Satelity Elona Muska mogą być niebezpieczne, a wszystko to przez Słońce
A dokładniej przez jego konstelację satelitów Starlink. Okazuje się, że z powodu szczytowej aktywności słońca w jego 11-letnim cyklu satelity zachowują się zupełnie inaczej, niż przewidywaliśmy. Kwestią czasu może być to, że spadną one komuś na posesję.

Otóż satelity na niskiej orbicie, czyli właśnie takie jak Starlinki są zaprojektowane tak, aby po zakończeniu swojego 5-letniego cyklu życia powoli wchodzić w atmosferę i się w niej spalać. Jednak na skutek podwyższonej aktywności Słońca cykl ten może być zaburzony. O ile typowy czas schodzenia satelitów w atmosferę wynosi około 15 dni, tak aktywność słoneczna może go skrócić aż o 10 dni. To oznacza, że nieczynne satelity mogą najzwyczajniej w świecie nie spalić się w całości w atmosferze i spaść na Ziemię.
Pierwsze incydenty
Sytuacja taka miała już miejsce w ubiegłym roku. W Kanadzie na terenie jednego z gospodarstw znaleziono fragment satelity Starlink o masie 2,5 kg. Naukowcy podejrzewają, że takie zdarzenia staną się teraz znacznie częstsze. Zwłaszcza że 5 lat temu sieć Starlink dopiero raczkowała. Obecnie firma wystrzeliła już ponad 7 tysięcy satelitów i planuje umieszczenie na niskiej orbicie znacznie większą ich ilość.



Przyszłość nie wygląda ciekawie
Oznacza to, że w zależności od aktywności naszej gwiazdy jeszcze w tym cyklu słonecznym możemy spodziewać się, że podobne incydenty wystąpią jeszcze wielokrotnie. O wielu możemy nawet nie mieć pojęcia, ponieważ szczątki mogą spadać na tereny niezamieszkałe. Jednak wraz z rozrostem konstelacji satelitów i to nie tylko od SpaceX, ale też konkurencyjnych, problem ten może stać się naprawdę poważny w kolejnym cyklu.