Minister proponuje nowy podatek. Ostatecznie to my go zapłacimy

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej, proponuje nowy podatek. W teorii mają go zapłacić banki. W praktyce jest spora szansa, że koszty zostaną przerzucone na nas, czyli klientów.

Damian Jaroszewski (NeR1o)
1
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Minister proponuje nowy podatek. Ostatecznie to my go zapłacimy

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej, stwierdziła, że banki zarabiają za dużo. Dlatego też proponuje, aby wprowadzić tzw. podatek od manny z nieba, czyli od nadmiarowych dochodów. Eksperci twierdzą, że to fatalny pomysł — donosi Rzeczpospolita.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nowy podatek zapłacą klienci?

Przede wszystkim przedstawiciele banków przekonują, że instytucje finansowe wcale nie zarabiają za dużo. Wysokie przychody są ich zdaniem efektem naturalnego etapu cyklu gospodarczego i wynikają z wysokiej inflacji oraz stóp procentowych, ustalanych przez Radę Polityki Pieniężnej.

Eksperci podkreślają też, że już teraz do budżetu państwa przekazują znaczne środki. To między innymi 19-procentowy podatek CIT, który wyniósł 13,4 mld dolarów oraz specjalny podatek bankowy, wprowadzony przez PiS, w wysokości w sumie 5,8 mld zł. Dodatkowo Skarb Państwa jest głównym akcjonariuszem trzech dużych banków, więc w 2024 roku otrzymał 3,5 mld zł w postaci dywidendy z zysków.

Banki dodają też, że są przecież dodatkowo obciążane kosztami rządowych programów wsparcia kredytobiorców, np. wakacjami składkowymi, które miały kosztować 12 mld zł.

Mamy do czynienia z narracją czystego antybankowego populizmu. Proszę pamiętać, że zyski nie idą do kieszeni mitycznych bankierów, tylko służą do budowy kapitałów, z których jest finansowana gospodarka, a także wypłacane są dywidendy dla akcjonariuszy, w tym dla przeciętnego Kowalskiego, czy funduszy emerytalnych.

powiedział Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich.

Eksperci uprzedzają też, że wprowadzenie tego typu podatku prawdopodobnie skończyłoby się przerzuceniem części kosztów na klientów. Oznaczałoby to wyższe raty, niższe oprocentowanie depozytów, a także podniesienie opłat.

Warto nadmienić, że sektor bankowy zarobił w 2024 roku 42 mld zł. W 2023 roku zyski wyniosły 27 mld zł. Natomiast w 2020 roku, gdy stopy procentowe były bardzo niskie, sektor był 0,3 mld zł na minusie.

Nie wiadomo, czy propozycja minister Katarzyna Pełczyńskiej-Nałęcz to jej własna inicjatywa, czy pomysł rządu.