Ceny w górę. Unia zablokuje januszowanie na Temu, AliExpress i Shein

Czemu zakupy na Temu, Aliexpress i Shein przez lata były tak tanie? I dlaczego już wkrótce może się to skończyć? Już tłumaczę.

Damian Jaroszewski (NeR1o)
14
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Ceny w górę. Unia zablokuje januszowanie na Temu, AliExpress i Shein

Wchodzisz na Aliexpress, Temu lub Shein. Patrzysz, a tam jakiś strój, sprzęt czy akcesorium kuchenne dostępne są w śmiesznie niskiej cenie. Odkurzacz pionowy kosztuje 350 zł zamiast na przykład 900 zł za porównywalny model w Europie. Porządny kontroler z gałkami analogowymi z efektem Halla? W zależności od modelu może kosztować nawet kilkukrotnie mniej niż konkurencja PlayStation, Razer, Microsoftu czy Turtle Beach.

Dalsza część tekstu pod wideo

Początkowo mogło to dziwić, ale przez lata wszyscy przyzwyczailiśmy się, że „Chińczyk ma dużo taniej”. Nie zawsze szła za tym odpowiednia jakość, ale na platformach sprzedażowych z Państwa Środka nie brakuje urządzeń, które uchodzą za dobre i trwałe. Jak to możliwe, że są aż tak tanie? Powodów ku temu jest kilka. Jednak już wkrótce może się to skończyć.

Tanie zakupy u Chińczyka

Jak to możliwe, że porównywalny a czasami nawet lepszy sprzęt na Temu czy Aliexpress kosztuje kilkukrotnie mniej niż w polskich, czy europejskich sklepach? Sprawa jest dużo prostsza, niż mogłoby się wydawać. Wynika to z modelu biznesowego, jaki stworzyły sobie chińskie platformy sprzedaży, ale też często naginania przepisów. Najważniejsze powody to:

Wszystkie chińskie platformy sprzedażowe skutecznie korzystają na wciąż obowiązujących przepisach prawa, które pozwalają na zwolnienie z cła dla małych przesyłek o wartości poniżej 150 euro (do Unii Europejskiej). Stany Zjednoczone już zniosły tę zasadę. Podobne plany ma Unia Europejska. Rzecz w tym, że według szacunków aż 65 proc. przesyłek z Temu, Aliexpress czy Shein ma celowo zaniżoną wartość, aby uniknąć cła i tym samym obniżyć koszty. Dzięki temu Chińczycy mogą wiele produktów sprzedawać taniej, niż powinni.

Ceny w górę. Unia zablokuje januszowanie na Temu, AliExpress i Shein

To jednak tylko kropla w całym morzu powodów, czemu produkty z Chin są dużo tańsze. Nie można też zapominać, że koszty produkcji w Państwie Środka są dużo niższe. Pracownicy fabryk często robią za przysłowiową miskę ryżu, co w USA czy Europie byłoby kompletnie niedopuszczalne. Nie mówiąc już o zatrudnianiu dzieci, które miały pracować nawet nocami.

Nie sposób pominąć też inne kwestie. Chińczycy są w stanie znacząco obniżyć koszty również dlatego, że działają bez pośredników. Sprzedaż na Temu czy Aliexpress często prowadzona jest bezpośrednio przez samych producentów oraz hurtowników. Tym samym marża jest dużo niższa. Dodatkowo nie przeznaczają oni części środków na marketing. Ten zapewniają im same platformy e-commerce, oferując co chwilę różnego rodzaju promocje, wyprzedaże i specjalne oferty. Do tego intensywnie reklamują się w mediach społecznościowych.

Co więcej, Temu i Aliexpress przyjęły bardzo agresywny model sprzedaży. Początkowo oferowały wiele produktów po tzw. cenach dumpingowych, czyli nawet niższych niż koszt produkcji. Chodziło o zyskanie zaufania i przyzwyczajenie europejskich konsumentów do tanich zakupów. Dzięki temu popularność chińskich platform w ciągu zaledwie kilku lat urosła do niesamowitych poziomów. W czerwcu tego roku Temu po raz pierwszy wyprzedziło na tym polu Allegro, notując więcej klientów niż „polski” serwis e-commerce, który swoją pozycję budował długimi latami.

