W 2000 roku, jeszcze długo przed premierą pierwszego Xboxa, Microsoft chciał kupić Nintendo. Amerykańska firma została dosłownie wyśmiana przez Japończyków.
Pierwotny Xbox zadebiutował w 2006 roku i była to pierwsza próba Microsoftu na rynku konsol stacjonarnych. Plany na stworzenie tego typu urządzenia pojawiły się wiele lat wcześniej i amerykański gigant już wtedy próbował wykupić niektóre firmy, które doskonale zadomowiły się w tym segmencie rynku rozrywkowego. Jedną z nich było Nintendo, ale spotkanie z Japończykami nie poszło zgodnie z planem.
Kevin Bachus, ówczesny członek zespołu Xbox, przyznał, że mniej więcej w 2000 roku Microsoft spotkał się z przedstawicielami Nintendo, aby wybadać możliwość ewentualnego zakupu japońskiej marki. Jednak spotkanie nie poszło po ich myśli. Japończycy dosłownie wyśmiali pracowników Microsoftu. - Wyobraź sobie, jak ktoś przez godzinę się z ciebie śmieje. Tak mniej więcej wyglądało to spotkanie - przypomniał Kevin Bachus.
Plan Microsoftu był wtedy prosty - oni zajmą się sprzętową częścią przedsięwzięcia, a Nintendo zaoferuje rewelacyjne gry z Mario, Pokemonami i Zeldą na czele. Dzisiaj wiemy, że z tego kompletnie nic nie wyszło. Być może z korzyścią dla obu marek, w końcu Nintendo radzi sobie dzisiaj doskonale i sprzedaje więcej konsol niż Microsoft. Z kolei Amerykanie stworzyli własną, mocną markę i mają w portfolio swoje gry, które powstały zupełnie od podstaw. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić, jak mogłoby wyglądać połączenie tych dwóch firm.
Jednak Nintendo nie było jedyną marką, którą Microsoft chciał w tamtym czasie wykupić. Na celowniku Amerykanów były również: Electronic Arts, Midway oraz Square Enix. Rozmowy z ostatnim studiem były na bardzo zaawansowanym poziomie, a sama transakcja bliska sfinalizowania, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Za to niedawno Microsoft wykupił Bethesdę i tym samym zyskała prawa do takich marek, jak: Fallout, Wolfenstein, The Elder Scrolls oraz Doom.
Zobacz: Premiery gier - styczeń 2021: The Medium, Hitman 3 i Twierdza
Zobacz: Nie ma związku między brutalnymi grami w dzieciństwie i agresją w dorosłym życiu
Źródło tekstu: Bloomberg