NASA chce zmienić plany. Przyśpieszą ważny lot na Marsa?
Mars w ostatnich latach staje się obiektem coraz większego pożądania. W czasach, gdy kosmiczny wyścigów znów stał się popularny, wielkie potęgi starają się szukać coraz bardziej optymalnych rozwiązań, by nie zostać z tyłu. Tak jest i tym razem.

Amerykańska agencja kosmiczna NASA chce zmienić swoje plany wobec Marsa. USA planowało wykonać wyjątkowy kurs, który jest częścią już realizowanej na Czerwonej Planecie misji. Jednak projekt Mars Sample Return napotkał rosnące koszty i opóźnienia, przez co agencja szuka opcji na zastępstwo. W grę wchodzi nawet współpraca ze SpaceX Elona Muska lub Blue Origin Jeffa Bezosa, a efektem ma być sprowadzenie skał zebranych przez łazik Perseverance na Ziemię. Ale liczy się też czas.
Chiny gonią lidera
Problem polega na tym, że nie tylko USA chce przetransportować na Ziemię próbki z Marsa. Swoje plany w tym temacie ogłosiły też Chiny, które deklarują realizację około 2028 roku. I choć na razie Amerykanie są do przodu, ponieważ ich próbki zebrał już i przygotował do wysyłki łazik Perseverance, to jednak opóźnienie w odbiorze może ostatecznie wytrącić miano lidera w tym osiągnięciu z rąk USA.
Z tego powodu NASA sprawdza czy plany odbioru marsjańskich próbek można jednak zmodyfikować, oczywiście z korzyścią dla agencji. Według ostatnich zapowiedzi ustępującego administratora NASA, Billa Nelsona, 30 próbników może zostać odebranych szybciej na dwa potencjalne sposoby. Pierwsza to system lądowania Sky Crane, który pomagał w lądowaniu łazików Curiosity i Perseverance. Drugi, to ciężki lądownik opracowany przez partnera komercyjnego.
Oszczędność czasu i pieniędzy
W tym przypadku zainteresowanie projektem wyraziły już firmy SpaceX i Blue Origin, ale jak podkreślał Nelson podczas spotkania na temat tej misji, NASA nie wyklucza też udziału innych firm. Oba scenariusze przewidują transport rakiety Mars Ascent Vehicle, która została zaprojektowana do wystrzeliwania próbek na orbitę Marsa. Tam miałyby one zostać przechwycone przez Earth Return Orbiter – obiektu dedykowanego właśnie do takich zadań, przygotowanego przez Europejską Agencję Kosmiczną.
Pierwszy scenariusz ma kosztować od 6,6 do 7,7 mld dolarów amerykańskich. Partnerstwo z prywatnymi firmami może obniżyć koszty nawet do 5,8 mld dolarów. Pierwotne koszty misji na ten moment miały wynieść nie mniej niż 11 mld. Ale by ten manewr mógł zadziałać, konieczne jest spełnienie kilku warunków. Sama misja Earth Return Orbiter jest planowana nie wcześniej niż na 2027 rok z dotarciem do Marsa dwa lata później. Dlatego ostateczna decyzja w tej sprawie spodziewana jest w połowie 2026 roku.