Katalizatory to już przeszłość. Złodzieje mają nowy cel
Adaptacyjny tempomat to genialna opcja kiedy wyjeżdżamy w długie trasy. Samochód sam dostosowuje się do prędkości ruchu na drodze, dzięki czemu nie musimy nadwyrężać prawej stopy podczas jazdy.

Zdarza się jednak, że funkcja ta nagle przestaje działać. I dzieje się to coraz częściej. Nie wynika to jednak z dziwacznej fali awarii, a z nowej mody wśród złodziei, którzy obrali sobie jego czujniki na nowy cel kradzieży. A wszystko przez to, że ten musi znajdować się na zewnątrz pojazdu i często jest ukryty w grillu chłodnicy. Dzięki temu wprawnemu złodziejowi jego demontaż zajmuje od kilkunastu do kilkudziesięciu sekund.
Czujnik tempomatu gratką dla złodzieja
Problemem jest także cena takiego urządzenia. Zależnie od modelu i marki samochodu używane sztuki chodzą po 2-3 tysiące złotych. Jest to więc bolesna strata dla okradzionego nie tylko z powodu ograniczenia funkcjonalności jego auta. Złodziej może natomiast liczyć na naprawdę konkretny zysk. Co więcej, tu problemy się nie kończą. Montaż nowego po utracie starego wymaga albo drogiej wizyty w ASO, gdzie zamontują nowy, znacznie droższy egzemplarz, albo u wprawnego elektryka samochodowego, który skalibruje czujnik z naszym autem, ale oczywiście nie zrobi tego za darmo.



Warto także dodać, że kradzież tych czujników nie jest kwestią związaną z kreatywnością polskich złodziei, a międzynarodowym trendem, który przybył do nas z zachodu. Tym samym nawet jadąc za granicę, nie możemy czuć się bezpieczni.