Minister proponuje nowy podatek. Ostatecznie to my go zapłacimy
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej, proponuje nowy podatek. W teorii mają go zapłacić banki. W praktyce jest spora szansa, że koszty zostaną przerzucone na nas, czyli klientów.

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej, stwierdziła, że banki zarabiają za dużo. Dlatego też proponuje, aby wprowadzić tzw. podatek od manny z nieba, czyli od nadmiarowych dochodów. Eksperci twierdzą, że to fatalny pomysł — donosi Rzeczpospolita.
Nowy podatek zapłacą klienci?
Przede wszystkim przedstawiciele banków przekonują, że instytucje finansowe wcale nie zarabiają za dużo. Wysokie przychody są ich zdaniem efektem naturalnego etapu cyklu gospodarczego i wynikają z wysokiej inflacji oraz stóp procentowych, ustalanych przez Radę Polityki Pieniężnej.



Eksperci podkreślają też, że już teraz do budżetu państwa przekazują znaczne środki. To między innymi 19-procentowy podatek CIT, który wyniósł 13,4 mld dolarów oraz specjalny podatek bankowy, wprowadzony przez PiS, w wysokości w sumie 5,8 mld zł. Dodatkowo Skarb Państwa jest głównym akcjonariuszem trzech dużych banków, więc w 2024 roku otrzymał 3,5 mld zł w postaci dywidendy z zysków.
Banki dodają też, że są przecież dodatkowo obciążane kosztami rządowych programów wsparcia kredytobiorców, np. wakacjami składkowymi, które miały kosztować 12 mld zł.
Mamy do czynienia z narracją czystego antybankowego populizmu. Proszę pamiętać, że zyski nie idą do kieszeni mitycznych bankierów, tylko służą do budowy kapitałów, z których jest finansowana gospodarka, a także wypłacane są dywidendy dla akcjonariuszy, w tym dla przeciętnego Kowalskiego, czy funduszy emerytalnych.
Eksperci uprzedzają też, że wprowadzenie tego typu podatku prawdopodobnie skończyłoby się przerzuceniem części kosztów na klientów. Oznaczałoby to wyższe raty, niższe oprocentowanie depozytów, a także podniesienie opłat.
Warto nadmienić, że sektor bankowy zarobił w 2024 roku 42 mld zł. W 2023 roku zyski wyniosły 27 mld zł. Natomiast w 2020 roku, gdy stopy procentowe były bardzo niskie, sektor był 0,3 mld zł na minusie.
Nie wiadomo, czy propozycja minister Katarzyna Pełczyńskiej-Nałęcz to jej własna inicjatywa, czy pomysł rządu.