I co się głupio cieszysz? Będzie może szybciej, ale o 50% drożej
Wyścig technologiczny w świecie półprzewodników przypomina czasem Formułę 1: kto nie przyspiesza, ten zostaje w tyle. Tylko że w tym wyścigu nie wystarczy mieć szybkie bolidy – trzeba jeszcze mieć portfel grubo wypchany dolarami.

Smaczne te wafle i takie nie za tanie
Najnowsze plotki z branży mówią jasno: TSMC, tajwański gigant produkujący układy scalone dla największych firm świata, planuje za nowe, ultraszybkie wafle 1,6 nm zażyczyć sobie nawet… 45 tysięcy dolarów za sztukę! Tak, dobrze czytacie – to o 50% więcej niż za poprzednią generację.
Wspomniane wafle TSMC to cienkie, okrągłe płytki wykonane z monokrystalicznego krzemu, które stanowią podstawę do produkcji nowoczesnych układów scalonych i półprzewodników.



TSMC ma właściwie monopol, Samsung nawet nie widzi ich pleców, guzdrając się gdzieś z tyłu
Cóż, postęp kosztuje. Ale czy aż tyle? Owszem, nowe chipy będą mniejsze, szybsze, chłodniejsze i bardziej energooszczędne. Możliwe, że komputer w końcu uruchomi się szybciej niż zdążysz nalać sobie kawy. Tylko czy nie okaże się, że na tę kawę zabraknie już pieniędzy po zakupie nowego sprzętu?
Obecnie w najnowszych smartfonach dominują procesory wykonane w technologii 3 nm, w drugiej połowie 2025 roku na rynek mają trafić pierwsze urządzenia z jeszcze nowocześniejszymi chipami 2 nm, a najnowsze wafelki TSMC planowane są na 2026 rok.
Być może warto odblokować Chiny, by Tajwan miał jakąś konkurencję, skoro Samsung nie daje rady?
TSMC doskonale wie, że kto rozdaje karty w półprzewodnikowym kasynie, ten może dyktować warunki. Producenci sprzętu komputerowego, smartfonów czy samochodów elektrycznych będą musieli przełknąć tę gorzką pigułkę, jeśli chcą pozostać w grze. A my, zwykli użytkownicy, możemy się spodziewać, że „postęp” znów odbije się na naszych portfelach. Może i będzie szybciej, ale na pewno drożej – taki jest koszt bycia na technologicznej czołówce.
Czy warto? Dla entuzjastów – pewnie tak, bo kto by nie chciał mieć najszybszego procesora w mieście. Dla reszty – cóż, może lepiej poczekać na promocję... albo na kolejną rewolucję, która obieca to samo, tylko jeszcze szybciej i, miejmy nadzieję, nieco taniej.