DAJ CYNK

Co Ty wiesz o cenzurze? Chiny przekraczają kolejne granice

Damian Jaroszewski (NeR1o)

Bezpieczeństwo

Autorka straciła dostęp do powieści. Chińska cenzura sięga daleko

Chińska pisarka, skrywająca się pod pseudonimem Mitu, ma ogromny problem. Aplikacja do pisania zablokowała jej dostęp do powieści na milion słów. Czyżby chińska cenzura sięgała dalej, niż myśleliśmy?

Dalsza część tekstu pod wideo
 

Jak daleko sięga chińska cenzura? Pewien pogląd na to zjawisko daje historia pisarki z Państwa Środka. Autorka, kryjąca się pod pseudonimem Mitu, straciła dostęp do ogromnej powieści na około milion słów i raczej nie ma wielkich nadziei na odzyskanie postępów prac.

Chińska cenzura kontra pisarka

Mitu opisała swoją historię na jednym z forów literackich. Okazuje się, że pisarka korzystała z webowej wersji programu WPS, który działa tak samo, jak Google Docs czy Office 365. Ten w pewnym momencie zablokował jej dostęp do pliku z książką. Prawdopodobnie z powodu wykrycia niedozwolonych treści. Jeśli tak, to chińska cenzura sięga dużo dalej, niż sądzili sami Chińczycy.

Historia rozpoczęła dyskusję, która szybko ujawniła, że przykład Mitu nie jest odosobniony. W ostatnich latach kilku chińskich autorów spotkała podobna blokada. Oni także, z niewiadomych powodów, stracili dostęp do plików z książkami.

Treść jest czysta i można ją nawet opublikować na stronie internetowej, ale WPS zdecydował, że należy ją zablokować. Kto dał im prawo do przeglądania prywatnych dokumentów użytkowników i arbitralnego decydowania, co z nimi zrobić?

- pisze rozgoryczona autorka.

Oprogramowanie WPS powstało w 1989 roku. Należy do chińskiej firmy Kingsoft, więc nie można wykluczyć powiązania z rządem Państwa Środka, tym bardziej że firma mocno rozrosła się dzięki państwowym kontraktom i pieniądzom. Kingsoft utrzymuje, że ich oprogramowanie w żaden sposób nie blokuje dostępu do plików, o ile są zapisane lokalnie.

Natomiast udostępnienie ich uruchamia mechanizm recenzji. Jest to wymagane przez chińskie prawo, więc można powiedzieć, że firmy nie mają żadnego wyboru. W przypadku Mitu plik został udostępniony redaktorce, co zapewne było początkiem tej tragedii. W związku z tą historią wielu Chińczyków podobno zastanawia się nad rezygnacją z usługi.

Zobacz: Co łączy narkotyki i gry? Ten facet
Zobacz: Wyrzucił dysk i stracił 800 mln zł. A Ty co głupiego zrobiłeś?

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock

Źródło tekstu: MIT Technology Review