8 miesięcy w kosmosie skończyło się szpitalem. Gdzie nam na Marsa?
Jeden z amerykańskich astronautów spędził w przestrzeni kosmicznej 235 dni. Teraz po powrocie kapsuły SpaceX z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej został od razu hospitalizowany.

235 dni w przestrzeni kosmicznej i nieujawniony problem natury medycznej
Kapsuła SpaceX Dragon transportująca trzech amerykańskich i jednego rosyjskiego astronautę z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (International Space Station - ISS) wylądowała ostatnio w Zatoce Meksykańskiej na Florydzie. Tuż po lądowaniu w wodzie, gdy odebrał ich personel NASA i przetransportował do szpitala Ascension Sacred Heart Pensacola gdzie poddano ich rutynowym badaniom medycznym. Wtedy to okazało się, że jeden z amerykańskich astronautów wymagał hospitalizacji.
Wśród załogi byli komandor Matthew Dominick, pilot Michael Barratt, specjalistka Jeanette Epps i rosyjski kosmonauta Aleksander Grebenkin.



NASA utrzymuje, że stan hospitalizowanego astronauty jest stabilny i decyzja o pozostawieniu go w szpitalu była jedynie środkiem ostrożności. Agencja nie wyjawiła dalszych szczegółów dotyczących stanu astronauty powołując się na prawo pacjenta do prywatności.
Warto podkreślić, że 235-dniowy pobyt astronautów na ISS był przedłużony o dwa miesiące przez problemy z kapsułą Boeing Starliner, a także przez szalejący na Florydzie huragan Milton. Taki przedłużony pobyt w przestrzeni kosmicznej mógł negatywnie wpłynąć na ludzki organizm.
Sytuacje takie, jak ta nie zdarzają się zbyt często, ale miały miejsce w przeszłości. Na przykład w 2008 r. astronauta Yi So-yeon doznał silnych obciążeń kręgosłupa pod wpływem mocniejszych niż zakładano sił grawitacji podczas operacji ponownego wejścia na orbitę ziemską w rosyjskim Sojuzie. W 1975 astronauci w misji testowej Apollo-Sojuz doznali zapalenia płuc po tym jak nawdychali się toksycznych wyziewów z silników Apollo tuż przed lądowaniem statku kosmicznego na wodzie.