Żyjemy na wyspie stabilności. Koniec świata może się wydarzyć nawet za 5 minut
Do tej pory to była tylko jedna z hipotez naukowych. Problem w tym, że udało się ją potwierdzić za pomocą symulacji. Dokonał tego zespół z University of Leeds, Forschungszentrum Jülich i Institute of Science and Technology Austria (ISTA).

Tu warto podkreślić, że wciąż nie możemy uznać tego zjawiska za pewnik, jednak dowody w postaci symulacji zdają się to potwierdzać.
Od dawna wielu naukowców sugeruje, że nasza próżnia nie jest prawdziwą próżnią. Wynika to z prostego faktu: nie ma ona zerowej energii. Tu warto wyjaśnić, czym jest energia: to różnica potencjałów między różnymi ośrodkami, lub cząsteczkami w jednym ośrodku. I chociaż próżnia jest w założeniach… no cóż, pusta, to są to tylko pozory. Otóż na skutek fluktuacji kwantowych dzieje się w niej naprawdę dużo.



Problem w tym, że wszystko we Wszechświecie dąży do osiągnięcia minimalnego stanu energetycznego. Dlatego planety i gwiazdy są kulami. Z tego też powodu różne stany skupienia danej substancji występują w różnych warunkach, a nie jednocześnie. Oczywiście jeśli pominiemy etap przemian fazowych. Przykład? Kiedy mamy dwa naczynia w zamrażalniku, to teoretycznie w obydwu powinien być lód, ponieważ w warunkach ujemnej temperatury ma on niższy poziom energetyczny, niż woda. Tu jednak pojawia się zjawisko wody przechłodzonej. Czyli takiej, która ma temperaturę poniżej zera, ale wciąż jest płynem z powodu wystąpienia wyspy stabilności. Jednak najmniejsze zakłócenie przez dodanie dodatkowej energii może spowodować, że ta zostanie naruszona i woda niemal błyskawicznie zamieni się w lód.
Żyjemy na wyspie stabilności
Wedle hipotezy fałszywej próżni nasz Wszechświat ma być właśnie taką wyspą stabilności. Możliwe więc, że jeśli coś z zewnątrz lub wewnątrz zakłóci jego metastabilny stan, to zacznie się po nim rozchodzić prawdziwa próżnia. Czyli obszar, gdzie stan energetyczny próżni wynosi dokładnie 0. Tym samym zmianie mogą ulec wszystkie stałe fizyczne, a wszystko, co znamy, łącznie z nami zostanie natychmiastowo przetworzone na coś, co może funkcjonować w tym nowym wszechświecie. Oczywiście szanse na to, że to przetrwamy, są praktycznie zerowe. A już na pewno nie w obecnej formie. Co gorsza, taka zmiana może nastąpić w każdej chwili. A że porusza się ona z prędkością światła, to już może zachodzić, ale nie możemy jej zaobserwować. Możliwe, że w momencie kiedy czytasz, to ostatnie zdanie nasz świat zniknie. Możliwe też, że to nie stanie się nigdy.