5G w gronie osób niezaznajomionych z tematem nie miało dobrej prasy. Podczas gdy entuzjaści widzą ogromne szanse w rozwinięciu technologii komunikacyjnych, są grupy, które upatrują w tym konkretnych zagrożeń. Doszło w ostatnich dniach do niepokojących i zastanawiających zjawisk.
Zobacz: Vivaldi debiutuje na Androidzie i ma nową wersję na komputery
Teorie spiskowe, które krążą wokół tematu koronawirusa jest mnóstwo. 5G i wpływ tego standardu na rozprzestrzenianie się koronawirusa grają rzecz jasna pierwsze skrzypce. Osobnicy w foliowych czepcach przebąkują coś jeszcze o "Operacji Sztorm", tunelach pod Nowym Jorkiem, dzieciach przetrzymywanych w klatkach, wykorzystywanych przed "pedosatanistów". Do czego? Do okrutnych rytuałów i pozyskiwania z ich nadnerczy adrenochromu. Dlaczego w ten sposób? Bo wtedy ten związek ma inną "wibrację", już pal licho, że śmiało można przeprowadzić syntezę adrenochromu bez konieczności pozyskiwania go z dzieci.
Faktem jest to, że w ostatnim czasie doszło do wandalizmów związanych z masztami sieci komórkowych. Niektóre z tych incydentów okraszono (niestety) fałszywymi zdjęciami sprzed lat - takie "niedopatrzenie" w kręgu wielbicieli teorii spiskowych to niestety woda na młyn: tym samym uzyskują oni "mandat", by twierdzić iż kampania pozytywna wokół 5G jest zmanipulowana przez przedstawicieli NWO - tym zaś zależy na tym, aby 5G objęło cały świat i pod płaszczykiem nowej technologii przekazu danych - doprowadzić do depopulacji świata.
Wiz Khalifa, M.I.A., Woody Harrelson i wielu, wielu innych. Nawet, jeżeli nic nie mówią Wam te pseudonimy, nazwiska - wiedzcie, że to są ludzie obecni w popkulturze. Harrelsona nominowano do Oscara za rolę m. in. w "Zombieland", a dwie pierwsze osobistości to muzycy. Co ich łączy? Mają spory wpływ na postawy ludzi - są obecni w mediach, cytuje się ich. Mają własne kanały w mediach społecznościowych. Tylko taki Wiz Khalifa może pochwalić się niemal 40 mln obserwujących na Instagramie. Nawet, jeżeli część będzie śmiać się z ich teorii na temat 5G i koronawirusa, jakaś cząstka uzna to za "dobrą monetę". Tak, tych ludzi łączy umiłowanie teorii spiskowych - uważają oni 5G za szkodliwe i łączą nowy standard sieci komórkowej z koronawirusem.
Żyjemy w na tyle smutnych czasach, że niestety, ale bardzo często dochodzi do sytuacji, w których społeczeństwa znajdują autorytety, które nie spełniają jednej z definicji autorytetu:
Osoba lub instytucja ciesząca się uznaniem, mająca kredyt zaufania co do profesjonalizmu, prawdomówności i bezstronności, w ocenie jakiegoś zjawiska lub wydarzenia.
Zgódźmy się z tym, że jest to bardzo zdrowa definicja wyrazu "autorytet". Tyle, że społeczeństwo się zmieniło, hołduje się obecnie nieco innym wartościom. Nie macie czasami wrażenia, że wystarczy być w miarę ładnym, nieźle obsługiwać autotune'a, co jakiś czas zaszokować opinię publiczną, by móc wypowiadać się o rzeczach, o których nie ma się zielonego pojęcia? A teraz inna definicja autorytetu - z tego samego źródła.
Społeczne uznanie, prestiż osób, grup lub instytucji społecznych oparte na cenionych w danym społeczeństwie wartościach.
Skoro społeczeństwo hołduje próżności, uwielbia proste rozrywki i niewiele potrzebuje do szczęścia - może równie dobrze uznawać gwiazdy za autorytety w różnych dziedzinach, niekoniecznie związanych z ich codzienną działalnością. Jeszcze gorzej jest, gdy taki "autorytet" uderza w już eksploatowane struny u odbiorców. Dajmy na to, jeżeli teorie Pana Khalify odczyta ktoś, kto już nasiąkł teoriami spiskowymi - taki odbiorca jedynie utwierdzi się w przekonaniu, że myśli dobrze, bo "wielcy tego świata myślą podobnie".
Niestety, tacy ludzie kompletnie bezrefleksyjnie podejdą do tego, że korelacja między 5G, a koronawirusem jest bardzo, ale to bardzo... słaba. Bo jak wytłumaczyć to, że w takim Iranie kompletnie nie ma żadnych masztów dla sieci 5G, a i tak jak dotąd zachorowało tam ponad 80 tys. osób i zmarło ponad 5 tysięcy. W jaki sposób wytłumaczyć Brazylię - kolejny kraj mocno doświadczony przez pandemię: 40 tys. zarażeń i 2500 zgonów. Tam również masztów 5G nie ma.
