Podatek od smartfonów? Branża ostro mówi: Nie!

Szykuje się duża zmiana w cenach elektroniki, która uderzy w nasze portfele. Rząd chce wprowadzić nową opłatę od smartfonów, laptopów czy telewizorów. Branża cyfrowa zjednoczyła siły i wysłała do ministerstwa jednoznaczny sygnał: to zły i szkodliwy pomysł.

Marian Szutiak (msnet)
1
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Podatek od smartfonów? Branża ostro mówi: Nie!

W liście z 8 sierpnia 2025 roku, skierowanym do minister kultury i dziedzictwa narodowego Marty Cienkowskiej, największe organizacje sektora cyfrowego w Polsce wyraziły stanowczy sprzeciw. Pod pismem podpisały się między innymi Cyfrowa Polska, Lewiatan, PIIT, PIKE i Amerykańska Izba Handlowa w Polsce. Chodzi o projekt rozporządzenia, który rozszerza opłatę reprograficzną na zupełnie nowe kategorie urządzeń: smartfony, tablety, komputery, a nawet telewizory i dekodery.

Dalsza część tekstu pod wideo

Niezgodne z prawem i przestarzałe

Przedsiębiorcy alarmują, że propozycja ministerstwa jest niezgodna z konstytucją. Argumentują, że rozporządzenie wykracza poza uprawnienia, jakie daje ustawa o prawie autorskim. Ustawa pozwala nakładać opłatę na urządzenia, które służą głównie do kopiowania utworów. Tymczasem – jak czytamy w liście – smartfony czy laptopy nie służą w pierwszej kolejności do zwielokrotniania utworów na własny użytek.

Branża podkreśla, że opłata reprograficzna to archaiczny mechanizm. Został stworzony w czasach kaset magnetofonowych i nagrywarek CD, a nie platform streamingowych. Dziś konsumpcja kultury wygląda zupełnie inaczej. Muzyki i filmów słuchamy i oglądamy głównie online, bez zapisywania plików na dyskach. Obciążanie opłatą urządzeń, które są "odtwarzaczami online", jest zdaniem firm bezzasadne i nie odzwierciedla tego, jak realnie z nich korzystamy.

Pieniądze nie trafiają do artystów

Organizacje popierają ideę godnego wynagradzania twórców, ale wątpią, by proponowane zmiany im pomogły. Powołują się na raport ze stycznia 2025 roku, który ujawnił potężne problemy w obecnym systemie. Co z niego wynika?

Organizacje Zbiorowego Zarządzania (OZZ) gromadzą ogromne środki, których nie potrafią sprawnie wypłacić artystom. Na koniec 2023 roku na ich kontach znajdowało się 1,683 mld złotych. Tylko w latach 2019-2023 koszty działalności OZZ wyniosły prawie 950 mln zł. Średnio ćwierć miliarda złotych rocznie nie trafiało do uprawnionych w ustawowym terminie.

Sygnatariusze listu wskazują też na budzące wątpliwości wyniki kontroli Ministerstwa Kultury w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich, opublikowane w marcu 2025 roku. Wykazała ona nieprawidłowości finansowe, na przykład wydawanie pieniędzy z funduszy socjalnych na alkohol (prawie 1,25 mln zł w latach 2020-2024) czy zakup aut klasy premium. Zdaniem branży, zamiast dokładać pieniędzy do niewydolnego systemu, należy go najpierw gruntownie zreformować.

Cios w konsumentów i polskie firmy

Nie ma wątpliwości, że nowy "podatek od elektroniki" odczują klienci w sklepach. To jednak nie wszystko. Projekt zakłada też ponad dwukrotne podniesienie stawek na nośniki, takie jak karty pamięci czy dyski zewnętrzne. Przykładowo, opłata od kart pamięci ma wzrosnąć z 0,47% do 1%.

Przedsiębiorcy ostrzegają, że nowe obciążenia będą ciosem w polskie firmy – dystrybutorów i importerów sprzętu. Znacznie utrudni im to konkurowanie z azjatyckimi platformami sprzedażowymi, które często unikają przestrzegania unijnych i krajowych przepisów.

Organizacje apelują do ministerstwa o rozpoczęcie szerokiego dialogu z udziałem wszystkich stron – artystów, firm i konsumentów. Deklarują też pełną gotowość do współpracy nad stworzeniem sprawiedliwego i wydajnego systemu, który rzeczywiście będzie wspierał twórców, a nie szkodził gospodarce i Polakom.

Pełna treść listu organizacji branżowych do Marty Cienkowskiej, kierującej Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, znajduje się w tym dokumencie PDF.