Samsung zastosował sprytny trik. Exynos 2600 nigdy nie zamuli

Nowy układ Samsunga – Exynos 2600 – jest przełomowy ze względu na litografię 2 nm. Jednak to nie wszytko. Producent zastosował jeszcze jedną zmianę w architekturze, która może sprawić, że korzystanie z przyszłych smartfonów Galaxy będzie odczuwalnie płynniejsze.

Mieszko Zagańczyk (Mieszko)
2
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Samsung zastosował sprytny trik. Exynos 2600 nigdy nie zamuli

W piątek Samsung oficjalnie zaprezentował długo oczekiwany, topowy układ Exynos 2600, który ma napędzać flagowe modele producenta, w tym serię Galaxy S26 (bez Ultry). Jest to pierwsza na świecie jednostka mobilna wykonana w procesie 2 nm GAA. To ogromny skok technologiczny, ale sama miniaturyzacja tranzystorów to nie wszystko. Równie istotne są zmiany, jakie zaszły wewnątrz samej struktury CPU – a konkretnie to, czego się z niej pozbyto.

Dalsza część tekstu pod wideo

W świecie mobilnych procesorów standardem stał się podział rdzeni na klastry: super-wydajne, średnie oraz te najsłabsze, energooszczędne, służące do obsługi procesów tła. To klasyczny, stosowany od lat układ big.LITTLE. Samsung w Exynosie 2600 zrywa z tym schematem. W nowym układzie nie znajdziemy już klasycznych rdzeni energooszczędnych (niskonapięciowych).

Zamiast nich, inżynierowie z Korei postawili na konfigurację opartą wyłącznie na rdzeniach o wysokiej i średniej wydajności. Przypomnijmy, że mamy tu do czynienia z potężnym, 10-rdzeniowym CPU, w którym pracuje jeden główny, bardzo wydajny rdzeń C1-Ultra o taktowaniu 3,8 GHz, trzy wydajne rdzenie C1 Pro z zegarem 3,25 GHz oraz sześć rdzeni C1 Pro, ale o taktowaniu obniżonym do 2,75 GHz. Usunięcie najsłabszego klastra to nie tylko kwestia popisów w benchmarkach, ale przede wszystkim większej kultury pracy na co dzień.

Samsung zastosował sprytny trik. Exynos 2600 nigdy nie zamuli

Dlaczego ta zmiana może okazać się istotna dla przyszłych użytkowników serii Galaxy S26? Ciekawą analizę tego zagadnienia przedstawia portal Phone Arena. Autor zwraca uwagę na problem, który trapi wiele smartfonów z Androidem, a który wynika właśnie z obecności najsłabszych rdzeni.

Często zdarza się, że rdzenie energooszczędne, zaprojektowane do najprostszych zastosowań, zostają przeciążone zadaniami, które teoretycznie powinny obsłużyć. To zadania prowadzone w tle, ale też mniej wymagające apki, jak odtwarzanie muzyki czy komunikatory. Gdy moc obliczeniowa tych rdzeni się kończy, system musi błyskawicznie przekazać zadania do mocniejszych klastrów piętro wyżej. To właśnie ten moment transferu bywa newralgiczny – może prowadzić do przycięć, lagów interfejsu i ogólnego wrażenia, że telefon zamula.

Wyeliminowanie najsłabszych rdzeni i zastąpienie ich jednostkami C1 Pro z obniżonym taktowaniem oznacza, że ten problem zniknie. Większość problematycznych dotąd operacji powinna przebiegać znacznie płynniej, bez konieczności ciągłego żonglowania zadaniami między skrajnie różnymi typami rdzeni.

Pozostaje jeszcze kwestia poboru energii. Rdzenie energooszczędne z założenia projektowane były jako sposób na wydłużenie czasu pracy urządzenia – niższa wydajność to mniejszy apetyt na energię, a to oznacza dłuższy czas bez podpinania ładowarki. W przypadku Exynosa 2600 dużą nadzieję należy wiązać z nową litografią 2 nm. Samsung przekonuje, że rezygnacja z rdzeni LITTLE zapewni do 39% wzrostu wydajności CPU względem Exynosa 2500, ale jednocześnie zagwarantuje lepszą sprawność energetyczną. Pozytywny wpływ może też mieć dobrze zoptymalizowany system operacyjny, choć z ostateczną oceną działań Samsunga trzeba będzie zaczekać do premiery serii Galaxy S26.