Teufel Airy TWS Pro: świetne douszne ANC w rozsądnej cenie (test)

Do tej pory byłem gorącym zwolennikiem słuchawek nausznych i przez lata nosiłem dumnie na głowie Sony WH-XM5. Teraz jednak miałem okazję przetestować produkt z zupełnie innej kategorii, mianowicie douszne słuchawki z ANC - Teufel Airy TWS Pro. Przez dłuższy czas unikałem “pchełek” - jakoś sensorycznie było mi z nimi nie po drodze. Sprawdzam, jak wypadają w kwestii wygody użytkowania, jakości odtwarzania i funkcji ANC.
Pierwsze wrażenia - etui, słuchawki, wkładki i łączenie
Od razu po rozpakowaniu słuchawki Teufel Airy TWS Pro sprawiają naprawdę dobre pierwsze wrażenie. Etui jest schludnie wykonane, z wizualnie odznaczającym się logiem firmy w formie litery T z dwoma lekko zamarkowanymi rogami. Przyjemnie się je trzyma, konstrukcja sprawia wrażenie solidnej, sprawnie się otwiera, wyjmuje i wkłada słuchawki. W codziennym użytkowaniu zawsze sprawiały poczucie ergonomicznie niezawodnych pod tym kątem.



Producent zapewnił 5 rodzajów wkładek w zależności od rozmiaru ucha - XS, S, M, L, XL, które są wykonane z antybakteryjnego silikonu i bez problemu można je dopasować do indywidualnych uwarunkowań. Pomimo, że są lżejsze słuchawki bezprzewodowe na rynku, a Teufel Airy TWS Pro ważą 5,7 g, to przy ich kształcie i budowie - bardzo dobrze trzymają się na uszach i nigdy przypadkowo mi nie spadały, nawet w sytuacjach, gdy wykonywałem jakąś aktywność fizyczną. Certyfikat IPX4 sprawia, że na siłowni, czy nawet w najcieplejsze dni, nie będzie z nimi problemu przez kontakt z potem. Natomiast z deszczem bym tu uważał - IPX4 sprawdzi się przy mżawce, ale przy poważniejszym deszczu polecam zakryć się kapturem lub czapką.
Słuchawki Teufel również w dłuższej perspektywie były niezawodne pod kątem szybkości łączenia się ze sparowanym telefonem oraz stabilności sygnału. Model Airy TWS Pro obsługuje Google Fast Pair - to znaczy zanim jeszcze zainstalujesz aplikację, to słuchawki od razu sparują się z Androidem. Kiedykolwiek potrzebowałem szybkiego odcięcia się od bodźców i skupienia w pracy, sięgając po etui, wiedziałem, że po prostu w okamgnieniu będę mógł zacząć słuchać.
Nigdy nie doświadczałem losowych rozłączeń, czy sytuacji, w których nakładając słuchawki wykrywał je Android, ale nie aplikacja (lub na odwrót). Tak samo z działaniem etui - zamykanie i otwieranie za każdym razem konsekwentnie łączyło sprzęt z telefonem lub inicjowało parowanie.
Aplikacja - diabeł tkwi w dobrym UX
Aplikacja Teufel Go jest całkiem dobrze zaprojektowana. W zasadzie najważniejszym aspektem w tego typu apkach jest to, żeby nie przeszkadzały i były funkcjonalne. I tutaj tak jest w 100 procentach. Proces początkowego parowania słuchawek jest bardzo szybki i bezproblematyczny. W praktyce wystarczy pobrać jedynie aplikację i w przeciągu mniej niż 30 sekund sprzęt już jest gotowy do działania. Dostępne opcje są wygodnie i intuicyjnie pogrupowane, a interfejs jest schludny oraz minimalistyczny. Najważniejsze parametry, jak stan naładowania poszczególnych słuchawek są wyraźnie widoczne, a przyciski do zmiany equalizera i trybu kontroli hałasu są na jedno wyciągnięcie kciuka. Dostosowywanie trybu słuchania odbywa się za pomocą rozwijanej listy - jest ona bardzo responsywna. Natomiast tryb ANC można włączyć lub wyłączyć stosując jedną z trzech dostępnych opcji: ANC (z osobnym przełącznikiem na adaptacyjną redukcję szumów), transparentny lub wyłączony.
