Ten odkurzacz to marzenie, ale ma jeden problem. Test Dreame Z30 AquaCycle
Sprawdzamy odkurzacz pionowy do zadań specjalnych. Dreame Z30 AquaCycle to ulepszona wersja jednego z topowych modelio w ofercie chińskiego producenta.

Zazwyczaj kupując odkurzacz pionowy musimy się zdecydować, czy chcemy sprzęt do odkurzania na sucho, czy mycia na mokro. W ofercie Dreame pojawiło się jednak kilka modeli, które starają się pogodzić ogień z wodą, łącząc zalety klasycznego odkurzacza z funkcją mopowania. Już kilka miesięcy temu pisaliśmy o niedrogim Dreame R20 Aqua, a teraz przyszedł czas na jego bardziej wypasionego krewnego – Dreame Z30 AquaCycle.
Standardowa cena bohatera testu w oficjalnym sklepie producenta to 2899 zł, choć aktualnie można go kupić nieco taniej w ramach promocji – konkretnie za 2599 zł. Tak czy inaczej w porównaniu z podstawowym wariantem za 2399 zł mamy do czynienia z wyraźną dopłatą.



Trzeba natomiast przyznać, że za te pieniądze dostajemy naprawdę imponujący pakiet. Odkurzacz wyposażono w bogaty zestaw akcesoriów i końcówek do różnych zastosowań. Jest ich łącznie osiem, a oprócz tego dostajemy kilka rodzajów rur i adapterów oraz wolnostojącą stację bazową z funkcją ładowania.
Wygląd i wykonanie
Dreame Z30 AquaCycle nie odbiega wizualnie od standardu, do którego przyzwyczaił nas producent. Urządzenie charakteryzuje się elegancką czarno-szarą kolorystyką. Zdobienia należą raczej do tych subtelnych i to się chwali, bo przynajmniej całość wygląda spójnie, wręcz elegancko.
Samo urządzenie wykonane jest w większości z plastiku. Tworzywa są wysokiej jakości, choć w kilku miejscach producent pokusił się o zastosowanie błyszczącego wykończenia, które może kiepsko znosić próbę czasu – niestety w toku kilku tygodni testów trudno to było zweryfikować. Tak czy inaczej cała konstrukcja sprawia wrażenie solidnej i doskonale spasowanej, adekwatnie do segmentu premium.
Główna jednostka to przede wszystkim silnik oraz pojemnik na kurz, które umieszczono powyżej uchwytu, równolegle do rury odkurzacza. Ma to wpływ na komfort obsługi, do czego jeszcze wrócimy. W tym miejscu warto jedynie wspomnieć, że wspomniany pojemnik ma pojemność 600 ml i pozwala na łatwy demontaż w celu np. wymiany filtra. Posiada także system szybkiego opróżniania, choć zaimplementowany nieco niefortunnie – o tym za chwilę.
Rękojeść odkurzacza została wyprofilowana, jednak nie posiada żadnych przycisków. Zamiast tego pod umieszczonym z tyłu wyświetlaczem znajdziemy włącznik oraz przycisk zmiany trybu odkurzania. Nawiasem mówiąc, sam ekran jest duży, czytelny oraz charakteryzuje się zaskakująco dobrymi parametrami. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że jest to nieco przerost formy nad treścią – poza informacją o stanie naładowania baterii i aktualnym trybie pracy większość wyświetlanych przez niego parametrów jest mało użyteczna.
A skoro o baterii mowa, akumulator umieszczono pod uchwytem. Bez problemu można go zdemontować i wymienić, a wbudowana dioda sygnalizuje stan zasilania.
W tym miejscu warto też wspomnieć o stacji bazowej, która na pierwszy rzut oka przypomina stojaki z innych odkurzaczy producenta. Wykonana została z jednolitego kawałka plastiku i umożliwia ustawienie odkurzacza w pionie, a wraz z nim trzech wybranych akcesoriów. Przede wszystkim jednak wyróżnia się tym, że pozwala na ładowanie urządzenia. Odpowiednie piny umieszczone zostały na centralnej kolumnie, natomiast zasilacz podłączymy od spodu stacji.
Końcówki i akcesoria
Jak wspomniałem, w zestawie znajdziemy aż osiem różnych końcówek. Nie będę tu omawiał wszystkich, aczkolwiek o kilku wypadałoby w dwóch słowach napisać.
