Sonos w końcu przyznał, że nowa wersja aplikacji to bubel

W kwietniu firma Sonos zaprezentowała oficjalnie nową wersję swojej aplikacji do zarządzania muzyką i sprzętem marki. Chociaż założenia były bardzo interesujące, realizacja spotkała się z szeroką krytyką miłośników marki.

Lech Okoń (LuiN)
5
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Sonos w końcu przyznał, że nowa wersja aplikacji to bubel

To miała być rewolucja

Nowa aplikacja Sonosa nie miała być jedynie lekkim odświeżeniem interfejsu. Firma zmieniła całą swoją filozofię, przekształcając narządzie do zarządzania głośnikami firmy w swego rodzaju agregator wszystkich ulubionych muzycznych platform. Szerzej o nowościach pisaliśmy jeszcze w kwietniu w tej wiadomości, a apka, która pomaga zarządzać muzyką w ponad 15 mln domów na całym świecie, trafiła do użytkowników 7 maja. I wtedy zaczęły się problemy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wiemy, że wielu z Was doświadczyło poważnych problemów z naszą nową aplikacją, która została wprowadzona 7 maja, i chciałbym rozpocząć od osobistych przeprosin za rozczarowanie, jakie Wam sprawiliśmy. Nie ma pracownika w Sonos, który nie czułby bólu z powodu zawiedzenia Was, i zapewniam, że naprawa aplikacji dla wszystkich naszych klientów i partnerów była i nadal jest naszym priorytetem numer jeden.

- rozpoczyna swoje oświadczenie Patrick Spence, szef Sonosa

Jak informuje firma, od momentu wprowadzenia na rynek nowej aplikacji, odkryto szereg problemów, a naprawa tych problemów opóźniła wcześniejszy plan szybkiego wdrożenia brakujących funkcji. Od 7 maja Sonos wydaje aktualizacje co mniej więcej dwa tygodnie, łatając błędy i dodając obiecane funkcje. I chociaż trochę już to trwa, a w międzyczasie do rodziny produktów Sonosa dołączyły słuchawki Sonos Ace, firma przyznaje, że wciąż jest wiele do zrobienia.

Głęboko doceniamy Waszą cierpliwość w trakcie rozwiązywania tych problemów. Wiemy, że mamy wiele do zrobienia, aby odzyskać Wasze zaufanie, i ciężko nad tym pracujemy.

- dodaje ze skruchą CEO Sonosa

Sonos w końcu przyznał, że nowa wersja aplikacji to bubel

Sonos ma plan

Producent popularnego sprzętu audio, któremu zaufały miliony osób na całym świecie, nie poddaje się jednak. Firma stawia przy tym na transparentność i dzielenie się z użytkownikami progresem prac IT.

Planujemy kontynuować wydawanie nowych aktualizacji oprogramowania co dwa tygodnie. Z każdą wersją będziemy dzielić się szczegółowymi informacjami na temat tego, co zostało naprawione i nad czym będziemy pracować w następnej kolejności w naszej Społeczności.

- zapewnia Patrick Spence

Nie będąc gołosłownym, prezes firmy kończy swoją wiadomość do użytkowników szczegółową osią czasu planowanych działań w obrębie aplikacji Sonos. Przedstawia się ona następująco:

Lipiec i sierpień:
- Poprawa stabilności podczas dodawania nowych produktów,
- Wdrażanie konfiguracji Biblioteki Muzycznej, przeglądanie, wyszukiwanie i odtwarzanie.

Sierpień i wrzesień:
- Poprawa reaktywności regulacji głośności,
- Usprawnienia interfejsu użytkownika na podstawie opinii klientów,
- Poprawa ogólnej stabilności systemu i obsługi błędów.

Wrzesień:
- Poprawa spójności i niezawodności alarmów.

Wrzesień i październik:
- Przywrócenie trybu edycji dla list odtwarzania i kolejki,
- Usprawnienia funkcjonalności w ustawieniach.

Jest jeszcze wiele do zrobienia

Jak już widać tylko po tej liście, dział rozwoju oprogramowania nie nudzi się. Z drugiej strony, to ten sam dział, który wypuścił na rynek pełny błędów bubel. Być może to efekt zbyt karkołomnych terminów wprowadzenia słuchawek Sonos Ace, które z racji możliwości łączenia się z systemami kina domowego producenta wymusiły duże prace programistyczne.

Sonos w końcu przyznał, że nowa wersja aplikacji to bubel

Sam napotkałem na szereg trudności, które zniechęciły mnie do korzystania z aplikacji Sonosa. Uparcie traciły synchronizację podłączone platformy muzyczne, działała z błędami, a teraz zupełnie nie włącza się webowa wersja aplikacji (no dobrze, na Safari jeszcze się uruchamia), a słuchawki Sonos Ace od tygodni nie chcą przejść procesu aktualizacji. Szczególnie tych ostatnich jest mi szkoda, bo chętnie je zarekomenduję z racji świetnego brzmienia, ale nie chcę nikogo wpuszczać na minę związaną z aplikacją Sonosa. Cierpliwie więc czekam na poprawki.

I tutaj małe uzupełnienie dla osób, które jeszcze nie miały do czynienia ze sprzętem i oprogramowaniem Sonosa. Aplikacja wymagana jest tylko jednorazowo do dodania sprzętu do systemu, zmiany jego konfiguracji czy aktualizacji. Poza tym kino domowe jej nie potrzebuje, a jeśli ktoś korzysta z telefonów Apple'a, może odtwarzać muzykę za pomocą AirPlay 2 z dowolnej aplikacji.

Trochę gorzej mają użytkownicy Androida, bo Sonos rezygnuje w ostatnich produktach z Google Cast i aplikacja producenta staje się bardziej istotna. Niby jest też jeszcze bezobsługowy Bluetooth, ale nie po to się kupuje sprzęt do bezstratnego odtwarzania muzyki przez Wi-Fi, by potem ograniczać się do mniej jakościowego standardu.