Microsoft: Deprecjacja to nie koniec i masz się tym cieszyć
Deprecjacja to nie koniec, lecz zapowiedź przyszłego wycofania, dająca czas na dostosowanie się do zmian — przekonuje Microsoft w swoim wpisie. Powinniśmy czuć ekscytację nadchodzących zmian.

Usuniemy to, co lubisz i masz być wdzięczny
Microsoft opublikował artykuł, w którym wyjaśnia, dlaczego powinniśmy cieszyć się z deprecjacji funkcji – nawet jeśli oznacza to pożegnanie z ulubionymi narzędziami. W języku polskim deprecjacja to termin kojarzący się głównie ze spadkiem wartości waluty czy obniżeniem statusu danej osoby, Microsoft używa tego określenia także w stosunku do swoich usług i aplikacji.
W skrócie firma określa, że dany produkt nie jest już oczkiem w jej głowie, porzuca jego rozwój i zaczyna stopniowo go wygaszać. Trwać to może przy tym nawet lata, zanim dojdzie do faktycznego usunięcia danej funkcji.



Choć deprecjacja często kojarzy się z końcem, w rzeczywistości nim nie jest. To jedynie zapowiedź przyszłego wycofania danego produktu. Ogłoszenie o deprecjacji to forma powiadomienia, dzięki której użytkownicy mogą się przygotować na zmiany.
- czytamy na bogu Microsoftu
Tym samym Microsoft przekonuje, że robi nam łaskę, informując z wyprzedzeniem, że pozbywa się danej aplikacji/funkcji. Taki Panel Sterowania próbuje usunąć już dobrą dekadę, ale póki co nadal jest z nami. Choć komunikat firmy wydaje się częściowo głosem rozsądku, nie zmienia to faktu, że firma usuwa co chwila uwielbiane narzędzia, niezależnie od opinii użytkowników, kierując się wyłącznie własnym interesem.