Rosja tonie. Zalewa ją chiński złom
Rosja próbuje na potęgę obejść sankcję, co nie zawsze przynosi pożądane skutki. W Federacji pojawia się z tego powodu coraz więcej wadliwej elektroniki.

Od końcówki lutego trwa wojna Rosji z Ukrainą, która początkowo miała być szybką "operacją militarną". Jeszcze przed inwazją eksperci prześcigali się w szacunkach, jak szybko Rosjanie będą w stanie zdobyć Kijów. Rzeczywistość pokazała co innego.
Rosyjska agresja spowodowała również zdecydowaną odpowiedź państw Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, które zawiesiły większość interesów prowadzonych z Władimirem Putinem i zamknęły swoje granice dla Rosjan. To doprowadziło do pewnego kryzysu gospodarczego w Rosji, lecz na ratunek przychodzą im Chiny, które nadal sprzedają swoje produkty w Federacji.



Rosja w tarapatach, coraz więcej wadliwych komponentów trafia do nich z importu
Jak podaje Kommersant największy rosyjski dziennik, przed wojną 2% z importowanych układów scalonych posiadało wadę fabryczną, co i tak jest wysokim współczynnikiem, biorąc pod uwagę to, jak wiele trzeba ich sprowadzić żeby zaspokoić potrzeby producentów i klientów. Jednak teraz Rosja najprawdopodobniej tęskni za tamtymi czasami, gdyż liczba wadliwej elektroniki z importowanymi układami scalonymi wzrosła o 1900%.
Jak podaje portal The Register, producenci elektroniki w Rosji po ośmiu miesiącach od rozpoczęcia wojny borykają się z awaryjnością produkowanej elektroniki. Główną winę miałyby za to ponosić wadliwe układy i procesory importowane z Chin. Według danych podawanych przez rosyjskie media, nawet 40% z nich jest wadliwych.
Coraz wyższy wskaźnik wad elektroniki, Rosja usprawiedliwia pandemią, która mocno nadwyrężyła chińskie łańcuchy dostaw, co zmusiło Federację do importu układów z chińskiej szarej strefy.