Nieuczciwa konkurencja?

No i nie można zapominać o jeszcze jednej ważnej kwestii, czyli samych produktach. Często są one niemarkowe, a do tego nie spełniają europejskich norm bezpieczeństwa. Co prawda i Temu, i Aliexpress odcinają się od tego, ale uwagę na ten problem zwraca między innymi polska Izba Gospodarki Elektronicznej.

Kiedy sprzedaż następuje z terytorium pozaunijnego, np. z Azji, to okazuje się, że tamtejsze produkty nie zawsze odpowiadają unijnym regulacjom, chociażby w zakresie bezpieczeństwa. W efekcie mogą mieć niższą cenę, ponieważ niższy był również ich koszt wytworzenia. I tu pojawiają się bardzo duże trudności, żeby wyegzekwować zastosowanie unijnych regulacji przez podmioty spoza UE. Obserwujemy to też w innych obszarach, m.in. w ochronie danych osobowych czy ochronie praw konsumentów

- mówił Witold Chomiczewski, radca prawny, pełnomocnik Izby Gospodarki Elektronicznej ds. Legislacji.

Jakby tego było mało, to chińskim platformom zarzuca się też nieuczciwe postępowanie np. przy prezentowaniu cen. Sytuacji przyjrzał się między innymi Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, według którego Temu nieprawidłowo zaimplementowało europejskie przepisy Omnibus. Chodzi między innymi o prezentowanie najniższej ceny sprzed 30 dni przed daną promocją. Jeśli informacje się potwierdzą, to spółce Whaleco Technology Limited, kierującej Temu w Polsce, grozi kara w wysokości nawet 10 proc. rocznego obrotu.

Ceny w górę. Unia zablokuje januszowanie na Temu, AliExpress i Shein

Uwagę na Temu zwrócił także minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Jego zdaniem wiele produktów z Chin stanowi zagrożenie dla dzieci, bo nie spełniają unijnych norm. Dodatkowo podniósł też temat celowego zaniżania wartości przesyłek i wykorzystywania w ten sposób luki w europejskich przepisach. To pokazuje, że politycy doskonale zdają sobie sprawę z tych problemów.

Nadchodzi koniec tanich zakupów

Szacuje się, że każdego roku do Unii Europejskiej trafia aż 4,5 mld przesyłek o wartości poniżej 150 euro. To 12 mln paczek dziennie i aż trzy razy więcej niż w 2022 roku. Aż 91 proc. z nich pochodzi z Chin i są to głównie zakupy z Temu, AliExpress czy Shein. Spośród nich około 65 proc. ma mieć celowo zaniżoną wartość, aby uniknąć cła i tym samym obniżyć koszty dla użytkownika. Jednak Unia Europejska mówić dosyć. Urzędnicy chcą dobrać się do skóry chińskim platformom e-commerce.

W maju tego roku swoją propozycję przedstawił Maroc Sefcovic, czyli europejski komisarz ds. handlu. Chce on, aby od każdej, nawet najmniejszej paczki z Chin była pobierana dodatkowa opłata w wysokości 2 euro (ok. 8,5 zł). Pieniądze te mają trafić do urzędów celnych, które aktualnie nie wyrabiają z pracą przy tak masowych zakupach Europejczyków. 

Dodatkowo Unia Europejska chce zniesienia zasady de minimis, czyli limitu 150 euro, do którego nie trzeba płacić cła za zakupy z Chin. Ma to zmniejszyć nieuczciwą konkurencję. Sprawa ta miała być jedną z priorytetowych za czasów polskiej prezydencji w UE. Chociaż nie udało się jej doprowadzić do końca, to cały czas trwają prace nad stosownymi przepisami. W optymistycznym scenariuszu mówi się o zniesieniu zasady de minimis już w 2026 roku. Dla konsumentów oznaczałoby to znacznie droższe zakupy z chińskich platform sprzedażowych, a dla europejskich sprzedawców wyrównanie szans w nierównej walce z konkurentami z Państwa Środka.