Najpierw przyszedł e-mail, ale do był dopiero początek problemów

Wszystko zaczęło się od wiadomości e-mail. Potem były jeszcze telefony i wiadomości SMS. Wielu w takiej sytuacji dałoby się nabrać oszustom.

Damian Jaroszewski (NeR1o)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Najpierw przyszedł e-mail, ale do był dopiero początek problemów

Nietypową sytuację opisała Pani Agnieszka Nalepka na swoim profilu na Facebooku. Kobieta najpierw dostała wiadomość e-mail, który rzekomo pochodził z rządowej witryny gov.pl. W nim została poinformowana, że ktoś użył jej Profilu Zaufanego do zweryfikowania prośby o kredyt. Wtedy jeszcze nie wiedziała, jak dobrze byli przygotowani oszuści.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nowy poziom oszustwa

W tej samej wiadomości e-mail znajdował się numer telefonu, pod który należało zadzwonić, jeśli to nie my wysłaliśmy prośbę o weryfikację. Pani Agnieszka postanowiła to zrobić. Osoba po drugiej stronie słuchawki poinformowała ją, że sprawie został nadany numer. Po chwili dostała SMS-a, podszywającego się pod bank, z którego dowiedziała się, że zadzwoni do niej pracownik — Adam Dombrowski.

Po chwili rzeczywiście otrzymała taki telefon. Pan się przedstawił i przekazał wszystkie najważniejsze informacje nt. bezpieczeństwa. Co ciekawe, poinformował, aby nikomu nie przekazywała żadnych kodów i numerów PIN, co prawdopodobnie uśpiłoby czujność wielu osób. Warto też podkreślić, że oszust miał obco brzmiący akcent.

Następnie kazał zalogować się do aplikacji bankowej i zablokować dostęp do limitu kredytowego. Aby to zrobić, jego zdaniem konieczne było najpierw zwiększenie limitu do 15 tys. zł. To natychmiast zapaliło w głowie Pani Agnieszki lampkę ostrzegawczą. Powiedziała oszustowi, że zrobi to, ale bezpośrednio w oddziale banku. Tam dowiedziała się, że mogła paść ofiarą oszustwa. Wszystkie wiadomości, SMS i rozmowy telefoniczne były fałszywe.

W banku panie stwierdziły, że pierwszy raz spotykają się z takim sposobem. Co nie znaczy, że ostatni. Obrzydliwe jest to, że ktoś wykorzystuje nasz strach przed kradzieżą i wejściem w nieswoje kredyty, żeby zmusić nas do oddania wszystkiego dobrowolnie. Ja się uchroniłam, przydały się lampki alarmowe i logiczne myślenie, ale wszyscy wiemy, jak bardzo trudno w stresie o logikę. Ostrzegam – wszystko było bardzo realne i sprytnie uknute. Uważajcie!

napisała Pani Agnieszka Nalepka.

To pokazuje, że oszuści są coraz lepiej przygotowani. Wiedzą, jak podejść potencjalną ofiarę, ostrzegając między innymi przed zdradzaniem numerów PIN czy kodów. W takiej sytuacji najlepiej samemu bezpośrednio skontaktować się z bankiem i potwierdzić, czy to nie jest oszustwo.