Elon Musk narzeka na TSMC i Samsunga. Chce budować własne zakłady
Miliarder kolejny raz mierzy wysoko. Jego zdaniem plany producentów półprzewodników są zbyt skromne i pora wziąć sprawy we własne ręce.
Elon Musk ponownie zaskakuje ambitnymi deklaracjami. Tym razem CEO Tesli zapowiada gruntowną przebudowę łańcucha dostaw chipów, aby jego firma mogła uzyskać przewagę na rynku autonomicznych pojazdów. W rozmowie z Baron Capital stwierdził, że w przyszłości zapotrzebowanie na układy AI wzrośnie do gigantycznej skali, ponieważ FSD (ang. Full Self-Driving) ma stać się powszechną technologią.
Analitycy twierdzą, że te plany są niemożliwe do zrealizowania
Według jego szacunków Tesla będzie potrzebować od "100 milionów do 200 miliardów" chipów AI rocznie, a obecni dostawcy - TSMC i Samsung - nie będą w stanie sprostać takim wymaganiom.
Prędkość produkcji nie wydaje się wystarczająco szybka. Kiedy zapytałem ich, ile czasu zajmie przejście od wbicia pierwszej łopaty do ukończenia nowej fabryki chipów, powiedzieli mi, że potrzebują 5 lat, by rozpocząć produkcję. Dla mnie 5 lat to nieskończenie długa czekanie.
To już trzeci raz, kiedy Musk publicznie wspomina o budowie własnych zakładów produkcji półprzewodników, jednak tym razem dokładniej opisał, gdzie leży problem. Dostawcy tacy jak TSMC i Samsung planują potrzeby Tesli w perspektywie pięciu lat, co według Muska jest absolutnie nieakceptowalne. Jego zdaniem konieczne jest osiągnięcie pełnej skalowalności w ciągu roku lub dwóch, a jedynym sposobem na przyspieszenie będzie budowa własnego kompleksu.
Wiecie, z ich perspektywy działają w zawrotnym tempie. Po prostu mówię, że mimo wszystko będzie to dla nas czynnik ograniczający. [...] Może okazać się, że jedynym sposobem, by sprostać naszym potrzebom jest zbudowanie naprawdę ogromnej fabryki - albo ograniczenie produkcji (robotów) Optimus i samochodów autonomicznych.
Analitycy są jednak mocno sceptyczni. Dan Nystedt ocenia, że nawet przy ogromnych inwestycjach z funduszy Tesli projekt byłby "po prostu niemożliwy". Problemem mają być nie tylko gigantyczne koszty, ale również brak odpowiedniej kadry oraz dostępu do zaawansowanej wiedzy technologicznej potrzebnej do produkcji nowoczesnych chipów. Potwierdza to zresztą aktualna sytuacja Chin, które próbują tego dokonać od lat.
Część ekspertów sugeruje, że o wiele bardziej realistyczną opcją byłoby zainwestowanie w rozbudowę mocy produkcyjnych już istniejących firm, takich jak wspomniane już TSMC, które znane są z dużej elastyczności wobec kluczowych klientów. Tajwański gigant już wcześniej podejmował radykalne kroki, jak choćby przeniesienie części produkcji do Stanów Zjednoczonych, by sprostać oczekiwaniom partnerów takich jak Apple czy NVIDIA.