeniem - pisze Dziennik Gazeta Prawna.

Redakcja Telepolis
14
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Problemy z alarmowym numerem 112

System alarmowy z uniwersalnym numerem 112 nie ma w Polsce szczęścia. Choć w Unii Europejskiej funkcjonuje już od 1991 r., a oficjalnym i obowiązkowym systemem zawiadamiania ratunkowego jest od pięciu lat, to u nas ciągle są kłopoty z jego ostatecznym wdrożeniem - pisze Dziennik Gazeta Prawna.

Przez Sejm i Senat w błyskawicznie przewędrował poselski projekt nowelizacji ustawy o powiadamianiu ratunkowym, wprowadzający drobne zmiany. Okazało się bowiem przy negocjacjach z operatorami telekomunikacyjnymi, że technologicznie za trudne i do tego za drogie ma być wysyłanie SMS-ów ratunkowych na najbardziej znane numery zaczynające się od "99" - na policję, straż pożarną i pogotowie. Poselska poprawką usuwa taką możliwość.

MAiC przekonuje, że to nie jest wielka różnica, bo numery te w najbliższym czasie będą obsługiwane w centrach powiadamiania ratunkowego. Tym samym nie jest uzasadnione generowanie kosztów. A SMS-y powinny być używane wyłącznie przez osoby niepełnosprawne, które nie mogą zadzwonić na numer alarmowy.
Początkowe przewidywano, że wszystkie SMS-y będą obsługiwane przez centralny punkt systemu powiadamiania ratunkowego, a dopiero stamtąd przesyłane byłyby do konkretnego wojewódzkiego punktu i służby, która powinna się konkretną sprawą zająć.

Wprowadzane zmiany mogą nie wystarczyć jednak, aby system zaczął sprawnie działać. Eksperci pytani przez gazetę wskazują, że kluczowym problemem jest to, że system wciąż nie potrafi sam odczytać dokładnej lokalizacji zawiadamiającego o problemie. A zgłaszający może nie wiedzieć gdzie się w danej chwili znajduje.

Dalsza część tekstu pod wideo