Cichy wróg w Twoim domu. Eksperci biją na alarm

Otaczamy się coraz większą liczbą nowoczesnych gadżetów. Mało kto zdaje sobie sprawę, że niektóre z nich kryją poważne zagrożenie. Problem narasta na całym świecie.

Marian Szutiak (msnet)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Cichy wróg w Twoim domu. Eksperci biją na alarm

Coraz częściej słyszymy o pożarach hulajnóg, rowerów elektrycznych czy powerbanków. Winowajcą są baterie litowo-jonowe, które zrewolucjonizowały przenośną elektronikę. Problem w tym, że coraz częściej stają w płomieniach, a eksperci ostrzegają, że to dopiero początek.

Dalsza część tekstu pod wideo

Musimy się liczyć z zagrożeniem wynikającym z coraz szerszego stosowania baterii litowo-jonowych. Mają one tendencję do zapalania się, szczególnie w przypadku uszkodzenia. W zależności od wielkości pakietu baterii zagrożenie jest oczywiście odmienne, możemy również stosować odmienne środki zabezpieczeń w takim przypadku. Natomiast to ryzyko niestety istnieje i będzie pewnie coraz większe.

prof. dr hab. inż. Dorota Brzezińska z Politechniki Łódzkiej

Statystyki są alarmujące

Dane z 12 światowych rynków, w tym USA, Niemiec i Wielkiej Brytanii, nie pozostawiają złudzeń. W ubiegłym roku odnotowano ponad 3,8 tys. pożarów z udziałem baterii litowo-jonowych. Jeszcze w 2020 roku było ich zaledwie 734. Wzrost jest lawinowy. Najczęściej palą się urządzenia konsumenckie i pojazdy takie jak hulajnogi czy e-rowery.

Kluczowe jest zjawisko "thermal runaway". To gwałtowny i niekontrolowany wzrost temperatury, który prowadzi do samozapłonu. Taki pożar jest bardzo trudny do ugaszenia. W samej Wielkiej Brytanii w 2024 roku aż 93% pożarów e-hulajnóg i rowerów było spowodowanych zapłonem baterii. Co trzeci taki incydent miał miejsce podczas ładowania.

Problem dotyczy też Polski – straż pożarna regularnie informuje o płonących hulajnogach w piwnicach, na balkonach czy nawet w serwisach.

Podobne zagrożenia pojawiają się także w Polsce, choć brakuje oficjalnych statystyk obejmujących cały rynek. W ostatnich latach media i Straż Pożarna informowały o serii groźnych incydentów. Do pożarów doszło m.in. w budynkach w Elblągu, Poznaniu i Gdyni, gdzie zapaliły się hulajnogi ładowane w piwnicach i na balkonach. W Bydgoszczy hulajnoga elektryczna zapaliła się w serwisie pełnym takich urządzeń, ale ogień ugaszono, zanim się rozprzestrzenił. Były także pożary na większą skalę, choć nie wiadomo, co było ich przyczyną – m.in. w Krakowie spłonęła hala z około tysiącem hulajnóg i baterii, również w Katowicach pożar objął magazyn hulajnóg elektrycznych.

informuje Newseria

Tego nigdy nie rób ze swoją hulajnogą

Większość groźnych zdarzeń ma miejsce w naszych domach. Często nie ma czasu na ewakuację, a wydzielane podczas pożaru toksyczne gazy mogą być śmiertelne. Jak więc uniknąć tragedii? Zasady są proste, ale często ignorowane.

Pożary hulajnóg i różnych mniejszych urządzeń wyposażonych w baterie są zdarzeniami najczęściej na stosunkowo niewielką skalę. Trudno tutaj mówić o wymaganiach przepisów w tym zakresie, to raczej chyba każdy użytkownik powinien stosować odpowiednie środki zapobiegania ewentualnym skutkom takiego zdarzenia, które niestety, ale zawsze może się pojawić. Bardzo ważne jest na przykład, aby nie ładować hulajnogi w nocy w sypialni, gdzie takie zdarzenie pożarowe może nas zaskoczyć w warunkach, w których nie zdążymy się ewakuować. W ogóle trzymanie i ładowanie hulajnóg w mieszkaniu jest niezalecane.

prof. dr hab. inż. Dorota Brzezińska z Politechniki Łódzkiej

Podstawą jest korzystanie z urządzeń zgodnie z instrukcją producenta. Należy używać oryginalnych ładowarek i baterii, a nie tanich zamienników z Internetu. Nie wolno przeładowywać baterii ani narażać ich na działanie słońca czy wysokich temperatur. Każde uszkodzone ogniwo to potencjalna bomba.

Samodzielne "ulepszanie" to prosta droga do pożaru

Szczególnie niebezpieczne są wszelkie próby samodzielnego modyfikowania baterii. Zwiększanie mocy czy ingerencja w elektronikę sterującą to igranie z ogniem.

Mamy wówczas do czynienia z ingerencją w system sterujący modułem bateryjnym ustawionym przez producenta w sposób optymalny i bezpieczny. Jeżeli samodzielnie ingerujemy w te ustawienia, możemy doprowadzić do przegrzania się takiego ogniwa i zapalenia, co rzeczywiście może być bardzo niebezpieczne.

prof. dr hab. inż. Dorota Brzezińska z Politechniki Łódzkiej

Problem dostrzegają już regulatorzy. Brytyjskie urzędy wycofują z rynku niebezpieczne e-rowery i hulajnogi. Raporty jasno wskazują, że większość pożarów dotyczy tanich, niecertyfikowanych urządzeń i ładowarek, często kupowanych online. Warto o tym pamiętać, szukając okazji cenowych. Czasem oszczędność kilkuset złotych może kosztować nas znacznie więcej.