Najbardziej uniwersalne z całego zestawu są dwie elektroszczotki: twarda, nadająca się do różnych typów powierzchni, oraz miękka, pozwalająca na sprzątanie tuż przy ścianach oraz bezpieczna dla delikatnych nawierzchni. Obie posiadają wbudowane diody LED, które pozwalają lepiej dostrzec nawet najmniejsze drobinki kurzu (i są w tym piekielnie skuteczne). Przypuszczam, że to one będą głównym akcesorium wykorzystywanym przez większość użytkowników.
Ale oprócz tego znajdziemy tu jeszcze inne końcówki przeznaczone do bardziej specjalistycznych zadań. Sam najwięcej korzystałem z mini elektroszczotki, która świetnie nadaje się do czyszczenia tapicerki. Natomiast najciekawszym gadżetem wydaje się szczotka do pielęgnacji zwierząt, pozwalająca – w teorii – na skuteczne wyczesywanie sierści (oczywiście przy założeniu, że nasz pupil w ogóle pozwoli nam zbliżyć się do siebie z odkurzaczem).
Unikalną końcówką dla wersji AquaCycle jest mop do czyszczenia na mokro. Posiada on własny pojemnik na czystą i brudną wodę (o pojemności odpowiednio 400 i 320 ml) oraz zmotoryzowany wałek z własnym silnikiem. Ten ostatni można i nawet trzeba ręcznie zdemontować na potrzeby czyszczenia.
Do zestawu dołączono sztywną metalową rurę. Sama w sobie nie jest łamana, ale to nie problem, bo możemy do niej podpiąć elastyczny adapter. Dzięki możemy ją zgiąć i bez problemu podjechać np. pod kanapę. Drugim takim praktycznym dodatkiem jest giętki przedłużacz, który sprawdzi się np. podczas dokładnego sprzątania regałów wraz z zawartością albo porządków w samochodzie. Tak czy inaczej wszystkie adaptery i przedłużki robią świetną robotę, mocno poszerzając funkcjonalność bohatera testu.
Komfort i obsługa
Obsługa bohatera testu to w zasadzie banał. Są do niej potrzebne tak naprawdę dwa przyciski – włącznik i wybór programu. Obydwa umieszczono obok wyświetlacza.
Dreame Z30 AquaCycle jak na odkurzacz pionowy należy do tych bardziej masywnych, choć podczas odkurzania podłóg kompletnie to nie przeszkadza. Sprzęt jest dobrze wyważony pod kątem takich zastosowań i prowadzi się jak marzenie.
Nieco inaczej wygląda sprawa, kiedy chcemy go użyć do odkurzania np. kanapy czy samochodu. Wymachiwanie nim w powietrzu szybko robi się męczące, a środek ciężkości ulokowany ponad uchwytem bynajmniej sprawy nie ułatwia. Tutaj zbawieniem okazuje się elastyczny wąż dołączony do zestawu, bez którego sprzątanie takich zakamarków mogłoby być uciążliwe.
Osobny temat stanowi korzystanie z mopa. Przede wszystkim warto wspomnieć, że cały serwis – włącznie z wymianą wody czy myciem wałka – odbywa się ręcznie, a poszczególne elementy zlokalizowano na samej końcówce. To istotna różnica w porównaniu z odkurzaczami typu wet & dry, gdzie dostęp do pojemników jest dużo łatwiejszy, a część czynności związanych z konserwacją (np. płukanie mopa) jest zautomatyzowana. Wspomniane braki nie są może końcem świata, ale sprawiają, że funkcja mycia na mokro wydaje się znacznie mniej dopracowana od pozostałych funkcjonalności odkurzacza.
Aczkolwiek nie są to jedyne niedociągnięcia natury użytkowej. Wspominałem już, że przycisk szybkiego opróżniania pojemnika na kurz umieszczono od spodu urządzenia. Wiecie, co to oznacza? Że przy odrobinie nieuwagi niewiele trzeba, by cała jego zawartość wylądowała na podłodze – wystarczy niefortunnie odłożyć odkurzacz (w tym miejscu łączę się w bólu z naszym redaktorem naczelnym, który zwrócił mi na ten problem uwagę 😅). Z kolei funkcja ładowania w stacji dokującej działa tylko przy niektórych konfiguracjach akcesoriów. Przykładowo, możemy naładować odkurzacz z wpiętą dużą elektroszczotką i standardową rurą, ale jeśli dorzucimy do tego łamany adapter, całość przestaje działać. Znowu, nie jest to koniec świata, ale chyba nie powinno mieć miejsca w modelu z tej półki cenowej.
