Fałszywe oferty inwestycyjne, promowne poprzez reklamę w mediach społecznościowych, stają się prawdziwą zmorą. W kwietniu sam tylko CSIRT KNF, średnio, zgłaszał blisko 47 oszukańczych domen dziennie.
Któż nie chciałby lekką ręką zarobić grubych pieniędzy? – to oczywiście pytanie retoryczne. Nie dziwi więc, że naciągacze, kusząc bajońskimi sumami, potrafią łatwo omotać wielu ludzi. Natomiast o efektywności tej metody najlepiej świadczy jej ogromna popularność.
Jak podaje CSIRT KNF, w samym tylko kwietniu agencja zgłosiła 367 reklam i 1409 domen, związanych z fałszywymi inwestycjami. Najczęściej, bo w aż 30 proc. przypadków, wykorzystywano wizerunek BalticPipe, ale nie tylko. Popularne były też PGNiG (26 proc.) oraz Tesla (11 proc.). Przy czym sam anturaż ma tu tak naprawdę drugorzędne znaczenie. Na koniec i tak liczą się tylko utracone pieniądze.
Przestępcy już od dłuższego czasu wykorzystują dokładnie tą samą metodę. Reklama kusi ogromnymi zyskami, zachęcając do podania danych kontaktowych. Później do akcji wkracza telemarketer, który namawia, by złożyć symboliczny depozyt. Rzekome zyski szybko rosną, co rozbudza apetyt. Rzecz w tym, że pieniędzy nie można wypłacić.
Zamiast tego ofiara, pod rozmaitymi pretekstami, mamiona jest koniecznością wykonywania dalszych wpłat. Czasem są to zmyślone podatki, innym razem po prostu wizja jeszcze większego zysku. W końcu oszuści znikają, a wraz z nimi wszystkie wpłacone środki.
Policja nie podaje statystyk, ale patrząc na pojedyncze komunikaty prasowe, każdego tygodnia na fałszywe inwestycje daje się naciąć co najmniej kilkoro osób. Rekordziści, tacy jak pewien 72-latek z woj. lubelskiego, tracą po 100-200 tys. zł. Niestety sprawców zazwyczaj nie udaje się namierzyć, podobnie jak odzyskać utraconych środków.
Redakcja przypomina, że co do zasady inwestowanie na rynku forex jest legalne i faktycznie można się na tym wzbogacić. Równie dobrze można jednak stracić, a kiedy ktoś daje gwarancję majątku, po prostu kłamie. Korzystać należy wyłącznie ze sprawdzonych brokerów.
Źródło zdjęć: Kamil Zajączkowski / Shutterstock
Źródło tekstu: CSIRT KNF, oprac. własne