Oprócz tych podstawowych funkcji, mamy również osobny panel ustawień, do którego możemy dogodnie przejść stukając w koło zębate w prawym górnym rogu aplikacji z ekranu głównego. Sama zmiana ustawień jest również bardzo wygodna. Wszystkie kluczowe funkcje są w jednym pionowym panelu i większość z nich można zmienić natychmiast przełącznikami bez przechodzenia do dodatkowego ekranu, czy długiego przewijania. Mówimy tutaj o funkcjach takich, jak inteligentna pauza, rejestrowana po zdjęciu słuchawek czy włączeniu panelu dotykowego do sterowania głośnością. Jedyne dwie opcje wymagające dalszej interakcji to zegar automatycznego wyłączania odpowiadający za wyłączenie słuchawek po określonym czasie (tutaj używamy przewijanego menu) oraz sterowanie dotykowe. Ta ostatnia funkcja przywołuje dodatkowy ekran, w którym możemy skonfigurować zachowanie fizycznych przycisków z boku lewej i prawej słuchawki.
Na plus należy podkreślić dobrą ergonomię (tudzież UX) aplikacji, bo z każdej strony możemy dogodnie przeskoczyć do panelu dodatkowych ustawień, a także wrócić do ekranu głównego.
Z reguły to właśnie obcowanie z aplikacją od słuchawek jest naszą pierwszą poważniejszą stycznością ze sprzętem, a tutaj Teufel zrobił naprawdę dobre wrażenie.
Brzmienie, ANC i jakość połączeń
Teufel Airy TWS Pro to naprawdę dobrze brzmiące słuchawki douszne w swojej półce cenowej (okolice 650-700 zł). Używają one kodeków aptX Adaptive, AAC i SBC oraz wspierają Bluetooth 5.2, przez co również oferują dobry zasięg. Słuchawki używają 10 mm przetworników, a ich pasmo przenoszenia to 8 Hz – 20 000 Hz.
Liczby nie kłamią – charakterystyka ich brzmienia jest rzeczywiście dość basowa i świetnie radzą sobie z muzyką, która eksponuje niskie rejestry. Nie tylko wyraźnie słychać partie gitary basowej, ale również wibracje czy pogłos specyficzny dla basów. Jest to dobrze słyszalne choćby w takim klasyku jak “Sunrise” New Order, który prowadzony jest przez specyficzny i nieczysty styl basu Petera Hooka.
Słuchawki Teufel także świetnie odzwierciedlają średnie tony, przez co są w stanie uwypuklić sporo niuansów w tej sferze. Taki “Lateralus” grupy Tool ma bardzo specyficzne brzmienie basu Justina Chancellora, który pełni funkcję hybrydowej gitary rytmicznej.
Jeśli mogę troszkę ponarzekać, to tylko w tym, że słuchawki słabiej odzwierciedlają tony wysokie – choćby brzmienie “ostrych”, “ciętych”, “chudych” i “ziarnistych” partii gitar w “Damaged Goods” grupy Gang of Four. Nie zmienia to ogólnych doznań, które są naprawdę dobre i sprawdzą się w każdym typie muzyki, także elektronicznej. Scena dźwiękowa jest bogata i szeroka – nawet jeśli słuchacie dużo jazzu, z łatwością usłyszycie takie niuanse, jak "ghost notes".
Przy słuchaniu audiobooków czy podcastów zauważyłem, że ustawienie “podcast” na equalizerze nadmiernie “wyszczupla” głos, i wolę pełniejsze brzmienie “neutralnego” ustawienia.
Wracając do muzyki – jeśli poważnie myślimy o jej słuchaniu, to by ją docenić i/lub odgrodzić się od hałasów otoczenia – nie ma takiej opcji, że będziemy jej słuchać bez ANC. Tylko w trybie ANC bas będzie adekwatnie brzmiał, a scena dźwiękowa będzie o wiele pełniejsza.
ANC działa jak na słuchawki douszne dość dobrze. Odcina większość uporczywych niskich rejestrów o średnim i średnio-wysokim natężeniu. Warto jednak podkreślić, że w tych słuchawkach warto korzystać wyłącznie z ustawienia adaptacyjnego ANC – sprawdza się ono o wiele lepiej niż jego brak, nawet jeśli kosztem większego drenażu baterii.
Mój głos w rozmowach telefonicznych z innymi brzmiał wyraźnie i donośnie, a mechanizm tłumienia szumów dobrze izolował niechciane odgłosy. Teufel Airy TWS Pro mają tendencję do eksponowania wysokich tonów, przez co barwa głosu nie będzie taka ciepła i pełna. Będzie “chuda”. Plus jest natomiast taki, że nawet w trudniejszych warunkach słychać nas bardzo klarownie.
Kontrolowany hałas
Kontrola słuchawek gestami to coś, na co zawsze patrzę krytycznie. Muszę przyznać, że w przypadku Airy TWS Pro działają w sposób konsekwentny i niezawodny. Największa w tym zasługa braku klasycznego panelu dotykowego – zamiast tego mamy fizyczne przyciski.
