Masz już dość iPhone'a? Ratujesz Apple skórę

Marketing marketingiem, ale kiedy swoje racje należy udowodnić przed sądem, styl komunikacji schodzi na dalszy plan. Tak oto Apple oświadczył, że nawet czwarta część użytkowników iPhone'a przenosi się na smartfon z Androidem – i tym razem jest to zjawisko pożądane. 

Piotr Urbaniak (gtxxor)
12
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Masz już dość iPhone'a? Ratujesz Apple skórę

Wiele już widzieliśmy w branży fikołków, ale ten jest wyjątkowo zaskakujący: Apple pod przysięgą ogłosił, że użytkownicy nie mają problemu z porzuceniem iPhone'a na rzecz smartfonów konkurencji. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Powołując się na dane zgromadzone przez analityka Bena Bajarina z Creative Strategies, podkreślono, że momentami odpływ jest naprawdę dotkliwy. Na przykład w II kwartale 2019 r., spośród osób decydujących się na nowe urządzenie, aż 26 proc. stanowili ówcześni posiadacze iPhone'a, którzy sięgnęli po alternatywę.

Odlot? Nic z tych rzeczy – to przemyślana strategia

W ten niewątpliwie obrazowy sposób firma z Cupertino usiłuje dowieść, że kierowane przeciwko niej zarzuty o praktyki monopolistyczne są bezpodstawne, wszak – jak stwierdzono – wybór istnieje. Innymi słowy, każdy użytkownik iPhone'a może z niego w dowolnym momencie zrezygnować, a przedstawione statystyki są podparciem tej tezy.

Niemniej jednak Apple tym samym rakiem wycofał się z debaty nad głównym argumentem oskarżenia, a mianowicie nad monopolem, jaki na aplikacje ma własnościowy sklep App Store.

Przypomnijmy, 3 maja ruszyła batalia sądowa pomiędzy Apple a Epic Games. Obie spółki poszły na noże po tym, jak w minionym roku autorzy "Fortnite" wprowadzili do swej gry dodatkowy mechanizm płatności, pozwalający pominąć ustaloną na 30 proc. prowizję App Store. W następstwie tytuł z urządzeń zdobionych jabłkiem wyleciał, a Epic zdecydował się pchnąć temat na wokandę. 

Według firmy analitycznej SensorTower, na sporze z Apple'em "Fortnite" stracił już około 1,2 mld dol. Zatem, gra toczy się o naprawdę wysoką stawkę. Nic dziwnego, że pojawiają się argumenty, o których użyciu nominalnie nikt by nawet nie pomyślał.