Elon Musk chce zarabiać na sprzedanych Teslach, a zapłacą za to ich właściciele
Kupując Teslę, nie do końca kupujesz samochód na własność. Ta w pewnym sensie wciąż należy do Elona Muska.
Takie wrażenie przynajmniej sprawia sam miliarder. Otóż podczas telekonferencji z wynikami Tesli za trzeci kwartał 2025 roku Elon Musk stwierdził, że dobrym pomysłem byłoby, aby wszystkie samochody brały udział w rozproszonej flocie obliczeniowej. Oczywiście w momentach, kiedy ich systemy nie byłyby obciążone bieżącymi zadaniami. To miałoby rozwiązać niezwykle poważny, zdaniem Elona Muska, problem samochodów, które tylko stoją i się nudzą.
Flota Tesli jako superkomputer
Superkomputer złożony z Tesli mógłby wykonywać zadania dla firm Elona Muska, lub być wynajmowany na potrzeby zewnętrznych spółek. Pracując przy tym niemalże całkowicie za darmo: w końcu to właściciele samochodów płaciliby za zużytą energię do obliczeń na stacjach ładowania. Co więcej, płaciliby często na stacjach Tesli, przez co firma zarabiałaby na tym, że wykorzystuje samochody, które sprzedała aż dwukrotnie. Dochodzi jeszcze kwestia zużycia i ewentualnego przegrzewania się procesora, co też jest plusem dla firmy, ponieważ wymaga od użytkownika częstszych odwiedzin w serwisie, lub wymiany auta. Mamy więc same plusy dla Elona.
O dziwo sami właściciele Tesli nie wykazują w tej materii zrozumienia i genialny pomysł wykorzystania ich samochodów jako serwera obliczeniowego Elona Muska spotkał się z falą krytyki. Otwartą kwestią pozostaje to, czy będą oni mieli w ogóle coś do powiedzenia w tej sprawie.