Pajacyki, czyli jak posłowie wyobrażają sobie umowy z telekomami
Każdy z posłów sam kupuje telefony komórkowe do celów prowadzonej przez siebie działalności, sam opłaca je także w ramach funduszy na działanie swoich biur. Kancelaria Sejmu planuje wspólny zakup, aby uzyskać lepsze warunki. Posłowie wiedzą jednak lepiej.
Każdy z posłów sam kupuje telefony komórkowe do celów prowadzonej przez siebie działalności, sam opłaca je także w ramach funduszy na działanie swoich biur. Kancelaria Sejmu planuje wspólny zakup, aby uzyskać lepsze warunki. Posłowie wiedzą jednak lepiej.
Ewentualny koszt zakupu telefonu i usługi posłowie musieliby pokrywać indywidualnie. Idea włączenia do przetargu telefonów dla posłów wynika z przekonania, że możliwe jest wynegocjowanie niższych stawek za usługi telekomunikacyjne niż te, które posłowie uzyskują indywidualnie - napisała Kancelaria Sejmu w odpowiedzi na pytania Rzeczpospolitej.
Do tej pory wszystko jest w miarę jasne. Zawsze można jednak liczyć na ciekawe wypowiedzi posłów zdradzające ich głęboką znajomość tematu.
Każdy z nas ma jeden czy dwa telefony i jest w stanie samemu wynegocjować takie warunki, jakie uważa za najlepsze. Taki przetarg to marnotrawstwo publicznych pieniędzy. (…) Być może komuś zależy, byśmy wszyscy byli w jednej sieci, u jednego wskazanego dostawcy - ocenia Dariusz Joński z SLD.
Posłowie, zawierając umowy na telefony, często korzystają z tzw. opcji dla biznesu, czyli dobrych telefonów za złotówkę i na bardzo promocyjnych warunkach. Nie ma powodu teraz tego zmieniać - mówi Zbigniew Girzyński z PiS dodając, że jego zdaniem za pomysłem na ogłoszenie przetargu na telefony dla posłów mogą stać interesy któregoś z operatorów lub dystrybutorów telefonów komórkowych.
Umowa na usługi telekomunikacyjne dla 460 osób, nawet przy promocyjnych cenach, to nie bagatela. Obawiam się, że po prostu ktoś chce przytulić bardzo korzystne zlecenie - mówi Girzyński.
Parafrazując pewien dowcip - a może rzucić to wszystko w cholerę i kandydować do Sejmu?