RTV Euro AGD chce, aby klientom wybijano zęby. To niestety nie żart
Na światło dzienne wyszła tragedia, która daje nowe spojrzenie na sensowność ubezpieczania urządzeń w dużych marketach z elektroniką w Polsce. W skrócie? Nie warto, bo zostaniecie z ręką w nocniku.

W niedzielny wieczór 25-letnia Polka przebywała samotnie na stacji Cannig Bridge w Applecross, na obrzeżach australijskiego Perth. Około godziny 22:30 podeszło do niej dwóch zamaskowanych mężczyzn. Jak relacjonowała później, zachowywali się w sposób agresywny i zastraszający.
Policja twierdzi jedno, ubezpieczyciel drugie
Zorientowawszy się, że może stać się ofiarą napaści, młoda kobieta w panice rzuciła w ich stronę torbę z dokumentami, telefonem i innymi rzeczami osobistymi, po czym uciekła w przeciwnym kierunku. Jak sama przyznała, w tamtym momencie najważniejsze było dla niej bezpieczeństwo - zawartość torby zeszła na dalszy plan.



Choć nie widziała, czy napastnicy rzeczywiście zabrali torbę, jest przekonana, że doszło do kradzieży. Incydent zgłosiła na policję, gdy tylko dotarła w bezpieczne miejsce. Nie odniosła obrażeń, a napastnicy nie posłużyli się żadną bronią ani nie doszło do fizycznego kontaktu.
Sprawę prowadzi lokalna policja, która uznała zdarzenie za "kradzież szczególnie zuchwałą". Trwa analiza zapisu z monitoringu i poszukiwanie świadków. Kobieta wyrobiła już nowe dokumenty i pogodziła się z utratą portfela, ale chciała odzyskać przynajmniej wartość zaginionego telefonu. Sprzęt był ubezpieczony, a polisę wykupiła jej matka w sieci RTV Euro AGD. Ubezpieczenie obsługuje sopocka Ergo Hestia.
To nie był wcale rabunek! A przynajmniej tak twierdzi Ergo Hestia
Ubezpieczyciel odmówił jednak wypłaty odszkodowania. W oficjalnym piśmie poinformował, że zdarzenie nie spełnia definicji "rabunku", która jest warunkiem koniecznym do uruchomienia ochrony. Według OWU rabunek to "zabór sprzętu przy użyciu lub groźbie natychmiastowego użycia przemocy na osobie lub doprowadzenie jej do stanu nieprzytomności lub bezbronności". Przerażenie i poczucie zagrożenia nie są wystarczające.
Dopiero po przesłaniu pytań przez dziennikarzy do biura prasowego firmy, stanowisko zaczęło się zmieniać. Choć rzecznik Ergo Hestii, Marcin Żebrowski, zasłonił się tajemnicą ubezpieczeniową i brakiem możliwości komentowania indywidualnych przypadków, niedługo później poszkodowana otrzymała należne jej pieniądze.
Ubezpieczanie elektroniki? Tak, ale nie w pośpiechu
Sprawa ta rzuca światło na szerszy problem związany z ubezpieczaniem sprzętu elektronicznego przy kasach w sklepach z elektroniką. Polisy są często oferowane w pośpiechu, klient nie ma czasu zapoznać się z OWU, a sprzedawca deklaruje jedynie ustnie, że ubezpieczenie obejmuje kradzież. W rzeczywistości jednak warunki wypłaty są bardzo rygorystyczne i często mijają się z potocznym rozumieniem pojęcia "napad" czy "rabunek".
Z raportu Rzecznika Finansowego wynika, że skargi związane z ubezpieczeniami elektroniki nie są rzadkością. Jednak w przeszłości wyglądało to jeszcze gorzej, a kilka lat temu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wysłał tzw. tajemniczych klientów, by sprawdzić praktyki sprzedażowe największych sieci z elektroniką.
Cała sytuacja pokazuje, że nawet gdy klient opłaca regularnie składki (w tym przypadku 50 zł miesięcznie), nie może być pewien, że w razie realnego problemu uzyska wsparcie. Tym bardziej jeśli warunki ubezpieczenia są formułowane w sposób, który w praktyce bardzo zawęża możliwość uzyskania odszkodowania.