Chiny mogą sparaliżować w Polsce autobusy. W moment
W Warszawie stale rośnie flota nowoczesnych autobusów elektrycznych. Jest to na pewno przyjazne dla środowiska, samych pasażerów, jak i otoczenia. Takie autobusy są ciche, wygodne i komfortowe. A przy okazji niebezpieczne.

I to nie tak, że zamierzam narzekać na autobusy elektryczne. Mieszkam w Lublinie, tu elektryki są normą. Mamy nawet autobusy wodorowe i komfort jazdy nimi jest niezaprzeczalny. Jednak w przeciwieństwie do Warszawy Lublin stoi rodzimymi pojazdami, jak Solaris, czy Ursus. Warszawa postawiła natomiast na chińskie Yutongi.
Chińskie autobusy w Warszawie mogą być koniem trojańskim
W związku z tą decyzją serwis Życie Warszawy zapytał Michała Matuszczyka, który jest emerytowanym funkcjonariuszem polskich służb specjalnych. Dokładniej rzecz biorąc, był odpowiedzialny za komórkę cyberbezpieczeństwa. Trudno więc o kogoś lepszego na stanowisku eksperckim.


Yutongi to nie są po prostu autobusy z silnikiem elektrycznym, a bardzo zaawansowane maszyny. Na tyle zaawansowane, że dane z ich systemów trafiają bezpośrednio do producenta, który może w ramach działań serwisowych wpływać na działanie autobusu.
Inwigilacja
Specjalista wskazał tu na dwa problemy. Pierwszym z nich jest fakt, że autobusy te zbierają dane i mogą je wysyłać na chińskie serwery. Warto przy tym pamiętać, że funkcjonują tam systemy rozpoznawania twarzy. Mieszkańcy Warszawy mogą być więc inwigilowani w równym stopniu, co obywatele Chin.Przy okazji władze w Pekinie mogą poznać wiele szczegółów na temat funkcjonowania samego miasta.
Przejęcie kontroli
Bardziej widowiskowym działaniem jest natomiast przejęcie kontroli. Producent posiada bowiem możliwość zdalnego zatrzymania i wyłączenia swoich autobusów w celach serwisowych. Jednak Michał Matuszczyk w swojej rozmowie z Życiem Warszawy zwraca uwagę, że może to być narzędzie wywołujące celowy chaos komunikacyjny w mieście.