Do ich obsługi trzeba się nieco przyzwyczaić – na początku raczej zdejmowałem którąś ze słuchawek z ucha i naciskałem przycisk. Później dzięki wyćwiczeniu pamięci mięśniowej używanie przycisków wychodziło dość naturalnie.
W typowych warunkach i po chwili obycia się z ergonomią słuchawek – pojedyncze naciśnięcie działa za każdym razem. Podwójne – przeważnie zadziała, ale potrójnego naciśnięcia nie polecam (taki ruch może być trudno powtórzyć trzy razy kciukiem przy takim rozmiarze przycisku).
Więcej przyzwyczajenia wymagały ode mnie suwaki dotykowe do pogłaśniania/przyciszania. Trzeba być bardzo precyzyjnym i ściśle dopasować się do zaprojektowanej ergonomii. Jeśli chcemy ściszyć muzykę musimy rozpocząć gest przeciągania palcem w dół trzymając go na samej górze suwaka. Analogicznie z gestem pogłaśniania – palec musimy położyć na samym dole bocznej części słuchawki, a potem pociągnąć do góry. Nic pomiędzy. Ale jak się już do tego przyzwyczaimy, to już jest z górki, a regulacja głośności działa naprawdę konsekwentnie.
Czas pracy i ładowanie
Teufel Airy TWS Pro były w stanie zapewnić w moich pomiarach około 3:15 h ciągłego odtwarzania przy włączonym ANC z ustawieniem adaptacyjnym przy maksymalnej “bezpiecznej” głośności. Z wyłączonym ANC przy takim samym poziomie głośności mogłem odtwarzać ponad 5:10 h.
Według producenta maksymalny czas słuchania przy używaniu etui ładującego to 32 godziny (bez ANC), 19h z ANC, a po 10 minutach ładowania uzyskamy godzinę odsłuchu.
Ładowanie jest całkiem szybkie – w 20 minut można naładować słuchawki od zera do 50 proc., a w 45 minut osiągniemy poziom 85 proc.. Całość ładowania do 100 proc. trwa 63 minuty. Etui pozwala na cztery pełne cykle ładowania, a jego stan widoczny jest z boku w postaci 4 diod. Naładowanie etui do pełna zajmuje niecałe 125 minut.
Byłoby praktycznie idealnie gdyby…
Teufel Airy TWS Pro nie są oficjalnie kompatybilne z laptopami Windows i MacOS. W praktyce nie udało mi się ich sparować ani z Surface, ani z MacBookiem Pro M1.
Dlatego też trudno mi coś mówić o funkcji Multipoint, która zakłada połączenie słuchawek do dwóch urządzeń jednocześnie. Firma Teufel podkreśliła, że ich słuchawki oraz aplikacja zostały opracowane z myślą o smartfonach z Androidem i iOS oraz nie gwarantuje poprawnego działania z każdym komputerem.
Teufel Airy TWS Pro – czy warto?
Ogólne wrażenia z obcowania ze słuchawkami marki Teufel oceniam bardzo dobrze. Mają dobre brzmienie i ANC, wygodnie się je nosi, zaskakują funkcjonalnym sterowaniem dotykowym, solidnym wykonaniem etui i dobrym UX aplikacji.
Są idealne w niszy produktów o nieco wyższej niż średniej cenie, ale poniżej słuchawek z najwyższej półki (kosztują w okolicach 650-700 zł). Mają sporo do zaoferowania w kwestii jakości odtwarzania, szczególnie pełnego, basowego brzmienia, a także wygody użytkowania oraz niezawodności. To jedne z nielicznych słuchawek, które można komfortowo obsługiwać przez gesty i fizyczną interakcję, bo działają one konsekwentnie (nawet jeśli troszkę musimy się przyzwyczaić). Poza tym zapewniają naprawdę dobre ANC, więc jeśli cenisz sobie te aspekty – warto dać im szansę.
-
Bardzo dobre i bogate brzmienie przy odtwarzaniu muzyki
-
Mocny i czysty bas
-
Dobrze zaprojektowana aplikacja
-
Efektywny tryb ANC
-
Wygodne i przemyślane sterowanie dotykowe
-
Szybkie i niezawodne łączenie się
-
Tony wysokie są minimalnie ścięte
-
W tej cenie czas pracy mógłby być dłuższy
-
Brzmienie głosu w rozmowach telefonicznych mogłoby być pełniejsze
-
Multipoint może nie zawsze działać z komputerami