Nvidia będzie śledzić swoje układy. Firma uspokaja
USA nie chce, żeby układy Nvidii trafiały do państw z zakazem eksportu, a Zieloni wiedzą, jak to sprawdzić.
Nvidia stała się jedną z najważniejszych firm na rynku. I to nie dlatego, że wszyscy stali się przedstawicielami PCMR, lub chociaż zapalonymi graczami. Kopanie kryptowalut również nie ma z tym nic wspólnego. Kluczowe na świecie stało się AI. A tak się składa, że to właśnie układy Nvidia są jednymi z popularniejszych rozwiązań.
Przemyt kart
I tu pojawia się problem: otóż USA nie może sobie pozwolić, aby to jakieś inne mocarstwo stało się liderem w dziedzinie AI. Oczywiście, nie można legalnie pozbyć się specjalistów AI z tych państw. Można jednak pozbawić ich sprzętu. Dlatego też Stany Zjednoczone wprowadziły zakazy eksportu układów AI do konkretnych państw. I skończyło się jak zwykle, kiedy USA czegoś zakazuje: ruszył przemyt i szara strefa. Zupełnie jak 100 lat temu podczas prohibicji.
Oczywiście nie da się zatruć kart graficznych, czy układów AI, tak aby osoby, które korzystają z nich nielegalnie, umierały w konwulsjach — co przecież czyniono z alkoholem. Da się jednak je wyśledzić. Jak? Można powiedzieć, że przez cyfrowy pseudo GPS. A dokładniej poprzez ustalanie przybliżonej lokalizacji na podstawie odległości. Ta zaś jest ustalana na podstawie opóźnień w komunikacji między chipem a serwerami Nvidii. Znając odległość, można natomiast określić przybliżone położenie układu.
Nvidia podkreśla przy tym, że jest w stanie jedynie określić bardzo przybliżone położenie. Nie znajdzie więc Waszego adresu, ale mniej/więcej ustali kraj, z którego pochodzi sygnał. Dodatkowo nie daje to kontroli nad samym układem. Zieloni będą wiedzieli, że ktoś przemycił ich procesory, ale nie będą w stanie ich zdalnie wyłączyć.
Technologia ta ma trafić do układów Blackwell, chociaż Nvidia rozważa wprowadzenie jej także do nowych partii starszych modeli.