Pajacyki, czyli ten BTS ulegnie zniszczeniu za 5, 4, 3...
Apple stara się jak może zniechęcić użytkowników do odblokowywania swoich iPhone'ów. Tym razem jednak przeszedł samego siebie i poinformował, że korzystanie z takich urządzeń może mieć katastrofalne skutki dla sieci. Umknął mu tylko jeden mały szczegół - najbardziej zainteresowani, czyli sami operatorzy, mają odmienne zdanie na ten temat.
Apple stara się jak może zniechęcić użytkowników do odblokowywania swoich
iPhone'ów. Tym razem jednak
przeszedł samego siebie i poinformował, że korzystanie z takich
urządzeń może mieć katastrofalne skutki dla sieci. Umknął mu
tylko jeden mały szczegół - najbardziej zainteresowani, czyli sami
operatorzy, mają odmienne zdanie na ten temat.
Odblokowanie iPhone'a umożliwia nie tylko instalację nieautoryzowanych
aplikacji, ale daje również dostęp do kodu źródłowego systemu
operacyjnego. Odpowiednie przy nim manipulacje mają umożliwić
zmianę kilku parametrów samego urządzenia, co w ekstremalnych
sytuacjach miałoby doprowadzić do katastrofalnych skutków dla
sieci - twierdzi Apple.
Według firmy z Cupertino, zmiany w oprogramowaniu mogłyby doprowadzić
nie tylko do błędnej identyfikacji telefonu przez sieć operatora,
skutkującej jego
wylogowaniem z sieci. Użytkownicy mieliby mieć również możliwość
wykonywania anonimowych i bezpłatnych połączeń oraz omijania limitów
transferu danych dla posiadanego abonamentu. Co więcej, takie
działanie, według Apple, mogłoby doprowadzić do uszkodzenia
oprogramowania sterującego stacjami bazowymi.
Takie wizje rzeczywiście brzmią bardzo poważnie. Szkoda tylko, że to zaledwie
niewielka część prawdy, w dodatku ta mniej istotna. Według operatorów bowiem
podstawowe dane służące do identyfikacji użytkownika znajdują się na
karcie SIM. Co więcej, nie ma możliwości
ich nieautoryzowanej zmiany, zatem jest to niezawodny sposób ustalenia
danych klienta.
Wygląda więc na to, że rysując przed oczami zarówno użytkowników, jak
i operatorów czarne wizje, Apple stara się nakłonić tych pierwszych do
przestrzegania umowy licencyjnej, która zabrania im instalowania na
iPhone'ach nieautoryzowanych aplikacji.
Apple przedstawiając swoje argumenty dowiodło, że nie do końca
orientuje się w zasadzie działania sieci komórkowych. Co więcej,
fundacja EFF (Electronic Frontier Foundation), zajmująca się m.in.
obroną praw obywatelskich, zaskarżyła już do odpowiedniego urzędu zapis w
licencji użytkownika iPhone'a, zakazujący instalacji nieautoryzowanych
aplikacji.
Oczywiście, wszyscy doceniamy starania Apple o infrastrukturę
operatorów, jakkolwiek pojęte dobro użytkowników iPhone'ów, itd.,
jednak przedstawiając swoje argumenty szerszemu gronu warto czasem
spojrzeć na nie bardziej krytycznym, czyli z reguły obcym, okiem. Bo
ostatecznie może się okazać, że w wyścigu o przeforsowanie swoich
racji przegramy już na starcie. Tak jak uczyniła to jakiś czas temu PIIT,
kiedy wnioskowała do UKE z dziwnym pomysłem o utajnienie części danych
dotyczących lokalizacji stacji bazowych w obawie przed atakami
terrorystycznymi. Szerzej o tym pisaliśmy w tej wiadomości.