mObywatel ma „funkcję” o której nie wiesz. Może być z tego afera
W trakcie wyborów można skorzystać z mDowodu w aplikacji mObywatel. Może to być pole do nadużyć i możliwości głosowania za kogoś innego — przestrzega jedna z posłanek.

Aplikacja mObywatel to bez wątpienia udany twór obecnego rządu, który wprowadził wiele ułatwień i wyeliminował konieczność noszenia ze sobą portfela z mnóstwem dokumentów.
Niedawno minister cyfryzacji Janusz Cieszyński chwalił się popularnością tego rozwiązania w pierwszych tygodniach od wprowadzenia wersji 2.0. Rzecz w tym, że w kontekście nadchodzących wyborów mObywatel może być polem do nadużyć — pisze Rzeczpospolita.



mObywatel a wybory 2023
Aplikacja mObywatel i znajdujący się w niej cyfrowy dokument tożsamości jest jedną z dopuszczalnych metod weryfikacji osób w trakcie nadchodzących wyborów.
Polega ona na wyświetleniu na ekranie smartfona certyfikatu, uruchomienie którejś z funkcji aplikacji lub wygenerowanie przez członka komisji specjalnego kodu QR (tzw. mWeryfikator), który musi zeskanować posiadacz aplikacji mObywatel. Jednak w większości przypadków weryfikacja będzie bardzo prosta.
Wystarczy GIF?
W wytycznych dla komisji obwodowych znajduje się zapis, z którego wynika, że weryfikacja za pomocą aplikacji mObywatel ma być bardzo prosta i opierać się na metodzie wizualnej. Członkowie komisji mają zwracać uwagę na aktualną godzinę i datę, falującą flagę oraz hologram. A co z bardziej szczegółową weryfikacją?
Państwowa Komisja Wyborcza, w odpowiedzi na pismo posłanki KO Hanny Gill-Piątek, pisze, że "powołane wyżej wytyczne nie przewidują natomiast obowiązku korzystania przez obwodowe komisje wyborcze z mWeryfikatora". To zdaniem polityk może być polem do nadużyć. Jej zdaniem możliwe może być zagłosowanie za kogoś innego, posługując się np. spreparowanym zrzutem ekranu.
Sami urzędnicy uważają, że podrobienie aplikacji, w tym hologramu zmieniającego barwy w zależności od przechylenia telefonu są poza zasięgiem oszustów i problem tak naprawdę nie występuje.