Tak, Google to doskonałe źródło wiedzy, ale jednocześnie po brzegi wypchane treściami wątpliwej jakości. Ryzyko natrafienia na takowe można jednak ograniczyć.
Google dla wielu jest najważniejszym i jedynym źródłem wiedzy. Nie dziwi więc, że ludzie wpisują w tę wyszukiwarkę wszystko. Dosłownie. A to nie zawsze najlepszy możliwy pomysł.
Dziennikarze francuskiego „Journal du Geek”, posiłkując się sztuczną inteligencją, stworzyli listę pięciu zapytań, których lepiej w wyszukiwarkę nie wpisywać. I nie chodzi tu o ryzyko nacięcia się na jakieś oszustwo, a przynajmniej nie w każdym wypadku, lecz o całokształt potencjalnych konsekwencji.
Zauważmy, zestawienie powstało wprawdzie z myślą o Francuzach, ale sądząc po trendach, Polaków dotyczą bardzo zbliżone problemy. Zresztą, potwierdza to wykorzystany do analizy ChatGPT.
Tytuł najbardziej ryzykownych otrzymały porady zdrowotne. Jak zauważono, internet jest pełny zarówno clickbaitowych nagłówków, które najmniejszą niedogodność rozdmuchują do rangi śmiertelnego zagrożenia, jak i porad wątpliwej jakości. Często będących w dodatku reklamą pseudomedycznych usług albo nieprzebadanych suplementów.
Sprawa numer dwa tymczasem nie narazi niczyjego życia ani zdrowia, ale może zepsuć zabawę. Mowa bowiem o wyszukiwaniu filmów i seriali, co wedle szacunków w lwiej części przypadków kończy się natrafieniem na nieoznaczone spoilery.
Podium zamyka z kolei wpisywanie danych osobowych. To dość popularna praktyka, gdy użytkownik próbuje sprawdzić, co wie o nim Google – a bardzo ryzykowna. Dane telemetryczne zgromadzone w ramach konta można bezpiecznie usunąć z poziomu ustawień, natomiast zapytanie na przykład o PESEL stwarza ryzyko jego zaindeksowania lub przejęcia przez malware.
Oprócz wymienionych AI wskazuje jeszcze dwa scenariusze, w których zwiększa się prawdopodobieństwo natrafienia na naciągane reklamy. Chodzi przede wszystkim o zapytania finansowe, zwłaszcza te w sprawie sposobu na zarobek, ale nie tylko.
Za potencjalnie ryzykowne zostały uznane również takie zapytania ogólnotematyczne, które przyciągają reklamodawców. Na przykład pytanie o to, gdzie pojechać na wakacje. Albo jaki kupić samochód.
Oczywiście tych ostatnich nie da się wykluczyć całkowicie. Fakt faktem właśnie do tego służy Google – znajdowania odpowiedzi. Rzecz w tym, jak podsumowano, aby zachować wzmożoną czujność, gdy przegląda się treść oznaczoną jako wynik sponsorowany.
Źródło zdjęć: Jeramey Lende / Shutterstock
Źródło tekstu: Journal Du Geek, oprac. własne