Zakonnica odebrała telefon i zniknęła na 3 dni. Dziwna historia
Wydawałoby się, że osoba pracująca na co dzień z ofiarami przestępstw, powinna być bardziej odporna na oszustwa. Tymczasem, to co się przydarzyło ostatnio siostrze Dorocie, powoduje, że przysłowiowo aż "włos się na głowie jeży".

Odebrała telefon i nagle wybiegła w pośpiechu
Siostra Dorota z Siedlec pracowała z ofiarami przestępstw, a także handlu ludźmi. Z tego też powodu, jej nagłe i nieoczekiwane zniknięcie z zakonu potraktowano bardzo poważnie. A wszystko zaczęło się od jednego telefonu, który siostra Dorota odebrała i zaraz po nim w pośpiechu opuściła zakon. Całe szczęście, cała i zdrowa odnalazła się po kilku dniach. Niestety, lżejsza o sporą sumę pieniędzy.
Okazało się, że padła ofiarą oszustów internetowych, którzy tak ją zmanipulowali, że zakonnica straciła kilkaset tysięcy złotych. Jak potem wyjaśniła, telefon, który odebrała, był od rzekomego funkcjonariusza policji. To on polecił jej w pośpiechu opuścić zakon i pojechać do Łodzi, a następnie do Warszawy.



Oszust przekonał ją, że pieniądze do których ma dostęp, do jej konta, są zagrożone i że musi szybko te pieniądze przelać na inne konta.
Zakonnica uwierzyła fałszywemu policjantowi i posłusznie wykonywała wszystkie jego polecenia. Zgodnie z otrzymywanymi instrukcjami udawała się do kolejnych banków i dokonywała kolejnych przelewów. W ten sposób straciła kilkaset tysięcy złotych.
Kiedy odnaleźli ją prawdziwi policjanci, na początku wcale im nie uwierzyła. Do tego stopnia ją zmanipulowano.
Siostra Dorota wydała apel w mediach społecznościowych, aby na przykładzie swojej własnej historii przestrzec innych. Dodała, że "każdy z nas może stać się ofiarą". Wszak sama, uważając się za osobę świadomą zagrożeń, dała się nabrać.