Wiecie, nie lubię ciasnych pomieszczeń. Bardzo boję się tego, że obudzę się kiedyś w trumnie. Nie lubię sytuacji, w których nie mogę się ruszyć, oswobodzić - dlatego śmiałek, który odważy się mnie w brutalny sposób łaskotać, narazi się na awaryjny strzał w zęby. Trafiłem niedawno do szpitala z podejrzeniem udaru mózgu - konsylium zaordynowało rezonans magnetyczny. Kto miał do czynienia z tym aparatem, ten wie, że nie jest to przyjazny przyrząd dla ludzi z jakąkolwiek formą klaustrofobii. Uwierzcie mi, że w trakcie badania w ciasnym, ciemnym aparacie miałem ochotę z niego wybiec. Robiło mi się duszno, czułem, że wali mi serce, kręciło mi się w głowie. Z trudem tłumaczyłem sobie to, że jestem tam jedynie "na chwilę", że to zaraz minie. Na domiar złego, agresywne odgłosy maszyny potęgowały lęk.
Człowiek nie jest w stanie odczuwać promieniowania elektromagnetycznego w zakresie wykorzystywanym przez technologie komunikacyjne. Nie mamy do tego receptorów, takie promieniowanie nie ma również żadnego wpływu na funkcjonowanie naszych mózgów. Okazuje się, że WHO ma na ten temat teorię wspartą pewnymi badaniami (jednak jest ich według mnie za mało - szkoda). A zatem, osoby, które "odczuwają" negatywne skutki działania fal elektromagnetycznych pochodzących z urządzeń telekomunikacyjnych w dużej części już wcześniej miały epizody zaburzeń psychicznych, irracjonalnych lęków, manii prześladowczych. Odbijały się od lekarza do lekarza i wreszcie stwierdzono, że wszelkie ich zaburzenia mają związek z psychiką. I ja tutaj nie twierdzę, że ci ludzie sobie wymyślają, że nie są chorzy. Znam przypadki ludzi, którym mówiono, że są "psychiczni", a tymczasem cierpiały one na bardzo poważne schorzenia, nieuchwytne dla szablonowej medycyny w Polsce.
Mam nawet taki przypadek w prostej linii. Mój ojciec od 15 lat mówił lekarzom, że coś mu dolega, że kręci mu się w głowie, jest dziwnie słaby, nie śpi zbyt dobrze po nocach. Że potrafi wpaść w drzwi przesuwne w supermarkecie. W końcu zdiagnozowano u niego zaburzenia depresyjno-lękowe. Co się okazało na sam koniec? Że cierpi na nieuleczalną, agresywną chorobę neurodegeneracyjną podobną do choroby Parkinsona. Facet, którego chciano początkowo pompować antydepresantami już wtedy wymagał rehabilitacji. Dzisiaj jest w stanie kontrolować jedynie swoje oczy.
Nie dziwię się więc, że niektórzy poszukujący dobrego rozwiązania ich problemów zdrowotnych, wreszcie skłonili się ku teoriom spiskowym. Znaleźli coś, co "tłumaczy" ich stan. Co ciekawe, te osoby lepiej czują się w miejscach, gdzie nie ma masztów telekomunikacyjnych, nowoczesnych gadżetów. Najczęściej jednak czują się świetnie do momentu, w którym... nie powiesz im, że w domu funkcjonuje router WiFi. Niewiedza, poczucie braku obcowania z falami EM już podnosi ich nastrój. Ten zaś upada w momencie dowiedzenia się, że w pobliżu znajduje się coś "groźnego".
Związku nie ma. I nie będzie. Osoby, które "wierzą" w negatywny wpływ fal EM na człowieka, twierdzą, że wywołuje ono nudności, ubytki w kościach, nowotwory, psychozy, wypadanie włosów, zahamowanie wzrostu u dzieci. Nijak ma się to do objawów zarażenia koronawirusem: wierzących w teorie spiskowe nie przekonuje nawet to, że u osób chorych na COVID-19 obserwuje się włóknienie płuc i zaleganie gęstej wydzieliny w oskrzelach.
Ciekawie wygląda kwestia transmitowanie koronawirusa poprzez 5G. W jaki sposób maszty emitujące promieniowanie elektromagnetyczne mogłyby wprowadzać do krwioobiegu patogen? Tego nikt nie wyjaśnia. Może na zasadzie bliżej nieokreślonych wibracji?
Jedyny związek, jaki można wykazać dotyczy radykalizowania się fanów teorii spiskowych. W Wielkiej Brytanii SkyNews donosi o przypadkach ataków na inżynierów pracujących przy budowie masztów 5G. Jedna z największych polskich grup zrzeszających przeciwników 5G ma prawie 30 000 członków. To większa społeczność niż np. fanpage Telepolis. Z całą pewnością jest to zrzeszenie znacznie bardziej zaangażowane - kto by się nie angażował w walkę z czymś, co "zabija"?
Katalizatorem ruchów społecznych jest strach. Zrzucenie PRL-owskich kajdan zostało zainicjowane przez obawę o jutro, życie dzieci ówczesnych wojowników o wolność. Leninowski porządek państwa został wprowadzony z powodu strachu przed dalszym postępowaniem gnuśności caratu. Nawet takie NSDAP wyrosło na strachu - przed upadkiem państwa z powodu "wspólnego wroga" oraz niechęci innych krajów. Ludzie obawiali się biedy, oczekiwali lepszego jutra.
Jak widzicie, strach jest wspólnym mianownikiem dla wszelkich ruchów społecznych - tych dobrych, ale i dla tych niekorzystnych. Zgadnijcie, po której stronie stawiam ruch sprzeciwiający się sieciom 5G? Ze względu na żerowanie na strachu - nie mam wątpliwości.
Zobacz: Opaska Honor Band 5 w promocji za 1 zł
Źródło zdjęć: Pixabay
Źródło tekstu: SkyNews, Facebook, Wikipedia