Zarabiaj na rozmawianiu. Neon miał być rewolucją, a okazał się zagrożeniem
Aplikacja do nagrywania rozmów, która przesyła ich zapis na swoje serwery, nie brzmi zbyt dobrze.

Jednak Neon pod tym względem był inny. Przede wszystkim robił to otwarcie, a nawet płacił za nagrania. Same rozmowy miały natomiast służyć jednemu celowi: szkoleniu sztucznej inteligencji. Oczywiście nie chodzi tu o AI samego Neona: ten miał sprzedawać nagrania zainteresowanym. Niestety, ale czasowo spadł on z rowerka.
Neon jako praca marzeń
Dla wielu osób Neon był bardziej, niż idealnym zajęciem: wystarczyło godzinami rozmawiać z kimś przez telefon o pierdołach i dostawało się za to pieniądze. Nic więc dziwnego, że w zaledwie jeden dzień aplikację pobrało ponad 75 tysięcy osób. Zainteresował on także serwis TechCrunch, który postanowił przetestować aplikację. Zrobił to jednak bardzo skrupulatnie, co zakończyło się wyłączeniem serwerów Neona.



Neon dziurawy jak sito
Okazało się bowiem, że bardzo łatwo można uzyskać dostęp do numerów telefonów użytkowników, ich nagrań i nawet transkrypcji rozmów. I o ile użytkownicy prowadzili nic nieznaczące rozmowy, to nie stanowi to aż tak dużego problemu. Jednak jeśli ktoś dzielił się istotnymi, lub poufnymi informacjami podczas rozmowy nagrywanej przez Neon, to każdy mógł uzyskać do tego dostęp bez większego problemu.
TechCrunch po wykryciu luki poinformował twórcę aplikacji o tym, jak łatwo wyciągnąć te dane. Ten zareagował natychmiast, chociaż nie do końca odpowiednio. Co prawda Neon został czasowo wyłączony, jednak użytkownicy nie zostali poinformowani o tym, dlaczego tak się stało. TechCrunch mimo próśb również nie uzyskał komentarza w tej sprawie.
Warto więc pamiętać, że jeśli Neon wróci i uzna, że interesują go rozmowy także w języku polskim, to sprzedawanie mu swoich nagrań wiąże się z ryzykiem wycieku danych. Jeśli więc ktoś się na to zdecyduje, to niech nie zdradza przy nim istotnych informacji, których wolałby nie ujawniać publicznie.