Sprzątanie
Jeśli chodzi o sprzątanie na sucho, Dreame Z30 AquaCycle to ekstraklasa. Odkurzacz może się pochwalić maksymalną siłą ssania na poziomie 28 000 Pa, co bez problemu wystarczy do usunięcia większości zabrudzeń z praktycznie każdej powierzchni. I bynajmniej nie jest to tylko gdybanie – te liczby znajdują odzwierciedlenie w akcji.
Aczkolwiek większość czasu wcale nie będziemy używali pełnej mocy. Dreame Z30 AquaCycle posiada trzy tryby pracy: Eco, Max i automatyczny. Z obserwacji już ten pierwszy spokojnie wystarczy do codziennego sprzątania, a sporym plusem w takiej sytuacji jest cicha praca urządzenia (69 dBa mierzone przy samym odkurzaczu).
Osobiście jednak najchętniej sięgałem po tryb automatyczny, który dynamicznie dopasowywał siłę ssania w zależności od ilości i rodzaju zabrudzeń. W trakcie testów radził sobie za jednym pociągnięciem ze wszystkimi sypkimi odpadami oraz sierścią, zarówno na panelach, jak i kafelkach.
Tak naprawdę tryb pełnej mocy przyda się chyba tylko w przypadku dywanów i to raczej tych grubszych. Warto nadmienić, że w takiej sytuacji głośność sięga już 80 dBa, więc istnieje ryzyko obudzenia współdomowników.
Funkcja mycia na mokro już takich zachwytów nie wzbudza. Nie możemy ręcznie regulować ilości dozowanej wody ani szybkości wałka, a odkurzacz działa wyłącznie jako mop, bez ssania. Ma to swoje konsekwencje.
Przede wszystkim Dreame Z30 AquaCycle w takiej konfiguracji kompletnie nie radzi sobie z usuwaniem pyłu, włosów i innych „suchych” zabrudzeń. Jeśli chcemy uzyskać dobre rezultaty podczas mopowania, konieczne będzie wcześniejsze wstępne odkurzenie podłogi.
Z usuwaniem cieczy i lepkich zabrudzeń taki zestaw radzi sobie dobrze, ale tu pojawia się inny problem. Elektryczna rolka pracuje ze sporą mocą i lubi „uciekać” do przodu, przez co spada docisk generowany przez całą konstrukcję, a to z kolei ogranicza jego skuteczność podczas usuwania zaschniętych plam.
Bateria
Urządzenie wyposażono w wymienny akumulator o pojemności 8x 3200 mAh. Producent obiecuje, że wystarczy to nawet na 90 minut pracy i faktycznie potwierdza się to w praktyce – w trybie Eco urządzenie wytrzymało mi dokładnie 87 minut. Oczywiście im wyższa moc, tym czas ten będzie krótszy. Dla trybu Max spada on do nieco ponad 12 minut.
Podsumowanie
Powiem tak: trochę żałuję, że do testów dostałem Dreame Z30 w wersji AquaCycle. Jeśli chodzi o sprzątanie na sucho, ten sprzęt to absolutna ekstraklasa. Świetna skuteczność, doskonała jakość wykonania i bogaty zestaw akcesoriów sprawiają, że urządzenie doskonale sprawdzi się w każdym domu i mógłbym je rekomendować każdemu, kto szuka odkurzacza pionowego. No i w sumie rekomenduję, bo taką wersję do sprzątania na sucho bez problemu znajdziemy w sklepach – ba, nawet parę złotych w ten sposób oszczędzimy.
Niestety jako konstrukcja hybrydowa bohater testu już takiego pozytywnego wrażenia na mnie nie wywarł. Okrojona obsługa i ograniczona użyteczność trybu sprzątania na mokro przekreślają go w moich oczach jako sensowną alternatywę dla mopa lub odkurzacza wet & dry. Trochę szkoda, bo w ofercie producenta znajdziemy przykłady, gdzie taką funkcjonalność udało się wdrożyć znacznie lepiej. Mam tu na myśli tańszego Dreame R20 Aqua, gdzie nasadka myjąca była może daleka od ideału, ale faktycznie stanowiła wartość dodaną. W przypadku Dreame Z30 AquaCycle znacznie trudniej mi ją dostrzec.
-
Bardzo wysoka skuteczność sprzątania na sucho
-
Bogaty zestaw akcesoriów
-
Wysoka jakość wykonania
-
Długi czas pracy na jednym ładowaniu
-
Wolnostojąca baza z funkcją ładowania
-
Drobne niedociągnięcia natury ergonomicznej
-
Ograniczona użyteczność funkcji mopowania