DAJ CYNK

Polacy pokochaliby vivo X Fold i ładowarkę 200 W. Jestem tego pewna

Anna Rymsza

Felietony


Fold w wykonaniu vivo i zaskakująco elegancki gamingowy iQOO – moim zdaniem te telefony sprawiły, że vivo wysunęło się na prowadzenie. To zapowiedź nowości, które w 2023 roku zobaczymy także w Polsce.

Dalsza część tekstu pod wideo
 

X Fold – vivo umie składać 

Zastanawiasz się, czemu vivo nie ma w ofercie składanego telefonu? W Azji ma i jest to model nadzwyczaj udany. Dokładnie obejrzałam vivo X Fold z entuzjazmem, mimo że na co dzień wolę telefony składane jak puderniczka, a nie jak książeczka. Jednak zabiegi wykonane przez vivo sprawiają, że mimo sporych gabarytów telefon dobrze leży w dłoni w każdej pozycji. No i można z niego korzystać komfortowo bez rozkładania dzięki dużemu ekranowi zewnętrznemu (6,52”).

Ekran główny vivo X Fold

Złożony vivo X Fold ma 14,57 mm grubości i składa się idealnie płasko. Jego waga to 310,86 g – sporo, jak na kategorię, w której startuje obok modeli lżejszych nawet o 50 gramów. Z drugiej strony ma ekran ciut większy niż konkurenci. Po rozłożeniu można korzystać z niemal kwadratowego panelu AMOLED o przekątnej 8,03 cala. Warto wiedzieć, że oba ekrany to modele E5 Samsunga o bardzo dobrych parametrach. Drobne zabiegi kosmetyczne sprawiają, że mimo dużych wymiarów przyzwoicie leży w dłoni, złożony i rozłożony.

akcesoria do vivo x fold

Dwa szczegóły wyrwały mnie z butów. Po pierwsze: ładowarka z zestawu ma dwa gniazda i chowane bolce! To kostka GaN o mocy 80 W, więc z powodzeniem może jednocześnie ładować telefon i zasilić biurowego laptopa. Akumulator ma pojemność 4600 mAh i można go naładować także indukcyjnie z mocą 50 W. Druga miła niespodzianka to aparat niemal identyczny z tym w vivo X80 Pro. Jest tu także tryb fotografowania Zeiss, który bardzo przypadł mi do gustu, oraz innowacyjne powłoki redukujące odbicia na soczewkach.

Wykonanie to powiew luksusu. Vivo znów łączy imitację skóry z aluminiową ramką i odpornym szkłem (tym razem marki SCHOTT).

Zobacz: Test Vivo X80 Pro. Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?

iQOO 10 Pro z ładowarką 200 W

iQOO 10 Pro to telefon stworzony do grania, choć jak na sprzęt gamingowy jest podejrzanie grzeczny. W środku są oczywiście tylko najszybsze komponenty, na czele ze Snapdragonem 8+ pierwszej generacji. Po doświadczeniach z Vivo X80 Pro jestem dobrej myśli w zakresie chłodzenia i wydajności na dłuższą metę, a obecność czipu V1+ do przetwarzania obrazu gwarantuje dobre wyniki w fotografii. Jednak to nie wydajność najbardziej mnie zaintrygowała, a ładownie.

Ładowarka 200 W dołączona do iQOO 10 Pro BMW Motorsport

iQOO 10 Pro dostał ładowarkę o mocy 200 W. Brzmi niewiarygodnie? Słusznie, bo zwykle te 200 W to moc szczytowa, a producent chwali się krótkim czasem ładowania do połowy albo lakonicznym „5 minut wystarczy na godzinę grania”.

Wielu tak robi, ale nie vivo. iQOO 10 Pro naprawdę większość czasu ładuje się z mocą 200 W. W efekcie można go naładować od 1% do pełna w 10 minut. Większość czasu ładowarka działa z pełną mocą. Przy tym ładowarka wcale nie jest duża, w przeciwieństwie do dostępnych na europejskim rynku kloców, ładujących z mocą 60 czy 80 W.

Producent obiecuje, że ładowanie z taką mocą jest bezpieczne i nie zniszczy akumulatora w kilka dni. iQOO 10 Pro ma innowacyjny, bardzo cienki akumulator, chłodzony nowym typem żelu termoprzewodzącego i zabezpieczony nowym obwodem. Trójstronny układ kontroluje ładowanie, jest też nowy separator. Nad wszystkim czuwa autorski algorytm vivo, dbający o kondycję akumulatora. Dzięki temu vivo może obiecywać nam utrzymanie pojemności na poziomie 80% nawet po 1600 cyklach ładowania.

iQOO 10 Pro przyciąga wzrok także wzornictwem. Wersja czarna jest dość przeciętna, ale ja miałam okazję przyjrzeć się wersji BMW Motorsport. Materiały są bardzo przyjemne, telefon nie sprawia wrażenia ociężałego, a przede wszystkim rzeczywiście wygląda sportowo.

Kiedy w Polsce?

Oczywiście nie piszę o tym tylko po to, żeby czytelnicy TELEPOLIS.PL mogli polizać cukierek przez szybę. Polskie ramię vivo pracuje nad tym, by najbardziej innowacyjne modele trafiły także do Polski w 2023 roku.

Nie będą to oczywiście „zeszłoroczne” premiery, które w Chinach zdążą się już wszystkim znudzić. Jest niemal pewne, że do Polski dojedzie między innymi nowy „składak”. Będzie konkurował z Galaxy Z Flip 4 i ma być dobrze wyceniony. Jeśli odziedziczy po vivo X Fold elementy wzornictwa i wyposażenie, czekam na niego z niecierpliwością.

Szybkim ładowaniem 200 W też nie pogardzę. Mam dość przejmowania się, że nie zdążę naładować telefonu przed wyjazdem.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Własne

Źródło tekstu: Własne