Rynek smartfonów w obecnym kształcie nierzadko potrafi zaskoczyć. Kreatywność specjalistów od marketingu nie zna granic, graficy robią co mogą, by pokazać urządzenia z jak najlepszej strony. W efekcie coraz częściej słyszymy o mniej lub bardziej żenujących wpadkach producentów. Dlatego też poczułem się mocno zaskoczony, gdy w moje ręce trafił Asus Zenfone Max Pro. Zaskoczony, ponieważ wiele wskazuje na to, że to ciekawe i atrakcyjnie wycenione urządzenie, o którym niewiele się mówi. Zaskoczony również dlatego, że w specyfikacji znaleźć można kilka „smaczków”, które mogą okazać się mocnymi argumentami decydującymi o wyborze tego smartfonu przez klientów. Co dokładnie mam na myśli? Czy smartfon zasługuje na określenia „max” i „pro”? Odpowiedzi znajdziecie w przygotowanej recenzji, do lektury której serdecznie zapraszam.