Wystarczy 100 zł i wiedzą o tobie wszystko. Nie widać tylko biednych

Dane wielu Polaków można kupić za jedyne 100 zł. Handluje nimi firma zarejestrowana w USA. Eksperci mówią o ogromnym zagrożenia dla bezpieczeństwa.

Damian Jaroszewski (NeR1o)
5
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Wystarczy 100 zł i wiedzą o tobie wszystko. Nie widać tylko biednych

Dziennik Gazeta Prawna informuje o bardzo niebezpiecznym zjawisku. Okazuje się, że za jedyne 100 zł można kupić dane Polaków. Na liście znajdują się między innymi: imię i nazwisko, posiadane nieruchomości, a często także numer PESEL. Takimi informacjami handluje firma, która jest zarejestrowana w Stanach Zjednoczonych. Jak to możliwe?

Dalsza część tekstu pod wideo

Dane Polaków za stówkę

Firma zapewnia, że informacje pochodzą z oficjalnego systemu Elektroniczne Księgi Wieczyste (EKW). Dziennikarze sprawdzili, że po zapłaceniu 100 zł otrzymali aż 50 numerów Ksiąg Wieczystych. Po wpisaniu ich na rządowej stronie otrzymali dokładne adresy, parametry mieszkania, obciążenia finansowe, a w wielu przypadkach także numer PESEL (czasami także małżonków, a nawet dzieci).

Dane pochodzą z internetu, konkretnie z ekw.ms.gov.pl. Jeśli działania ekw.ms.gov.pl są w porządku, to nasze również.

zapewnia właściciel serwisu, który handluje numerami KW.

Jak takie informacje zostały pozyskane? Metodą scrapingu, czyli po prostu kopiowania rekord po rekordzie. W teorii są to dane publiczne (chociaż trzeba znać numer księgi wieczystej), więc nie ma mowy o łamaniu prawa.

Eksperci zwracają uwagę, że to ogromne zagrożenie dla bezpieczeństwa, również państwa. Takie dane mogą zostać wykorzystane do profilowania właścicieli mieszkań, kradzieży tożsamości, a nawet nękania. Z kolei obcym wywiadom mogą ułatwić namierzenie pracowników służb i organów ścigania, w tym naprawdę wysoko postawionych osób.

Takie dane są rewelacyjne do zorganizowania prowokacji wobec pracowników służb. To jest bardzo poważne zagrożenie bezpieczeństwa państwa.

mówi płk Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu.

Były minister sprawiedliwości — Zbigniew Ćwiąkalski — domagał się blokady tego typu stron. Jednak nic z tego nie wyszło. Te nadal działają i narażają Polaków na ogromne niebezpieczeństwo.